2012-09-02, Trzy pytania do...
- Mówienie o benedyktyńskiej cierpliwości jest jeszcze zasadne?
- Jak najbardziej. Benedyktyńska cierpliwość to nasz znak firmowy. Tak samo jak benedyktyńska praca. Wiąże się to z tradycją naszego życia w klasztorach, już od początku VI wieku. W praktyce polega to przede wszystkim na uczciwej, solidnej, systematycznej pracy i osiąganiu satysfakcji z tego co się robi, jak się robi i dlaczego się to robi. Tym bardziej jest to potrzebne, że są prace, które wymagają czasu, długiego okresu dochodzenia do efektu finalnego.
Dzisiaj zakony są na ogół kojarzone z konkretną działalnością, jak na przykład dominikanie z kaznodziejstwem czy verbiści z misjami zagranicznymi. Benedyktyni, jako najstarszy zakon kościoła, został powołany „do niczego” i dlatego przez wieki zajmowaliśmy się różnymi rzeczami. W zależności od potrzeb, oczekiwań środowiska, w którym jesteśmy. Podejmowaliśmy więc dzieła, które były aktualnie potrzebne. To były dzieła z zakresu oświaty, kultury, ale i gospodarcze, jak teraz w Tyńcu, gdzie stworzyliśmy możliwość zakosztowania naszego życia w domu gości. Przyjmujemy tam ludzi spragnionych ciszy, wytchnienia, kontemplacji, refleksji czy modlitwy.
- Ile benedyktynów, ich wiedzy, pracy i dorobku jest w produktach benedyktyńskich, które gorzowianie mogli nabywać na waszym stoisku podczas targów?
- Benedyktynów w produktach benedyktyńskich jest wiele, bo to jest marka, choć bezpośrednio nie wytwarzamy aż tak wielu produktów. Wytwarzają je, pod naszym nadzorem, niewielkie na ogół rodzinne firmy, z którymi współpracujemy. Są to produkty ekologiczne, w miarę naturalne i smaczne. Wytwarzane jako zdrowa żywność, według sprawdzonych receptur lub zasad, pod którymi możemy się podpisać. Jakość i smak muszą być odpowiednie.
- Czy ta działalność gospodarcza nie przeszkadza w misji zakonnej?
- Ponieważ nie zostaliśmy powołani do konkretnego celu, to robimy to, co uważamy, że jest potrzebne w danej chwili społeczeństwu i nam. Dzięki tej aktywności pozyskujemy przecież także środki na naszą codzienną działalność. I nie ma tu żadnej sprzeczności. Cieszymy się przy tym, że przy okazji rozbudzamy zainteresowanie, zakonem, opactwem i kościołem, co pozwala nam skuteczniej realizować misję edukacyjną, kulturalną czy nawet artystyczną.
J. Del.
Trzy pytania do Andrzeja Jakubaszka, gorzowskiego seniora