Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Anegdoty i historie prawdziwe wprost z sali sądowej

2023-05-05, Prosto z miasta

Czy na sali sądowej może być śmiesznie? Czy Wysokiemu Sądowi zachowanie powagi przychodzi z łatwością? Dlaczego porad prawnych szukamy na internetowych forach zamiast u specjalisty? 

medium_news_header_36777.jpg
Fot. Redakcja EG

Niedawno na jednej z gorzowskich grup popularnego portalu społecznościowego rozgorzała dyskusja, czy zgubionego iphone’a można szukać przez policję? Najczęściej radzono, że trzeba samemu ustalić sprawcę, by policja mogła zająć się sprawą. Błędnie też radzono, że znalezienie takiego telefonu i zatrzymanie go nie jest kradzieżą. Kto radził? I tu jest właśnie problem – nie prawnicy. Tymczasem konsekwencje posłuchania złych rad mogą być czasem tylko przykre, a czasem bardzo bolesne. 

Znalezione nie kradzione?

Czy znalezienie i zatrzymanie wartościowego przedmiotu rzeczywiście nie jest kradzieżą?

- Absolutnie nie jest to prawdą. Podobnie jak to, że dopóki osoba, która tego iphone’a zgubiła, nie wskaże sama znalazcy, nic z tym nie można zrobić – mówi Olimpia Barańska-Małuszek, sędzia Sądu Rejonowego w Gorzowie. - Szukanie porad w internecie na forum nie jest najlepszym pomysłem, bo taka porada nie musi być prawdziwa – przestrzega.

Jest takie powiedzenie ,,Znalezione nie kradzione”. I niestety, mnóstwo osób z każdego pokolenia uważa, że jeżeli coś znajdą, to jest niczyje, można sobie wziąć i nie będzie konsekwencji.

- A to nieprawda, jest coś takiego jak przywłaszczenie i ono może być zarówno wykroczeniem, jak i przestępstwem, w zależności od wartości przedmiotu. ,,Znalezione nie kradzione” można powiedzieć o grosiku znalezionym na ulicy, ale jak już znajdziemy portfel, to znak, że ewidentnie ktoś go zgubił. Nie porzucamy przecież portfela z dokumentami i pieniędzmi, ponieważ już go nie chcemy. Należy go zwrócić bądź szukać właściciela. Aktywne poszukiwanie właściciela to znak, że nie było zamiaru przywłaszczenia cudzej rzeczy– mówi sędzia Małuszek. 

I tu faktycznie przydają się media społecznościowe. Jeżeli jednak za ich pomocą nie uda się znaleźć właściciela znalezionego przedmiotu, znalazca powinien zgłosić się z nim do biura rzeczy znalezionych. Każdy, kto coś zgubił, od tego miejsca powinien rozpocząć poszukiwania zguby. Policja nie przyjmuje znalezionych portfeli, telefonów, innych rzeczy, od tego jest biuro rzeczy znalezionych prowadzone w każdej gminie.

- Tymczasem na forum znaleźli się źli doradcy, kompletnie nieznający się na prawie karnym i przepisach. Doradzają, gdyż im się coś wydaje, albo gdzieś coś usłyszeli. Dlatego przestrzegam przed szukaniem porad na forach, a doradzających bez znajomości prawa należy prosić, by tego nie robili, ponieważ źle pouczona osoba poniesie szkodę – kontynuuje O. Małuszek. – Jeśli leci woda z rury, to nikt nie idzie z tym do kuzynki czy sklepikarza, tylko do hydraulika, to jest oczywiste. Podobnie jak wtedy, gdy mamy w domu zwarcie, nie pytamy o poradę na forum, jak naprawić instalację, tylko dzwonimy po elektryka. Tymczasem nie wiedzieć czemu, akurat w przypadku prawa czy medycyny – obszarów wiedzy trudnych i skomplikowanych, wymagających zdobywania latami wiedzy, okazuje się, że wszyscy się na tym znają. Niestety, dochodzi później do nieszczęść, gdy obywatele tracą swoje prawa, pieniądze. Ich pozycja podczas sprawy sądowej jest dużo słabsza, jeżeli posłuchali kogoś, kto absolutnie się na prawie nie zna i nie powinien udzielać rad. Najprościej – nie znasz się, nie wypowiadaj się – tłumaczy.

Grabarz opowie o spadku

To dotyczy każdego i nie tylko w internecie. – Opowiem prawdziwą historię – zaczyna nasza rozmówczyni. - Umarł mąż. Żona wiedziała, że miał długi i o sprawy spadkowe zapytała… grabarza. Czy sobie wykoncypowała, że skoro jest śmierć, nieboszczyk, trumna, to jest i spadek, a grabarz jest odpowiednią osobą do udzielania porad prawnych? Grabarz niestety udzielił tej pani ,,porady prawnej”, mimo że z tego, co wiem, zna się na kopaniu dołów. Polecił jej nie podejmować działań w sprawie spadku. Zła informacja poskutkowała tym, że kobieta odziedziczyła wielotysięczne długi, a do sądu przyszła prostować sprawy po ośmiu latach od śmierci męża i niestety, nie udało jej się naprawić błędów. Czy grabarz oddał jej pieniądze za złą poradę?...

,,Ja się chętnie wyprowadzę”

Przykrych zdarzeń i ich dużych konsekwencji, wynikających z niewiedzy, jest sporo. Niektóre ze spraw mogą wydawać się zabawne, przynajmniej dla prawnika.

– Mieliśmy sprawę o eksmisję z lokalu gminnego. Przyszedł pozwany, który nie płacił latami czynszu, żył jak chciał. Na sali sądowej siedział uśmiechnięty i zadowolony. Sąd orzekł, że musi opuścić lokal i że nie ma uprawnień do lokalu socjalnego. Pozwany na wszystko się zgodził, po czym wyjął z kieszeni poskładane kartki i mówi: ,,No to Wysoki Sądzie – dobrze, ja się chętnie wyprowadzę, znalazłem nawet tutaj takie mieszkanie, ja poproszę do tego mieszkania.” Wyciągnął prywatną ofertę sprzedaży czy wynajmu mieszkania z biura pośrednictwa, ponieważ myślał, że sąd mu da mieszkanie w wybranym standardzie i on sobie będzie dalej bytował, oczywiście nie płacąc. Klient bardzo się zmartwił, gdy usłyszał, że nikt mu mieszkania nie da, że sąd nie rozdaje lokali i że od tej pory musi sobie radzić sam, przede wszystkim musi płacić za mieszkanie.

Niech płaci sąsiad

Dramatyczny poziom niewiedzy w podstawowych kwestiach obecny jest także w odniesieniu do prawa własności. I jest to, jak mówi O. Małuszek, zjawisko powszechne.

– Ktoś wykupuje mieszkanie w kamienicy czy bloku, staje się właścicielem lokalu z wyodrębnioną własnością. Ale nadal przecież mieszka w budynku, gdzie są wspólne korytarze, schody, winda, piwnice, podwórko, kawałek chodnika. Dość długo zajęło gorzowianom zrozumienie, że odpowiadają również za części wspólne. Mieliśmy serię spraw, gdy współwłaściciel odmawiał płacenia za ogrzewanie klatki schodowej, za windę, za sprzątanie, gdy uważał, że jest właścicielem mieszkania, a reszta w ogóle go nie obchodzi. Do dziś mamy przypadki, że mieszkaniec  wykręcił u siebie kaloryfery i twierdzi, że płacić nie będzie, skoro wystarczy mu grzanie się ciepłem od sąsiadów.

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?…

Osobnym problemem jest brak sprawczości, oczekiwanie, że ktoś wykona pewnie działania za nas lub że zrobi się samo, a odpowiedzialność ponoszą wszyscy, tylko nie zainteresowany. Skutki bierności ujawniają się w sądzie, a nieprzyjemne konsekwencje przychodzą bardzo szybko. Jak mówi sędzia Małuszek – pomysłowość ludzka nie zna granic i czasem trudno zachować kamienną twarz na sali rozpraw.

- Od lat panuje przekonanie, że jak się nie odbierze pisma z sądu, prokuratury czy urzędu skarbowego, to nic się nie wydarzy, odpowiedzialność nie nadejdzie. A ona oczywiście się pojawia, lecz na etapie postępowania egzekucyjnego, gdy komornik doręcza nieodebrane przesyłki, a najczęściej, gdy dochodzi do zajęcia rachunku bankowego albo gdy policja puka do drzwi, by doprowadzić do aresztu na zastępcze wykonanie kary niezapłaconych grzywien. Dopiero wówczas  ludzie budzą się we własnej sprawie i starają łagodzić skutki swojej bierności – twierdzi O. Małuszek.

I przytacza historie, które można by opowiadać jako anegdoty, gdyby nie to, że dzieją się one naprawdę.

– Gdzie najczęściej można spotkać dłużnika? Jest sytuacja, gdy do drzwi puka komornik, drzwi się otwierają, od razu widać, że gospodyni zachowuje się nienaturalnie. Gdzie jest dłużnik? Kilka razy zdarzyło się już, że schował się w kanapie. Proste do odkrycia z powodu nienaturalnego zachowania żony, konkubiny, partnerki i w momencie, gdy komornik siada na tej kanapie…

Pozew dostarczony na filmie

Ważną i coraz częstszą formą porozumienia się stron jest mediacja. - W tym roku kilka moich spraw już poszło do mediacji, z sukcesem. Są one coraz skuteczniejsze, ludzie wolą podjąć sami decyzję, jak rozwiązać dany problem i w sposób dogodny dla obu stron niż zdawać się na wyrok sądu, koszty sądowe oraz czekać na terminy – lepiej gasić pożar w zarodku niż czekać na wyroki sądów – przekonuje O. Małuszek.

Dodaje, że zna historię, gdzie małżeństwo siedziało w domu i oglądało film, przyszedł listonosz, a w kopercie był pozew rozwodowy jednego z małżonków. - Na pewno nie jest to dobra forma, żeby się dowiedzieć o planach współmałżonka. Ludziom brakuje neutralnej przestrzeni do spokojnej rozmowy. W domu kłócą się, górę biorą złe emocje, świadkami sporów są często dzieci. Bywa, że wtrąca się rodzina. Dlatego warto wtedy rozmawiać u mediatora.

Kosztowny grzech zaniechania

- Bolesne w skutkach może być nieuregulowanie spraw majątkowych małżeńskich, to znaczy najgorsze, co można zrobić, to wyprowadzić się od żony czy męża i nie uregulować tego faktu prawnie – przyznaje O. Małuszek, odnosząc się do coraz częstszych rozstań małżonków. – ,,Separacja nieformalna” nie istnieje, nie rodzi skutków prawnych. Sprawa sprzed kilku tygodni – pani się wyprowadziła od męża pięćset kilometrów stąd. Przez lata nie widziała męża, dowiedziała się o jego śmierci przypadkowo. Przez dwie dekady życia osobno nie przeprowadzono separacji, rozwodu ani rozdzielności majątkowej małżeńskiej. Skutki cywilne były bolesne, mąż zostawił długi i nierozliczony majątek wspólny. To wszystko spadło po latach na kobietę. Nikt z małżonków nie zadbał przez dwadzieścia lat, by poukładać sprawy majątkowe. Teraz na wdowie ciąży obowiązek rozliczeń z wierzycielami i wyłożenia pieniędzy na koszty spraw spadkowych.

Sędzia dodaje, że ,,separacja nieformalna” bez uregulowania spraw przed notariuszem lub sądem wprowadza stan niepewności prawnej, generuje olbrzymie i kosztowne problemy.

To najbezpieczniejsze wyjście

Słaba świadomość prawna Polaków, szukanie porad na forach internetowych, bezrefleksyjne stosowanie się do nich – to prosta droga do wielkich problemów.

- Nie szukajcie porad na forach, bo tam z pewnością źle poradzą. Rozwiązań należy szukać na oficjalnych stronach sądów, kancelarii prawniczych, które często prowadzą blogi informacyjne. Znajdziemy tam gotowe wzory, formularze, pouczenia. Dysponujemy siecią nieodpłatnych porad prawnych, gdzie spotkamy profesjonalnych prawników, a nie wujków z wąsem, którym wydaje się, że coś wiedzą o konkretnych instytucjach prawnych. Zawsze warto iść do prawnika, adwokata, radcy prawnego, to są osoby, które profesjonalnie zajmują się prawem i – co ważne – ponoszą też odpowiedzialność zawodową i materialną za nieprawidłową poradę prawną. To jest najbezpieczniejsze wyjście – podsumowuje O. Małuszek.

Maja Szanter

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x