2013-06-15, Trzy pytania do...
- Jakie miał pan zarzuty w sprawie afery budowlanej ?
- Miałem trzy zarzuty. Pierwszy dotyczył zaakceptowania przez mnie tzw. tabeli elementów scalonych, która na etapie zawierania umowy pomiędzy przedsiębiorstwem PBI a inwestorem zastępczym była informacją mówiącą o ilości pieniędzy, jakie rada miasta przeznaczyła na realizacje danej inwestycji. To był zarzut niegospodarności sformułowany w oparciu o opinie biegłej. Drugi zarzut mówił, że pozwoliłem zapłacić za fakturę w kwocie jednego miliona dwustu tysięcy, podczas gdy zdaniem biegłej za wykonaną pracę należało zapłacić tylko jeden milion. Trzeci zarzuty był najbardziej kuriozalny. Zdaniem biegłem a ślad za tym prokuratury, naruszyłem prawo występując do Urzędu Zamówień Publicznych o wyrażenie zgody na bezprzetargowe zlecenie kontraktu, kiedy właśnie wszystkie wykonywane czynności były zgodne z prawem o zamówieniach publicznych. W ten sposób także miałem narazić miasto na straty.
Z trzeciego zarzutu uniewinnił mnie sąd pierwszej instancji, ale za dwa pozostałe otrzymałem wyrok 3,5 roku bezwzględnego więzienia i zwrot pieniędzy, na stratę których miałem narazić miasto, w wysokości około miliona złotych.
- Jak do tego odniósł się szczeciński sąd apelacyjny?
- Żeby poznać szczegóły musimy poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku, ale z tego co zrozumiałem zostałem uniewinniony z drugiego zarzutu, czyli zapłaty tej faktury. Natomiast pierwszy zarzut wraca do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji. Chodzi o zatwierdzenie tej tabeli, o słowo „akceptuję”, ale gdybym nie zatwierdził tej tabeli, a rada miasta zarezerwowała te pieniądze i podpisana została umowa z PBI, to byłoby wszystko w porządku. W praktyce ten zarzut, zdaniem biegłej, sprowadzał się do tego, że zamiast brać kruszywo na budowę trasy średnicowej z dawnych poligonów wojskowych, kupowano je w kopalni. I przez to miałem narazić miasto na stratę 560 tysięcy. Na odpowiedź i wyjaśnienia, że na tych poligonach w tym czasie jeszcze strzelano, biegła nie potrafiła wskazać innego miejsca skąd w tej sytuacji należało brać to kruszywo, ale dalej upierała się przy tych poligonach.
Na szczęście Sąd Apelacyjny w Szczecinie bardzo krytycznie odniósł się do opinii biegłej i całego wyroku w pierwszej instancji i z tym wiążę swoje nadzieje na sprawiedliwość.
- Czego konkretnie pan się spodziewa na kolejnej rozprawie w sądzie pierwszej instancji?
- Sprawa jest już rozpracowana, argumenty obrony zostały wreszcie należycie wyartykułowane i w moim głębokim przekonaniu to, co przedstawia w tym oskarżeniu prokuratura nie ma prawa się ostać. Sad pierwszej instancji powinien ten pozostały zarzut odrzucić albo skierować z powrotem do prokuratury, by mogła się nad nim jeszcze raz zastanowić. Liczę więc, że sąd w Gorzowie szybko się z tym rozprawi i zostanę całkowicie oczyszczony.
Nie ukrywam, że teraz, po wyroku szczecińskiej apelacji, jest mi zdecydowanie lżej.
J. Del
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta