2013-04-05, Trzy pytania do...
- Dlaczego jest pan przeciwny przyłączeniu Deszczna do Gorzowa?
- To nie tak, że ja jestem temu przeciwny. Uważam tylko, że czasy socjalistyczne, kiedy władza wiedziała lepiej co jest dobre dla społeczeństwa, minęły bezpowrotnie. Teraz konieczne jest wsłuchiwanie się w to, co myślą mieszkańcy, czego chcą, co sądzą o danym pomyśle. Ważne są konsultacje społeczne, w których przedstawia się argumenty za i przeciw. A o tym pomyśle mieszkańcy Deszczna wypowiadają się raczej źle. Nie dostrzegają w tym dla siebie pozytywnych skutków. Nie chcą, żeby władza i urzędy były za daleko, żeby płacić wyższe podatki, nie chcą tracić prawa do unijnych pieniądze z programów na zagospodarowanie obszarów wiejskich itd. Poza tym nie wiem czy sami gorzowianie chcieliby ponosić koszty takiego połączenia, bo oznaczałoby ono konieczność jakiegoś zrekompensowania nam tych strat, ponoszenia dodatkowych kosztów inwestycji, bieżącego funkcjonowania itd.
- Mieszkanie w granicach administracyjnych miasta niesie jednak także korzyści. Nie dostrzega ich pan?
- Oczywiście, że są, ale wystarcza nam te, które czerpiemy z tego sąsiedztwa. Wystarczy nam szeroko zakrojona współpraca w ramach Związku Celowego Gmin MG-6. Przykładem są wodociągi, ścieki i inwestycje w tym zakresie. Teraz dochodzi do tego wspólna gospodarka śmieciami. Będziemy szli dalej, ale jako partnerzy, a nie jako podporządkowana jednostka administracyjna. Zresztą, w Polsce coraz liczniejsze są przykłady decentralizacji struktur administracyjnych, a u nas proponuje się coś odwrotnego. I nie patrzmy na Zieloną Górę, patrzmy na swoje interesy i potrzeby.
- Nie obawia się pan, że tej sytuacji Gorzów może się odgrywać w jakiejś mierze na Deszcznie?
- Nie obawiam się tego, gdyż nasza dotychczasowa współpraca opiera się na zdrowych zasadach. A ten spór dotyczy tylko pewnej koncepcji, którą inaczej oceniamy. Życie jednak toczy się dalej, jesteśmy skazani na swoje sąsiedztwo, a dobrosąsiedzkie stosunki leżą w interesie Gorzowa i Deszczna. Dlatego ta dyskusja je dla mnie w tej chwili jakimś tematem zastępczym, czymś niezrozumiałym, jest zupełnie niepotrzebna.
J. Del
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta