2012-11-15, Trzy pytania do...
- Będzie pan głosował za przyjęciem projektu strategii rozwoju woj. lubuskiego do 2020 roku, w kształcie przygotowanym przez zarząd województwa?
- A kto powiedział, że ten kształt pozostanie?! Cały czas rozmawiamy z innymi radnymi, wielu z nich jest niezadowolonych z tego projektu i zapewne zostaną zaproponowane określone zmiany. Możliwe jest więc, że pojawi się punkt o rozwoju komunikacji tramwajowej w Gorzowie, czego nie ma na liście kluczowych inwestycji, choć w samej strategii mówi się o takiej możliwości. Ale skoro na tej liście jest zapis o rozwoju transportu szynowego w lubuskim trójmieście, to powinien być również zapis o transporcie szynowym w Gorzowie. Natomiast pozostałe nasz postulaty, artykułowane szczególnie przez gorzowski magistrat i różne środowiska z północnej części województwa wymagają jeszcze zastanowienia i dopracowania.
- O jakich innych postulatach pan mówi?
- Dotyczy to budowy kompleksu sportowego, a także kwestii zapisu o elektryfikacji linii kolejowej Kostrzyn – Krzyż przez Gorzów. Na liście kluczowych inwestycji napisano o modernizacji tej linii, co jest pojęciem bardzo szerokim, a w samej strategii wspomina się już o elektryfikacji. Wiele środowisk dopomina jednak, żeby w na tej liście w tym punkcie było również słowo elektryfikacja. Dla pewności, że będą czynione zabiegi w tym kierunku, bo tutaj wiele zależy od współpracy z PKP i centralnymi urzędami.
- Był pan swego czasu wicemarszałkiem województwa. Doskonale zna pan zasady i mechanizmy, które towarzyszą powstawaniu tego typu dokumentów. Dlaczego tak się dzieje, że Gorzów i północ województwa jest traktowana tak po macoszemu?
- Naprawdę nie wiem dlaczego dzisiaj trzeba zabiegać, przekonywać i lobbować do każdego naszego pomysłu, który uważamy za racjonalny i pożądany. Faktycznie, jakoś dziwnie to wygląda, że zadania, które są do wykonania na południu regionu, z łatwością trafiły na listę kluczowych inwestycji, natomiast inwestycje dla północy nie znalazły uznania i wymagają specjalnych zabiegów i nacisków. Za moich czasów tak nie było. Były spotkania przedstawicieli północy i południa, zawierano jakieś umowy, zapadały jakieś ustalenia i były one dotrzymywane. Patrzyliśmy na rzeczywiste potrzeby regionu, a nie na to kto skąd pochodzi i gdzie go ciągnie. Tak było na przykład z realizacją Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Prawie 60% środków poszło na drogi w północnej części województwa, bo tam były one w znacznie gorszym stanie niż na południu. I nikt wtedy nie patrzył i nie liczył, że północ to tylko jedna trzecia województwa. Liczyły się prawdziwe potrzeby.
J. Del.
Trzy pytania do Szymona Czajora, bramkarza CFB Stilonu Gorzów