2022-05-26, Prosto z miasta
- Tata ciągle czytał. Czytał jak stał, jak siedział, jak leżał. A jak w telewizji leciała „Wielka gra”, znał wszystkie odpowiedzi i zawsze wygrywał - tak wspominały Mieczysława Miszkina, gorzowskiego dziennikarza i nauczyciela, jego dorosłe córki.
Od 2011 roku w Bibliotece Pedagogicznej odbywają się spotkania upamiętniające nieżyjących już, legendarnych lubuskich nauczycieli. Bohaterem ostatniego, trzynastego spotkania był Mieczysław Miszkin. W programie ponad dwugodzinnej uroczystości znalazły się wystąpienia i prezentacja multimedialna, przybliżające postać bohatera, jego zainteresowania i pasje. Jednak najbardziej wzruszające były wspomnienia bliskich, przyjaciół, koleżanek i kolegów z pracy.

- Jak byłyśmy małe Tata pracował w Liceum Wieczorowym – opowiadała Małgorzata. - Taką miał umowę z Mamą, że ona pracowała rano, a on wieczorem. Rano, gdy siostra była w przedszkolu, a ja jeszcze byłam za mała na przedszkole, brał mnie na spacer do kawiarni „Letnia”, gdzie pił poranną kawę z innymi intelektualistami. I rozprawiał nad ludzką egzystencją...
- Zawsze podziwiałam jego wielki głód wiedzy – mówiła Elżbieta. – On chłopak ze wsi w dzieciństwie ukrywał się na strychu, czytał książki i marzył o lepszym świecie. Na początku chciał studiować filologię japońską , ale miejsc na studiach było bardzo mało i nie miał szans. Poszedł na filologię polską, trochę zarabiał na korepetycjach. I klepał studencką biedę. Jak opowiadał razem z dwójką czy trójką kolegów z pokoju kupowali kilogram kapusty, jedno jajko i taką robili sobie „jajecznicę”. Potem mnie i siostrze też taką jajecznicę robił, ale dawał więcej jajek. Była pyszna...
- I mam jeszcze bardzo ciepłe wspomnienie z Tatą – dodała. – Wracaliśmy w dwójkę z rodzinnego wyjazdu i wylądowaliśmy o czwartej rano w Warszawie. To były lata siedemdziesiąte i wszystko było zamknięte. Tata zabrał mnie na spacer. Pokazał mi gdzie studiował, do jakiego baru chodził, opowiadał mi o swojej młodości. I ten spacer sam na sam z Tatą był dla mnie bardzo, bardzo ważny....

Mieczysława Miszkina wspominali też jego przyjaciele i znajomi. - Mietek doskonale znał literaturę – zapewniał Jerzy Sygnecki, historyk , nauczyciel, członek gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego. - Potrafił czytać między wierszami, odnaleźć w książkach głębię. I pisał świetne artykuły...
Anegdotę o jednym z artykułów Mieczysława Miszkina opowiedział Jerzy Kaliszan, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego: - Z panem Mieczysławem nie byliśmy na „Ty” , ale się znaliśmy. On był polonistą i uczył w ogólniaku, i ja byłem polonistą, uczyłem w ogólniaku. Spotykaliśmy się na konferencjach dla nauczycieli. Ale znałem go też z dziennikarskiej strony. Pisał do „Stilonu Gorzowskiego” i „Ziemi Gorzowskiej”. I właśnie chyba w „Ziemi Gorzowskiej” przeczytałem ten tekst. Pan Mieczysław był wrażliwy na język i dbał o językową poprawność. A język polski od początku wchłaniał wyrazy pochodzenia obcego. Kiedy pojawiało się nowe urządzenie, pojawiały się też nowe wyrazy. I tak było z „komputerem”. Niektórzy językoznawcy uważali, że należy ten wyraz wymawiać tak, jak w języku angielskim „kompjuter”. I pan Mieczysław w artykule odniósł się tej obcej fonetyki i napisał takie zdanie: „A cóż to za kjutas wymyślił te kompjutery?”
Mieczysław Miszkin przez wiele lat uczył w Liceum Medycznym Pielęgniarstwa. Jego koleżanką z pracy była Krystyna Słobodzian, nauczycielka i kierowniczka internatu: - W każdy czwartkowy poranek przychodził do mnie na herbatę, do internatu, tuż po siódmej rano doktor Kucharczyk. I wtedy też pojawiał się Mietek. Ich rozmowa to była uczta duchowa. Każdy z nich był intelektualistą wysokiej klasy. Argumenty latały w powietrzu jak pszczoły....
- Ale Mietek, intelektualista, nie dbał o dobra doczesne. Jak wybierał się na emeryturę pytałam: „ Wziąłeś zaświadczenie ze „Stilonu Gorzowskiego”, że tam pracowałeś? A on „Po co?” „Jak po co? Żeby do emerytury doliczyli”.

Stefan Cieśla, dziennikarz, tak wspominał bohatera spotkania: – Mieczysław był człowiekiem wielu talentów. Współpracowałem z nim, gdy byłem redaktorem „Stilonu Gorzowskiego”. Mieczysław pisał o tym , co dzieje mieście. I miał monopol na szopkę noworoczną. Szopka była zamieszczana na rozkładówce, w podwójnym, noworocznym wydaniu gazety. Mieczysław pisał wszystko: sceny , dialogi. To była katorżnicza praca. Szopka była pełna smaczków, pieprzyków, choć oczywiście były to czasy cenzury i nie można było „poszaleć”. Za mojej kadencji Mieczysław przygotował takie cztery szopki. Trzy się ukazały, a czwarta była szykowana na grudzień 1981 roku. Materiały poszły do drukarni, ale 13 grudnia rozpoczął się stan wojenny, w drukarni pojawił się komisarz wojskowy i wszystkie materiały poszły na przemiał...
Z Mieczysławem Miszkinem, współpracował też Kazimierz Ligocki, fotoreporter:
- Robiliśmy razem kilka materiałów. Pamiętam jak szliśmy Wełnianym Rynkiem, byliśmy w euforii, bo skończyliśmy jakąś pracę. I pan Mieczysław, powiedział: „Każdy temat trzeba sprawdzać w trzech źródłach”. Powiedział to bez żadnych pouczeń, ot tak, a to było takie mądre...
Spotkanie w Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego, prowadziły: Izabela Mądrzak i Barbara Tymszan. Prezentację multimedialną przygotowały: Hanna Ciepiela i Monika Markowska.
***
Mieczysław Miszkin [1936-1999]. Nauczyciel, dziennikarz, redaktor, działacz kulturalny. W 1958 roku ukończył filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Zgodnie z nakazem pracy przez trzy lata pracował jako nauczyciel we Wschowie. W Gorzowie wraz z żoną Joanną zamieszkali w 1962 roku. Przez trzy lata, od 1963 roku, M. Miszkin pełnił funkcję kierownika Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Gorzowie, potem wrócił do zawodu nauczycielskiego. Uczył polskiego i historii w gorzowskich szkołach ponadpodstawowych: Liceum dla Pracujących przy ulicy Przemysłowej (1966 - 1978), Liceum Medycznym Pielęgniarstwa przy ulicy Łokietka (1978-1990). Był współzałożycielem „Stolika nr 1” (nieformalnej grupy gorzowskich twórców), współtwórcą czasopisma „Ziemia Gorzowska”. W 1973 roku związał się ze „Stilonem Gorzowskim”. Był tam dziennikarzem, a od 1985 roku sekretarzem redakcji. Publikował w „Życiu Literackim”, „Polityce”, „Nadodrzu”, „Trakcie”. Był współautorem książek m.in. „W dorzeczu trzech rzek” , „W przestrzeni tęczy” , autorem fraszek publikowanych na łamach „Stilonu Gorzowskiego”.
Hanna Ciepiela
Fot. Monika Markowska
Były prezydent Gorzowa Henryk Maciej Woźniak zachęca obecnego prezydenta miasta Jacka Wójcickiego do zakupu historycznej dla naszego miasta fontanny i umieszczenia jej na skwerze Małej Akademii jazzu. W tej sprawie napisał list, który w całości publikujemy.