2015-05-08, Prosto z miasta
Jubileuszowy XXV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym odbędzie się w dniach od 21 do 23 sierpnia br.
Warto zarezerwować sobie czas w ten ostatni weekend wakacji, żeby obejrzeć to, co będzie działo się na lotnisku i w jego okolicach. A będzie się działo wyjątkowo dużo i ciekawie.
Spółka Agroturlot pracuje od wielu miesięcy, aby każdy znalazł dla siebie coś ciekawego. Tradycyjnie już spotkać będzie można bardzo ciekawych ludzi i oglądać statki powietrzne, których próżno szukać na zwykłych lotniskach. Noce będą pełne muzyki i tańca, a dni wypełnione lotami i oglądaniem zarówno ustawionych na lotnisku maszyn jak i położonych nieopodal stoisk. Obok maszyn latających, modele, pasjonujące samochody, stoiska z gastronomią i zapewne tradycyjnie już ekspozycje nadleśnictwa ukazujące bogactwo i historię otaczającej puszczy. Ciekawych stoisk zapewne nie zabraknie, bo piknik to okazja do zaprezentowania się nie tylko mieszkańcom naszego kraju.
Każda z dotychczasowych dwudziestu czterech imprez głęboko zapadła w pamięci. Były one okazją do posłuchania i zobaczenia wielu gwiazd estrady. Niektóre nadal świecą pełnym blaskiem. Dla miłośników lotnictwa były jedyną okazją bliskiego kontaktu z techniką lotniczą i ludźmi, którzy ją tworzą. Wspaniała atmosfera tworzona przez gospodarzy Elżbietę i Ryszarda Chwaliszów sprawiała, że bez zwykłego na większości imprez lotniczych zdenerwowania można było do woli kontemplować samoloty i rozmawiać z pilotami, a nawet odbyć lot.
Kilka lat temu Trzebicz odwiedziły francuskie wiatrakowce. Wystarczyły zaledwie dwa lub trzy lata aby publiczność nieco zapomniała o tym rodzaju statku powietrznego. Maszyny, które odwiedziły Trzebicz w 2013 większość widzów uznała, za helikoptery. Pomyłkę pracowicie prostował konferansjer imprezy niezmordowany DJ Ucho. Wiatrakowiec ma śmigło z tyłu a wirnik nie jest napędzany. Ten rodzaj statku powietrznego nie potrafi wystartować pionowo jak śmigłowiec. Musi mieć bardzo krótki rozbieg. Wiatrakowce, które odwiedziły Trzebicz były polskimi konstrukcjami firmy Aviation Artur Trendak & Son. Imponowały lśniącym lakierem i komfortem oraz doskonałym wykończeniem dwuosobowych kabin. Te jedne z najbezpieczniejszych statków powietrznych okazały się również bardzo tanimi w eksploatacji. O ich możliwościach opowiadał pilot oblatywacz I klasy Wiesław Jarzyna. Ten absolwent szkoły oficerskiej w Dęblinie, laureat Lotniczego Orła 2011 jako pierwszy w Polsce zdobył uprawnienia pilota wiatrakowców. W pasjonujący sposób opowiadał o zastosowaniu tych maszyn w leśnictwie, rolnictwie i służbach ratowniczych. Wiatrakowiec nie potrafi zrobić zawisu jak helikopter, ale może lecieć wystarczająco wolno, aby prowadzić obserwacje. Droga potrzebna do startu i lądowania również jest symboliczna. Te niewielkie niedostatki maszyna rekompensuje kosztami. Cena wiatrakowca to ułamek ceny najmniejszego helikoptera. Koszty serwisowania i eksploatacji porównywalne są ze średniej klasy samochodem. Podczas awarii wiatrakowiec spada bezpiecznie i powoli jak listek dzięki autorotacji. Wymarzona maszyna do patroli przeciwpożarowych, drogowych, morskich i oczywiście do latania turystycznego.
Pamiętam jak wówczas przez zachodem słońca polskie wiatrakowce Zen wzbiły się w powietrze. Akrobacje, które zaprezentowały zrobiły wielkie wrażenie na widzach. Niewielu się spodziewało, że te statki powietrzne potrafią wykonywać tak karkołomne figury. Minęły dwa lata. Konstrukcje Aviation Artur Trendak cieszą się zasłużoną renomą w wielu miejscach świata. Modele Zen zastąpiły Taurusy i Tercele. Wiesław Jarzyna szkoli pilotów w firmie Salt Aviation, z którą współpracuje Agroturlot. Może w tym roku znowu nad Trzebiczem zobaczymy polskie wiatrakowce.
Ryszard Romanowski
To nie wina urzędu, że bezkształtne zakrzewienie już tylko w domyśle jest napisem ,,Gorzów wita" – zapewnia magistrat. Kto jest zatem winien?