2025-05-15, Prosto z miasta
Do kontenerów zamiast ubrań dla potrzebujących trafiają zniszczone ubrania. Tak źle jeszcze nie było – alarmują organizacje pomocowe.
To, że organizacja odbioru tekstyliów nie działa w Gorzowie jak trzeba, widać gołym okiem. Wszystko zaczęło się od zmiany przepisów od stycznia tego roku, które zobowiązują do selektywnego zbierania odzieży, obuwia i innych tekstyliów. Za realizację zadania odpowiadają gminy.
W Gorzowie działają jedynie dwa Punkty Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych tzw. PSZOK-i – jeden przy ulicy Fieldorfa-Nila 16, drugi przy Małyszyńskiej 47. O kłopotach z tym związanych pisaliśmy TUTAJ.
To, że w stutysięcznym mieście PSZOK-i są tylko dwa, jest główną przyczyną wrzucania przez mieszkańców Gorzowa zbędnej odzieży do pojemników, do których powinny trafiać ubrania czy obuwie dla osób potrzebujących. A te, czego raczej tłumaczyć nie trzeba, muszą być w stanie przynajmniej dobrym. Niestety, jak podkreślają właściciele tych pojemników, stały się miejscem pozbywania się niechcianej odzieży. Mamy więc sytuację, w której ubrania zalegają i w pojemnikach, i obok nich, firmy bowiem nie nadążają z ich opróżnianiem i porządkowaniem terenów wokół.
Na terenie Gorzowa najwięcej, 158 kontenerów, ma Polski Czerwony Krzyż. 24 sztuki ma Fundacja ,,Eco Textil", dziesięć sztuk Fundacja Pomocy Dzieciom ,,Radość serca”, a z ich posiadania wycofała się, zabierając wszystkie pojemniki Fundacja Pomocy ,,Dar”.
– Staramy się z tym walczyć, bo bałagan wokół naszych pojemników ma wpływ na postrzeganie PCK – mówi Justyna Kiwka z Lubuskiego Oddziału Okręgowego PCK w Zielonej Górze, odpowiedzialnego także za pojemniki w Gorzowie. Dodaje, że organizacja stara się zapobiegać przepełnianiu pojemników przez częstsze odbiory. Standardowo odbiory są co dwa tygodnie. – Mieszkańcy muszą jednak z nami współpracować, zgłaszać miejsca, w których ubrania zalegają, a na razie to jest walka z wiatrakami – przyznaje. Podkreśla rolę edukacji zarówno w kontekście tego, co do pojemników wrzucamy, jak i reagowania na przeładowanie kontenerów.
- W mojej dwunastoletniej karierze w fundacji tak źle jeszcze nie było. Do pojemników trafia odzież nienadająca się do użytku, stara, zbutwiała, podarta, przegniła, czasem rozwija się tam robactwo. Wcześniej odbieraliśmy ubrania raz na miesiąc, teraz jeździmy raz w tygodniu – mówi przedstawiciel Fundacji Pomocy Dzieciom ,Radość serca”, proszący o anonimowość. – Raczej będziemy zwijać taką formę pomocy niż ją rozwijać. A przecież naklejki są na tych pojemnikach, żeby wrzucać tylko odzież zdatną do użytku – dodaje.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku Fundacji Pomocy ,,Dar”, która od kwietnia w ogóle zlikwidowała pojemniki w Gorzowie. Powodów było kilka – koszty dzierżawy terenu pod kontenery, opłaty dla zarządców nieruchomości, koszty utylizacji oraz ogromna ilość odzieży. Tu słyszymy, że lokalny samorząd powinien zapewnić więcej PSZOK-ów, aby pojemniki pomocowe służyły głównemu celowi, czyli przekazywaniu nadającej się do użytku odzieży, ubrań i tekstyliów osobom potrzebującym.
Problem zauważa także ,,Eco Textil", która tekstylia odbiera dwa razy w miesiącu i o ile nie ma nadmiaru w Gorzowie, to w niektórych miastach pojemniki zlikwidowała z powodu dużej skali ich zaśmiecania oraz dewastacji. - Reagujemy możliwie szybko na zapełniające się pojemniki. Trzeba ludziom też tłumaczyć, że nie można do nich wrzucać wszystkich tekstyliów, a tak im się wydaje - mówi Mateusz Bolechowski, rzecznik prasowy fundacji.
Jak dalej będzie wyglądał temat selektywnej zbiórki w zakresie odzieży w Gorzowie, dowiemy się prawdopodobnie niebawem, ponieważ o zmianę organizacji odbioru odzieży wnioskowało do prezydenta kilkoro radnych. Obecnie najbardziej realnym rozwiązaniem wydaje się być przeprowadzanie zbiórek tekstyliów w trybie akcyjnym.
- Taka forma pozwoliłaby mieszkańcom wygodnie pozbywać się niepotrzebnej odzieży i innych domowych tekstyliów, jednocześnie ograniczając koszty działania systemu – odpowiedział radnym zastępca prezydenta Jacek Szymankiewicz. Ponadto Miasto rozważa poszerzenie odbywających się zbiórek elektroodpadów o tekstylia, o ile zbiórki odbywałyby się razem.
Maja Szanter
Do kontenerów zamiast ubrań dla potrzebujących trafiają zniszczone ubrania. Tak źle jeszcze nie było – alarmują organizacje pomocowe.