Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Celiny, Ireneusza, Niny , 15 grudnia 2025

Mgnienie oka, wspomnienie Malarza

2025-12-15, Prosto z miasta

Gdyby żył, właśnie kończyłby 80 lat. Andrzej Gordon, najzdolniejszy, najciekawszy malarz, jaki pojawił się po II wojnie w Gorzowie.

medium_news_header_45493.jpg
Fot. Archiwum/EG

Pamięć o Andrzeju Gordonie, jednym z najciekawszych polskich malarzy współczesnych zaciera się coraz bardziej. Ponieważ nie bardzo zależało mu na karierze w skali kraju, pamiętać o nim winno miasto, w którym spędził swoje dorosłe życie.

Z Bydgoszczy do Warszawy

Andrzej Gordon urodził się 15 grudnia 1945 roku w Bydgoszcz, w szanowanej i zamożnej rodzinie. Od dziecka przejawiał rozliczne talenty – przede wszystkim do rysunków, ale i pisania. Od dziecka związany z naturą, bo las, bo grzyby, bo ryby – to też był jego żywioł. W rodzinnej Bydgoszczy skończył podstawówkę i Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych. Z przygodami, bo jednak żart i kpina się go trzymały, ale bez żadnych problemów.

Bez żadnych problemów dostał się na elitarny wówczas wydział malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wówczas była to najlepsza uczelnia artystyczna w kraju. Dostał się i niemal natychmiast – bo na trzecim roku – dostał stypendium dla wybitnie uzdolnionych z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Dostawał to stypendium do końca swoich studiów.

Co to był za rok, ten Andrzeja… Razem z nim byli, i niech nazwiska zaświadczą, co to był za rocznik: Edward Dwurnik, Jan Dobkowski-Dobson, Adam Myjak, Marek Sapetto. Gordon, podobnie jak w szkole średniej, dał się zauważyć od samego początku studiów jako bardzo zdolny, świetnie zapowiadający się artysta.

Studia kończy w 1970 r., uzyskując dyplom z wyróżnieniem z malarstwa w pracowni prof. Juliusza Studnickiego oraz specjalizację w zakresie grafiki w pracowni prof. Andrzeja. Rudzińskiego.

Czas na Gorzów

W 1968 roku Andrzej Gordon przyjechał do Gorzowa na wakacje do rodziny, do państwa Wiesławy i Henryka Szulców i to właśnie w domu wziętego i bardzo szanowanego lekarza, prywatnie wujka, malarz spotkał Kazimierza Krycha, ówczesnego naczelnika wydziału kultury gorzowskiego Urzędu Miejskiego. I to dzięki niemu miał swoją pierwszą poważną wystawę w Muzeum Okręgowym. Był sukces, ale chwile grozy, bo za indywidualną wystawę w czasie studiów bez zgody dziekana można się było spodziewać relegowania z uczelni. Ale przecież nie wyrzuca się z ostatniego roku wybitnie zdolnego studenta. Skończyło się na ostrej reprymendzie. Nawet dość bardzo ostrej. Gordon na uczelni jednak został i studia chwalebnie skończył.

Ta wizyta miała jeszcze jeden skutek. Wtedy Gordon został zaproszony do osiedlenia się w Gorzowie. Wabikiem było mieszkanie. I tak rok później Gordon wraz z żoną Marią osiedlił się w Gorzowie. W tym samym roku przyszedł pierwszy wymierny artystyczny sukces. Zdobył II nagrodę w cenionym wówczas konkursie na ilustrację dziecięcą. A rok potem rozpadło się jego małżeństwo. Maria Gordon z maleńką córeczką Kasią wróciła do Bydgoszczy, a Andrzej został w Gorzowie

I dalej Gorzów…

Niemal natychmiast, bo w 1970 r. w Gorzowie zamieszkali jeszcze dwaj inni dyplomowani artyści, czyli Bolesław Kowalski i rzeźbiarz Jerzy Koczewski. Cała trójka od razu przypadła sobie do gustu i stworzyła barwny i odróżniający się tercet. Tylko Jan Korcz, artysta, choć bez dyplomu wyższej uczelni, zamieszkały w Gorzowie od zakończenia II wojny światowej, ich z razu nie polubił i nazywał Amerykanami, co naturalnie nie przeszkodziło mu pijać z nimi wódeczki i toczyć długich dysput o sztuce właśnie.

Choć pierwszą pracownię Andrzej miał na tyłach kina Capitol na Zawarciu, to jednak do historii przeszła ta, przy ul. Pionierów, tam gdzie dziś jest Eurodent. Dzielił ją z Bolkiem Kowalskim. I właśnie tam, po tym, jak już zamknięto Empik, gdzie siadywał cały stolik nr 1, albo Klub Myśli Twórczej Lamus, gdzie też towarzystwo lubiło przesiadywać, schodził się cały artystyczny światek ówczesnego Gorzowa. No i impreza trwała dalej. A że artyści mieli też adapter marki „Bambino”, była i muzyka. Pech chciał, że mieli tylko jedną płytę, krakowskiej grupy Anawa. I bywało, że sąsiedzi przez pół nocy słuchali, jak Marek Grechuta śpiewa „Nie dokazuj, miła nie dokazuj”. Ale jakoś historia milczy o protestach, choć po prawdzie parę razy Milicja Obywatelska tam bywała.

Malarz, prawdziwy malarz

Gordon w latach 70-tych i 80-tych był najaktywniejszym twórcą w środowisku gorzowskich plastyków. Oprócz malarstwa sztalugowego zajmował się grafiką, projektował exlibrisy, plakaty, programy teatralne i wykonywał ilustracje do wielu wydawnictw regionalnych. Swoje prace prezentował na 27 wystawach indywidualnych, m.in. w Gorzowie Wlkp. (Muzeum, BWA), Zielonej Górze (Muzeum Ziemi Lubuskiej, BWA), Warszawie (Galeria na Pięknej, Galeria MDM SBWA), Frankfurcie n/O (Galeria Junge Kunst), Lipsku (Ośrodek Sztuki Polskiej), Gdańsku (Muzeum Archeologiczne), Poznaniu (Klub MPiK) i Bydgoszczy (Mały Salon Sztuki BWA). Uczestniczył w wielu wystawach zbiorowych, m.in.: w latach 1972-1992 we wszystkich Salonach Jesiennych w Gorzowie Wlkp. i Zielonej Górze; Sztuka Książki Dziecięcej, Warszawa (1969); Złote Grono, Zielona Góra (1973, 1977); Festiwal Malarstwa Współczesnego, Szczecin (1975); XVII Salon International Paris-Sud (1976); Ogólnopolski Konkurs Malarstwa im. J. Spychalskiego, Poznań (1977); V Ogólnopolska Wystawa Młodych im. W. Cwenarskiego, Wrocław (1980); Biennale Sztuki Sakralnej, Gorzów Wlkp. (1984, 1986, 1990, 1992). Andrzej Gordon był laureatem kilku ogólnopolskich konkursów plastycznych. W 1969 r. zdobył II nagrodę w konkursie Sztuka Książki Dziecięcej w Warszawie, w 1970 r. Nagrodę im. F. Bartoszka i H. Bobowskiego za najlepszy dyplom w warszawskiej ASP, a w 1976 r. wyróżnienie w konkursie Sport w sztuce w Katowicach. W latach 1972, 1977 i 1978 otrzymał medale za malarstwo i grafikę w Salonach Jesiennych w Zielonej Górze.

Andrzej Gordon pozostawił po sobie ponad 1000 obrazów olejnych, rysunków, pasteli i grafik, które znajdują się w zbiorach muzealnych i kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą. Najbardziej reprezentatywny zestaw płócien artysty posiada Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Pokaźne kolekcje prac na papierze znajdują się w zielonogórskiej Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej oraz bibliotece Uniwersytetu Zielonogórskiego. W Gorzowie Wlkp. niewielkie zbiory posiadają Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, Miejski Ośrodek Sztuki, Urząd Miasta i kilka innych instytucji.

Artysta niepokorny

Malował własne tematy – krzyżował kobiety, malował akty, postaci z dziwną głową…. Nawet grafika miejska Andrzeja Gordona ma wszystkie te cechy, dzięki którym jego prace są natychmiast rozpoznawalne.

Był niepokornym artystą, żył tak, jak chciał. Ale też pętały go demony. Schyłek jego działalności twórczej zaczyna się w końcówce lat 80. XX wieku. Jest coraz słabszy, sam, bo posypało się także jego drugie małżeństwo zawarte już w Gorzowie z Zofią.

Umiera w samotności, w swojej pracowni przy ul. Wełniany Rynek. Lekarz wystawił akt zgonu i określił datę na 30 września.

Gordon został pochowany w rodzinnej Bydgoszczy, na wyznaniowym cmentarzu Serca Jezusa na Ludwikowie.

Gdyby żył, skończyłby 80 lat…

Renata Ochwat

Zdjęcia: Archiwum autorki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x