2024-07-12, Prosto z miasta
Kiedy nie było tanich lotów, ba, mało kto o lataniu samolotem gdziekolwiek myślał, przetrwać lato dawało się nad wodą. A tej wszak w mieście na siedmiu wzgórzach nie brakuje.
Letnia kanikuła od zawsze skłaniała ludzi do szukania sposobów na wypoczynek. W Landsbergu, czyli przed II wojną światową mieszkańcy odpoczywali na Chmielińcu, dziś już nieistniejącym miejscu, gdzie działała klimatyczna kawiarnia, był staw i generalnie było to mocno klimatyczne miejsce.
Zamożni mieszczanie wyprawiali się do wód choćby w Zoppot czy innych kurortów. Niewiele się zmieniło po II wojnie. Nowi gorzowianie najpierw musieli się oswoić z miejscem, w którym przyszło im żyć, a dopiero potem myśleli o wypoczynku. I ten wypoczynek koncentrował się głównie nad wodą, a tej w mieście nie brakuje.
Znakomitą ilustracją tego, jak to się odbywało w latach 50. i 60. XX wieku są zdjęcia śp. Kurta Mazura, przez krótki czas mieszkańca miasta a potem emigranta do Niemiec. Do końca życia mieszkał i pracował w Stuttgarcie, ale zdjęcia – głównie jego ojca Edwarda Mazura zachował i kilkanaście lat temu podarował miastu. Zatem warto popatrzeć, jak z jednej strony siermiężny był to wypoczynek, a z drugiej jak jednak elegancki i obliczony na zadawanie szyku.
Roch
Był pomysł, bo była konieczność systemowego zajęcia się bezdomnymi kotami. Magistrat: nie ma takiej potrzeby.