Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Prezydent trzaska drzwiami i grozi

2014-04-04, Prosto z miasta

- Doszło do kuriozalnej sytuacji w dziejach samorządności w Polsce! 

medium_news_header_7017.jpg

Firmy, które przegrały w przetargu dlatego, że zaproponowały wyższe ceny postanowiły wykorzystać media i radę miasta do wyrzucenia firmy, która przetarg na wywóz nieczystości wygrała – grzmiał na posiedzeniu komisji gospodarki i rozwoju prezydent Tadeusz Jędrzejczak.

Spotkanie radnych oraz przedstawicieli firm zajmujących się wywozem nieczystości na terenie Związku Celowego Gmin MG6 miało mieć charakter informacyjny. Zgodnie z przyjętym porządkiem obrad najpierw miała zostać przedstawiona informacja prezydenta na temat realizacji umowy na usługi w zakresie odbierania odpadów komunalnych na terenie Gorzowa, w dalszej części odpowiedź na pismo czterech firm (Veolia, Laguna, Albar i Ragn-Sells), które zarzucają firmie Tonsmeier Zachód liczne niedociągnięcia przy wywozie odpadów. Posiedzenie cieszyło się sporym zainteresowaniem, gdyż temat gorzowskich śmieci od blisko roku wzbudza emocje wśród mieszkańców. A dodatkowego ,,smaczku’’ całej sprawie dodaje fakt, że we wrześniu kończy się roczna umowa z dotychczasowym przewoźnikiem i niebawem odbędą się nowe postępowania przetargowe. Gra w tym przypadku toczy się już o trzyletnie umowy. I duże, bardzo duże pieniądze.

Kiedy wszyscy w spokoju oczekiwali na realizację pierwszego punktu obrad nastąpiły wydarzenia, o których zapewne długo się będzie jeszcze rozprawiało. Prezydent  Tadeusz Jędrzejczak wygłosił – jak to określił przewodniczący komisji Roman Sondej – czterominutową manifestację, po czym wstał, trzasnął drzwiami i tyle go widziano. Zdążył jednak powiedzieć coś, co całkowicie zamurowało sygnatariuszy pisma. Przypomniał, że w donosie skierowanym do zarządu ZCG MG6 niepokorne firmy zawarły nowe propozycje specyfikacji zamówień. W ocenie prezydenta takie postępowanie miało na celu stworzenie dla nich korzystniejszych warunków do przystąpienia w przetargu.

- Dlatego oświadczam, że rozważamy wykluczenie państwa z kolejnego postępowania przetargowego. Jednocześnie poinformuję waszych przełożonych i właścicieli o całej sprawie. Proszę bardzo, bawcie się panowie dalej, ale beze mnie… – dodał tuż przed wyjściem.

Informację dotyczącą dotychczasowej realizacji umowy w zakresie odbioru nieczystości przedstawił wiceprezydent Stefan Sejwa. Na wstępie przypomniał o kłopotach, jakie pojawiły się w ubiegłym roku z chwilą zmiany przewoźnika. I nie krył żalu do firm obsługujących wywóz nieczystości, że z chwilą ogłoszenia zwycięzcy nowego przetargu porzucili oni pracę niemal z dnia na dzień. Mało tego, zabierając swoje pojemniki wyrzucili z nich około 200 ton śmieci wprost na chodniki i podwórka, choć zgodnie z umową mieli pozostawić po sobie porządek. Jeżeli dodamy do tego, że trzeba było w krótkim czasie przywieźć nowe pojemniki i na bieżąco wywozić odpady, to realizacja tego procesu nie nadążała za potrzebami.

W dalszej części dosyć długiego sprawozdania mogliśmy się dowiedzieć, że blisko 80 procent mieszkańców zadeklarowało selektywną zbiórkę odpadów, ale rzeczywisty procent właściwego podziału obecnie wynosi 52 procent dla drugiego i 67 procent dla trzeciego sektora miasta.

- Te dane należy jednak odbierać pozytywnie, gdyż od początku wprowadzenia nowego systemu zbierania odpadów notujemy znaczny wzrost tych segregowanych – tłumaczył Stefan Sejwa.

Nadal istotnym problemem dla miasta jest brak woli współpracy niektórych spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych w zakresie  wyboru dogodnych miejsc dla trzymania pojemników. Przez to mnóstwo kubłów stoi wprost na ulicach, co nie sprzyja estetyce, a także utrzymaniu czystości. Kolejnym kłopotem spędzającym sen z powiek pana wiceprezydenta jest niemożność porozumienia się ze wspólnotami w sprawie zamykania zsypów. W większości miast ten temat został rozwiązany, u nas zaś wszelkie działania nie przyniosły oczekiwanych efektów. Z prawa natomiast nie wynika wprost, że miasto może w tym przypadku coś wymusić.

A tak, poza tym, wszystko jest w należytym porządku. Przynajmniej w ocenie magistratu.

- Firma Tonsmeier wywiązuje się z przyjętej umowy w sposób właściwy, czego dowodem ma być malejąca liczba skarg ze strony mieszkańców. Jestem również zdziwiony, że pojawiły się słowa krytyki co do wyboru bazy nowej firmy, która znajduje się na terenie MZK. Zarzuty, że latają tam bakterie pomiędzy śmieciarkami i autobusami komunikacji miejskiej są wyssane z palca. Byłem tam, sprawdziłem, żadnych bakterii nie widziałem  – zaznaczył prezydent Sejwa, czym wprawił w osłupienie większość radnych, nie wspominając o przedstawicielach ,,odstrzelonych’’ firm. Zwłaszcza, że nie udzielił on żadnej informacji na temat uwag przekazanych przez byłych przewoźników. – Związek MG6 wszczął kontrolę i sprawa jest w toku – uciął dyskusję w tym temacie.

Niezadowolony z przedstawionych informacji był radny Marek Surmacz. Zwrócił on uwagę, że magistrat jest egzekutorem warunków umowy zawartej z firmą wywożącą odpady komunalne.

– A warunki umowy obowiązywały od pierwszego dnia jej zawarcia, dlatego niezrozumiałym było wprowadzenie kilku etapów wdrażania tejże umowy, czego konsekwencją był wielomiesięczny bałagan. Dlatego nie rozumiem, dlaczego przez cały okres działania umowy nałożono tylko kilkadziesiąt tysięcy złotych kar umownych – mówił i zastanawiał się, jak to możliwe, że magistrat dzisiaj twierdzi, że od pierwszego dnia śmieci były wywożone zgodnie z harmonogramem, skoro tego harmonogramu przez dłuższy czas nawet nie ustalono. Marek Surmacz nie mógł też zrozumieć, jak miasto mogło kontrolować ilość kursów, skoro przez długi czas nie było urządzeń monitorujących.

- Dlatego nie mogę się zgodzić, że warunki umowy są przestrzegane. W mojej ocenie miasto nie wypracowało żadnych mechanizmów kontrolnych. A pan prezydent Sejwa zachowuje się jak rzecznik prasowy firmy Tonsmeier – dodał.

Nie wszyscy radni byli tak stanowczy w swoich ocenach. Zdaniem Jerzego Wierchowicza firmy, które przegrały przetarg nie powinny skupiać się na pisaniu donosów, ale przygotować się do nowego otwarcia. Przypomniał jednocześnie, że rada miasta nie ma żadnej mocy sprawczej.

- Osobiście przyjmuję wyjaśnienia wiceprezydenta, perturbacje z wprowadzaniem nowych zasad mogły wystąpić. Nowy przewoźnik popełnił błędy, ale wygrał w uczciwym przetargu. Szkoda tylko, że prezydent Jędrzejczak podszedł do tej sprawy tak demonstracyjnie. Używanie pewnych stwierdzeń było nie na miejscu – powiedział Jerzy Wierchowicz.

W dyskusji pojawiły się również propozycje pewnych zmian. Radny Krzysztof Kochanowski przekonywał magistrat do realizacji pomysłu wielu mieszkańców wprowadzenia kolorowych pojemników. W odpowiedzi usłyszał, że zawarta umowa tego nie przewiduje. Dlatego muszą wystarczyć zwykłe napisy, choć trwa oklejanie dużych pojemników nowymi, bardziej czytelnymi oznaczeniami. – Mieszkańcy to zaakceptowali – przekonywał Stefan Sejwa.

Jan Kaczanowski ponowił zaś propozycję podziału miasta na większą liczbę sektorów. To powinno ułatwić potem utrzymanie porządku. – Bałagan śmieciowy, jaki nas ciągle otacza, to wynik bublu prawnego przyjętego przez parlament. Dobrze, że niedługo ma wejść nowelizacja, bo dzięki temu nie będziemy wyważać drzwi, które są od dawna otwarte. Zachęcam do zmian w strukturze podziału miasta, bo wtedy wywożenie odpadów będzie dużo sprawniejsze, podobnie jak kontrola nad nimi – podkreślił.

Jerzy Synowiec zachęcał do dalszych rozmów na temat śmieciowych problemów, gdyż temat ten dotyczy wszystkich mieszkańców. I chodzi o to, żeby dokonując kolejnego wyboru firmy lub firm na lata uniknąć dotychczasowych kłopotów.

- Prosiłbym jednak unikać agresji w rozmowach, rzucania inwektyw, bo takie zachowania są dopuszczalne po imprezie imieninowej, nie zaś na publicznym forum – zauważył.

W imieniu sygnatariuszy ,,donosu’’ najwięcej do powiedzenia miał Jarosław Strózik z firmy Veolia, który zarzucał zwycięzcom przetargu, że nie realizują umowy. Chodzi głównie o mniejszą niż to wynika z zapisów ilość kursów, co ma istotny wpływ na obniżenie kosztów działalności. Radca prawny wszystkich niezadowolonych firm Janusz Bryzek stwierdził, że według jego wyliczeń ilość nałożonych kar powinna wynieść już kilkanaście milionów złotych, a nie 62 tysiące. Zwrócił do tego uwagę, że miasto nie miało prawa wyrazić zgody na mieszanie odpadów tylko dlatego, że firma Tonsmeier w pewnym momencie nie była w stanie na bieżąco usuwać wszystkich śmieci. I podał przykład, że firma Veolia realizuje taką samą umowę na terenie podgorzowskich gmin i czyni to zgodnie z literalnymi zapisami.

- Ze względu na zaniechanie określonych działań zgodnie z art. 231 kodeksu karnego musimy złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd ZCG MG6 do Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz prokuratury – ogłosił.

Oczywiście z zarzutami konkurencji nie zgodził się prezes Tonsmeier Zachód Bartosz Lewandowski. Powiedział, że działania firmy są na bieżąco kontrolowane przez związek gmin MG6, choćby poprzez system monitoringu GPS, dzięki któremu można sprawdzić ilość kursów na poszczególnych ulicach.

- Trudno jest nam polemizować z kimś, kto nie prezentuje merytorycznych argumentów. System GPS był od początku, kiedy tylko nasze pojazdy zaczęły jeździć, a pełną kontrolę nad tym systemem ma ZCG MG6 – stwierdził.

Zapewne problem śmieciowy szybko nie zniknie z naszego politycznego krajobrazu. W sierpniu czeka nas w parlamencie nowelizacja ustawy, potem już w Gorzowie zapewne kolejne przepychanki przetargowe, donosy i bałagan z wywozem. Ale my już tak  mamy…

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x