2013-02-18, Trzy pytania do...
- Z pełnym przekonaniem, bez żadnych wątpliwości głosował pan za przekształceniem gorzowskiego szpitala z publicznego w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością?
- Tak. Jest to jedyna możliwość i szansa, która jest do wykorzystania teraz, natychmiast i dlatego musimy z niej skorzystać. Innego wyjścia nie ma. Szpital jest w tak trudnej sytuacji finansowej, ze trzeba podjąć radykalne kroki, choć ten krok jest nie tyle radykalny, co konieczny, żeby skorzystać z możliwości oddłużenia szpitala w ramach istniejącego prawa.
- Nie obawia się pan, że ta ograniczona odpowiedzialność odnosić się będzie nie tylko do odpowiedzialności zarządu za wynik finansowy, ale także do zakresu i poziomu leczenia szpitalnej spółki?
- Ten szpital istnieje po to, by leczyć nas wszystkich. To jest jego podstawowe zadanie i w tym zakresie nic się nie zmieni. Zmieni się jedynie jego forma organizacyjna, co jest rzeczą wtórną. Ważne żeby ten szpital istniał i działał nadal, co będzie możliwe po jego oddłużeniu, a to nastąpi po przekształceniu. I jestem przekonany, że ten szpital będzie działał dobrze, jak wiele innych przekształconych szpitali w Polsce.
- Jaka jest jednak pewność, jakie są gwarancje, że przede wszystkim pacjenci tego przekształcenia nie odczują, nie doświadczą w przykry dla nich sposób? Bo przecież spółka musi kierować się głównie kryteriami i prawami ekonomicznymi.
- To prawda, że spółka rządzi się prawami ekonomicznymi, ale jest to spółka prowadząca szpital. Po to, by szpital wychodził na swoje finansowo musi nas leczyć i wypełniać kontrakt z NFZ, a ten zależy od zakresu i poziomu świadczonych usług. Kontrakt będzie więc tym większy, im lepsi będą tam lekarze, będzie lepszy sprzęt i cała opieka medyczna. Dlatego jest spokojny o przyszłość i szpitala, i pacjentów.
J. Del.
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta