2012-05-23, Trzy pytania do...
- Jaki jest obszar tej przynajmniej zdiagnozowanej biedy w Gorzowie?
- Tak naprawdę bieda nie jest do końca u nas zdiagnozowana. Bieda definiowana jest przy pomocy wskaźnika dochodowości rodziny, poszczególnych osób. W Gorzowie około 50% ludzi uważa się za biednych, choć nie wszyscy o tym głośno mówią. Z tego 20-30 procent żyje bardzo skromnie, na pograniczu tzw. biedy fizjologicznej, czyli możliwości przetrwania. To jest związane z niedożywieniem, szczególnie dzieci, chorobami, ułomnościami i defektami rozwojowymi.
- W jakim zakresie jesteście w stanie pomóc tym ludziom, jako stowarzyszenie ?
- Raczej skromnym. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim i to w wystarczającym zakresie, jakby tego oczekiwali. Przyznam szczerze, że mnie osobiście ta bieda już przygniata – im mocniej się angażuję, tym większe widzę potrzeby i oczekiwania, którym nie jestem w stanie sprostać. Jeszcze pięć lat temu za chlebem ludzie u nas nie stali, a teraz często idą wiele kilometrów do naszego Centrum Charytatywnego na Słonecznej po bochenek chleba. Codziennie rozdajemy po 300 bochenków, a i to jest mało, ale na więcej nas nie stać, choć kupujemy po obniżonej cenie lub dostajemy gratis. Jeszcze kilka lat temu po darmową żywność przychodziło 1000 – 1500 osób miesięcznie, teraz przychodzi ponad trzy tysiące. I przychodziłoby znacznie więcej, gdyby było więcej do rozdania. Szukamy tych pieniędzy, szukamy tej żywności, ale nasze możliwości są dość ograniczone. A najgorsze jest to, że najbogatsze, największe hipermarkety w ogóle nie chcą w tym partycypować. Od jednego z dyrektorów wręcz usłyszałem, ze oni nie są od zajmowania się biedą, ale od robienia biznesu.
- Dlaczego nie jest wystarczająca pomoc państwa, gminy ?
- Pomoc społeczna jest pochodną rozwoju, stanu gospodarki. Jak jest wysoki poziom rozwoju gospodarczego, to i jest wysoki poziom opieki społecznej. U nas jest, jak jest i pieniędzy brakuje. Inna sprawa, że nie zawsze są najlepiej wykorzystywane, że nie zawsze trafiają do najbardziej potrzebujących.
J. Del.
Trzy pytania do Jerzego Jurdzińskiego, prezesa Gorzowskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego