Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Zasługuje na miano gorzowskiego bohatera

2023-04-11, Prosto z miasta

- My strażacy i wszystkie służby mundurowe mamy z tyłu głowy, że coś może się stać, ale jesteśmy po to, żeby pomagać – mówi Kornel Rumik. Strażak, który ratuje nie tylko od pożarów.

Fot. Archiwum prywatne K. Rumika
Fot. Archiwum prywatne K. Rumika

- Ten chłopak zasługuje na miano gorzowskiego bohatera – twierdzi Adrian Koperski, były przełożony Kornela Rumika. - Jest bardzo skromny, a życie poświęca pomocy ludziom.

Niedawno o Kornelu było głośno, gdy tylko w ciągu jednego dnia interweniował trzy razy, by pomóc drugiemu człowiekowi. Kumulacja sytuacji proszących się o reakcję to jednak tylko ułamek tego, co młodemu strażakowi przydarzało się w przeszłości.  

Jest akcja, musi być reakcja

Podczas niedawnego marszu papieskiego 19-letni Kornel Rumik pełnił służbę porządkową. Jeszcze przed jej rozpoczęciem zareagował, gdy pijany mężczyzna kłócił się z kobietą, krzyczał i zaczynał ją szarpać.

– To się działo w samym centrum Gorzowa. Najpierw z trzema znajomymi obserwowaliśmy, co się dzieje, żeby kontrolować sytuację, ale gdy kobieta zaczęła płakać i wpadać w histerię, a mężczyzna robił się coraz bardziej agresywny, postanowiliśmy zareagować – opowiada Kornel.

Telefon na 112, bieżący kontakt z dyspozytorem, oczekiwanie na przyjazd policji. Dopiero gdy ta przyjechała, a agresywny mężczyzna został przekazany policji, grupka porządkowych udała się na Plac Katedralny pełnić służbę na marszu. 

Podczas niego, gdy uczestnicy weszli z ulicy Wyszyńskiego w Górczyńską, Kornel zauważył starszego mężczyznę, który wyszedł z tłumu, idąc na trawnik.

– Podszedłem do niego. Okazało się, że źle się poczuł i chciał iść na przystanek przez pas zieleni, gdzie po drugiej stronie ulicy był już duży ruch samochodów. Chyba był trochę pijany. Zaprowadziliśmy go na przystanek, żeby bezpiecznie wrócił do domu – mówi Kornel.

Ale i to nie był koniec interwencji. Po marszu Kornel, jadąc autobusem w kierunku osiedla Staszica, zauważył leżącego z tyłu pojazdu pijanego mężczyznę, który nie odpowiadał na pytania.

– Pomyślałem, że tak nie może być. Zadzwoniłem na 112. W międzyczasie ten mężczyzna spadł i uderzył głową o szybę, przeciął skórę, pojawiła się krew.

Chłopak dojechał do pętli na osiedlu Staszica, a tam już czekało pogotowie, które przejęło pechowego pasażera.     

Nie umie być obojętnym

Dużo wrażeń jak na jeden dzień. – Czasem długo nic się nie dzieje, a czasem mam takich sytuacji sporo. W tamtym roku ratowaliśmy trzech pijanych Ukraińców na bulwarze, którzy chcieli popływać w Warcie. Ponieważ przez barierę językową nie potrafiliśmy się dogadać, zadzwoniłem na 112. Udało się, nie popływali, ale jeszcze się za to poobrażali…

Dwa lata temu młody strażak zainterweniował, gdy w okolicach garaży na osiedlu Staszica zauważył bójkę. Okazało się, że na mrozie biło się dwóch mężczyzn. O kobietę.

– Problem w tym, że nie mieli nawet koszulek, a była zima. Szedłem z kolegą, rozdzielaliśmy ich i zadzwoniliśmy po pomoc, po pogotowie i policję – relacjonuje Kornel.

Przyznaje, że podobnych sytuacji ma więcej. Reaguje, bo inaczej nie umie. Czy się boi, że sam może podczas takiej interwencji ucierpieć?

– My jako strażacy i w ogóle służby mundurowe składamy przysięgę. Wiemy, że coś może się nam stać, ale jesteśmy po to, żeby pomagać. Mam świadomość, że najlepszy ratownik to żywy ratownik, więc za każdym razem szybko oceniam sytuację. To są wyuczone reakcje. Są oczywiście takie sytuacje, że coś może się źle potoczyć, ale po to właśnie mamy szkolenia, żeby tego uniknąć.

Dodaje, że za każdym razem robi szybki bilans potencjalnych zysków i strat.

– Jeżeli ktoś wyrzuca papierek na chodnik, ale finalnie może się na mnie rzucić za zwrócenie uwagi, to odpuszczam. Taki papierek to jest szkoda małej wagi. Reaguję, gdy widzę, że naprawdę trzeba. Za każdym razem oceniam sytuację. Jeśli już jednak podejmę decyzję na tak, to pomagam – tłumaczy.

Spełnia marzenie dziecka

Kornel Rumik do straży trafił trochę przez przypadek. Miał 15 lat, gdy podczas jednej z rozmów z rodzicami okazało się, że mama bardzo by chciała, żeby był strażakiem i udzielał się charytatywnie. Młody chłopak wziął sobie do serca pragnienie mamy. Uczył się wtedy w Świdwinie w szkole zawodowej. Miał zostać kucharzem.

– Od dziecka jednak ciągnęło mnie do wojska. To było jedno z największych marzeń. Najpierw zapisałem się jednak do młodzieżowej drużyny pożarniczej w Ochotniczej Straży Pożarnej  Siedlice w Gorzowie. To coś porównywalnego do harcerstwa. Przygotowuje się tam do bycia przyszłym strażakiem, poznaje zasady udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, zapoznaje ze sprzętem pożarniczym i bierze udział w zawodach sportowych – opowiada Kornel. 

W międzyczasie był również w OSP w Deszcznie oraz OSP Rzepczyno. Obecnie, po ukończeniu 18. roku życia, już jako strażak kontynuuje służbę w OSP w Siedlicach. I spełnia swoje dziecięce marzenie – od września służy w armii.

– Docelowo chciałbym skończyć szkołę średnią i studia, żeby być w wojsku ratownikiem medycznym. Strażakiem jestem charytatywnie, ale to wojsko jest moim przeznaczeniem – wyjaśnia.

Nie tylko służba

Zapełnione służbą w straży i wojsku życie nie pozostawia młodemu mężczyźnie wiele czasu dla siebie. Przyznaje, że rodzice trochę mają z tym problem, bo widują syna rzadko. – Ale są dumni – przekonuje.

19-latek służy w wojsku, straży pożarnej, w wolnych chwilach gotuje, ale najbardziej odreagowuje trudne sytuacje w ogrodzie. – Kocham ogrodnictwo, zawsze lubiłem kwiaty, lubię w ogrodzie być sam i popracować z roślinkami.

Nie uważa się za bohatera, chociaż gdy przeczytał na jednym z gorzowskich portali pod artykułem o akcji ratowania kobiety komentarz, że jego mama ma wspaniałego syna, był wzruszony. Twierdzi, że warto spełniać marzenia i pomagać.

– Nie kalkuluję, czy mnie się ta pomoc opłaca. Jeżeli moje działanie ma komuś wyjść na dobre, to jest najlepsze. To we mnie zostaje i kształtuje charakter. I będę pomagał – zapewnia. Dodaje, że nie tylko on zasługuje na pochwałę. – Wszystkim strażakom należy gratulować, bo nie tylko gasimy pożary, ale podtrzymujemy nasze polskie tradycje, pełniąc służbę podczas różnych wydarzeń. My po prostu po to jesteśmy, żeby pomagać.

Maja Szanter

Fot. Archiwum prywatne K. Rumika

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x