Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Szlachetna paczka już w Tarnowie

2013-12-14, Prosto z miasta

Błażej ma 13 lat i cierpi na rozszczepienie kręgosłupa. 

medium_news_header_5892.jpg

Właśnie dostał od gorzowskich przyjaciół podarki na święta. Szlachetną Paczkę do podgorzowskiej wsi Tarnów zawieźli członkowie klubu turystycznego Nasza Chata.

W paczce były klocki lego z serii Technics, ubrania, słodycze i mnóstwo innych rzeczy potrzebnych na święta Bożego Narodzenia. A traperzy z Chaty fantastycznego chłopca poznali dzięki Bożenie Zarzeckiej, która całej rodzinie chłopca pomaga już piąty rok.

Zaczęło się od dzieci

Do podgorzowskiego Tarnowa wybraliśmy się w czwartek. We gęstniejącej mgle jechaliśmy w składzie Bożena Zarzecka, Zofia Suszek, Zbigniew Dukiewicz i pisząca te słowa. Cały bagażnik samochodu Bożeny i Zbyszka wyładowany był prezentami. Wieźliśmy odzież, słodycze, klocki, trochę trwałej żywności, pampersy oraz inne rzeczy.

- Cała historia zaczęła się pięć lat temu. To moje mieszkające w Irlandii dzieci odkryły akcję Szlachetna Paczka i mnie zmotywowały do udziału, no podesłały trochę pieniędzy – opowiada Bożena Zarzecka.

To właśnie ona ze Zbyszkiem znaleźli Błażeja Stankiewicza, który urodził się z rozszczepionym kręgosłupem i paroma innymi wadami. – Postanowiliśmy, że sami zawieziemy mu prezent. Ale okazało się, że fundacja tej akcji nie bardzo chciała się zgodzić. Jednak my się uparliśmy i pojechaliśmy –mów Bożena. Bo jak dodaje Zbyszek, chcieli się na własne oczy przekonać, czy rzeczywiście pomoc jest potrzebna i jak wygląda chłopczyk, który jej wymaga. I tak z nim i jego rodziną zostali aż do dziś.

Biednie, ale dbają

W Tarnowie Bożena i Zbyszek poznali całą rodzinę małego wówczas Błażeja. I obie rodziny tak zapadły sobie do gustu, że od tamtego czasu spotykają się ciągle. – My im pomagamy, bo tak zwyczajnie trzeba – opowiadają i tłumaczą, że ujął ich sam Błazej, fantastyczny dzieciak i jego zatroskani o niego, ale i starszą siostrę rodzice. – A w tym roku postanowiłam wciągnąć do akcji klubowiczów turystów i dzięki temu tegoroczna paczka jest większa, bo się wszyscy dodatkowo złożyli po 5 zł na rzecz Błażeja – mówi Bożena.

Chłopczyk z siostrą Angeliką, mamą Sylwią i tatą Robertem oraz dziadkiem Pawłem mieszka w dość zniszczonym domu. Na pierwszy rzut oka widać, że budynek potrzebuje pilnego remontu. Pani Sylwia wita nas na progu domu i prowadzi do środka. Wewnątrz, w pokoju, gdzie mieszka chłopczyk, przyjemne ciepło bije od zielonego kaflowego pieca. Jest może niezbyt dostatnio, ale czysto i przyjemnie urządzone. Błażej czeka na nas na kanapie, obok siedzi jego siostra. Na początek chłopca trochę peszą obce osoby, ale z Bożeną i Zbyszkiem wita się bardzo serdecznie.

Po chwili zabiera się do rozpakowywania paczki i oczka mu jaśnieją na widok klocków. Będzie z nich piękne autko. Pani Sylwia częstuje herbatą i ciasteczkami. Opowiada, że syn jeździ codziennie do szkoły specjalnym autobusem, bo mały uczy się w gorzowskiej Szkole Podstawowej nr 16 przy ul. Dunikowskiego. – I nawet w miarę mu idzie, bo jakoś tam daje radę. Ostatnio trochę posiedzieliśmy nad angielskim, bo mu opornie szło. No i teraz musimy zająć się kolejnymi przedmiotami – opowiada. I dodaje, że jak mały uczył się w zerówce w Lubiszynie, to było znacznie ciężej, bo cały czas musiała mu towarzyszyć, a w gorzowskiej podstawówce jest pielęgniarka, która w razie czego synowi pomoże.

A na ścianie wisi medal z napisem „Brązowy chłopiec”. – Dostałem go na Dzień Chłopca w szkole – ujmująco się uśmiecha Błażej.

Basen, wózek i inne rzeczy

Wrodzona wada powoduje, że mały cały czas porusza się na wózku inwalidzkim. Co prawda po domu daje radę bez niego, ale już do szkoły wózek jest potrzebny. – Więc mu taki trochę nowszy załatwiliśmy jakiś czas temu. Bo ten stary to się do niczego nie nadawał. Teraz jeszcze dostanie specjalną poduszkę, która bagatela, kosztuje 700 zł. Udało się zebrać pieniądze - zapowiada Bożena Zarzecka. Mały po poduszkę przyjedzie jeszcze przed świętami, a jego obecność jest potrzebna, bo owa poduszka musi być dopasowana do niego i do wózka.

A mama Sylwia tłumaczy, że taka poduszka jest potrzebna, bo syn cały czas siedzi. – On do szkoły jeździ sam, bo w gimbusie jest opiekunka, także sobie radę daje sam już w Gorzowie. Najbardziej to mu basen chyba pasuje, bo chodzi – mówi. I tłumaczy, że syn musi mieć cały czas prowadzoną rehabilitację. Za kilka miesięcy czeka go kolejna już operacja w specjalistycznej klinice w Warszawie.

Pomoc potrzebna cały czas

Choć rodzice chłopczyka tego nie mówią, widać gołym okiem, że w domu się nie przelewa. Sam budynek wymaga już pilnego remontu, bo się łuszczy, a każda kolejna wichura może zdmuchnąć mu dach. Pani Sylwia nie pracuje, pan Robert tylko dorywczo. Bez pracy jest także Angelika, 19-letnia siostra Błażeja. Jest fryzjerką, ale nie ma stażu, więc nigdzie jej nikt zatrudnić nie chce, a aby takowy zrobić, musi mieć średnie wykształcenie. – No i żadnej pracy, nawet innej, na razie nie mogę znaleźć, bo wyjechać i wrócić do Tarnowa bez samochodu nie sposób – mówi i dodaje, że chyba będzie musiała zrobić prawo jazdy, choć bardzo się tego obawia.

Dzięki Bożenie i Zbyszkowi chłopczyk jest wpisany na listę Fundacji Zdążyć z Pomocą „Koniczynka”. Ma tam swoje subkonto, na które można kierować 1 procent od podatku. Za ubiegły rok zebrało się ponad 4 tys. zł. A w tej rodzinie na potrzeby tylko Błażejka pieniądze są naprawdę bardzo, bardzo potrzebne. – To między innymi nasze podatki, ale także naszych znajomych, których wzrusza historia Błażejka – opowiada Bożena. I dodaje, że już zaczyna myśleć, jak pomóc w remoncie.

A chłopiec, po przełamaniu pierwszych lodów, uśmiecha się ujmująco i razem oglądamy filmik nakręcony jesienią w Bremen, gdzie mieszka jego ciocia, i gdzie rodzina była z wizytą. Widać tam Błażejka, jak hula na karuzeli, takiej z kręcącymi się filiżankami, obok niego siedzi trochę starszy kuzyn. Mały ma na głowie kaptur, jasne oczy i nikt by się nie domyślił, że jest ciężko przez los pokrzywdzonym dzieckiem. Ale on sam odczuwa to chyba w niedużym stopniu, a to za sprawą kochającej rodziny, która się nim opiekuje i gorzowskich przyjaciół, którzy też go w różny sposób wspierają.

Jest z nami

Także w czwartek Błażej został przyjęty w poczet członków Klubu Turystyki Pieszej Nasza Chata. Dostał nawet klubową odznakę i ma w niedziele myśleć, że jest z nami na szlaku. On i jego rodzina podpisali także specjalną kartkę świąteczną, którą klub ustawi na swoim wigilijnym stole. A wzruszony tata chłopca, pan Robert nagle przypomniał sobie, jak pierwszy raz Bożena i Zbyszek do nich przyjechali, to się popłakał ze wzruszenia. – I dziś też mało brakowało – mówił na odchodnym.

Renata Ochwat

Pomóc Błażejkowi można w taki sposób. Wystarczy znaleźć jego nazwisko Błażej Stankiewicz na stronie fundacji, adres WWW.dzieciom.pl. Tam na głównej stronie trzeba w odpowiednią rubryczkę wpisać nazwisko i potem najechać na link do subkonta, na którym są dane, jak odpisać ten 1 procent na jego rzecz. Lub też na picie wpisać nr KRS 0000037904 i dodać nr 18551. Wdzięczny za pomoc będzie Błażej i jego rodzina oraz gorzowscy przyjaciele.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x