Trzy pytania do Ryszarda Romanowskiego, dziennikarza motoryzacyjnego

2013-05-22, Trzy pytania do...

- Jeździsz sporo po kraju, świecie i widzisz jak wyglądają drogi. Nasze gorzowskie rzeczywiście są w tak fatalnym stanie czy tylko tak nam się wydaje, bo gdzie indziej wyglądają gorzej?

- Nasze drogi są jednak w tragicznym stanie, jak zresztą wiele dróg w Polsce. Ostatnio jechałem przez Niemcy do Włoch i w pewnym momencie pojawiły się znaki ostrzegawcze, ograniczające szybkość, bo droga była zniszczona. Jadę po tej zniszczonej drodze i właściwie nie widzę, nie dostrzegam tych zniszczeń. Ale oznakowanie jest, czyli coś musi być na rzeczy. Inną sprawą są łaty, których po zimie wszędzie jest pełno. Proszę pojechać na przełęcze alpejskie – tam też są łaty, bo i zimy w górach robią swoje, ale tam łaty są położone tak równiutko, że właściwie ich się nie czuje. Szkoda gadać.

- A to, co jeździ po naszych drogach w znaczy sposób odstaje o tego, co jeździ po Europie?

- Niekoniecznie, różnice nie rzucają się tak bardzo w oczy. Jeżdżą te same marki, te same samochody. Tam może więcej jest nowych samochodów, więcej kabrioletów i aut sportowych, ale to kwestia nie tyle klimatu, co zamożności społeczeństwa. Widać także starsze pojazdy, ale na ogół dobrze utrzymane i w bardzo dobrym stanie technicznym, czego nie da się powiedzieć często o tych, które jeżdżą na polskich rejestracjach.

- Jak wygląda kultura gorzowskich kierowców?

- Nie jest z tym źle, choć mogłoby być trochę lepiej. Uczymy się jednak od lepszych. Zdarza się jeszcze sporo chamstwa na drodze i tym powinna zajmować się policja. Na zachodzie policja jest bardzo widoczna i bezwzględnie tępi wszelkie nieprawidłowe zachowania. U nas tej policji za mało widać w ruchu, na drogach. Różnica polega na tym, że tam ktoś kto popełnia wykroczenie ma szczęście jak go policja na tym nie przyłapie. U nas to policja ma szczęście jak kogoś złapie na wykroczeniu.

J. Del