2013-09-06, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Piotra Binasia, pilota rajdowego o najdłuższym stażu w Gorzowie
- Kiedy zaczęła się twoja rajdowa kariera?
- Naprawdę nie pamiętam. Chyba gdzieś pod koniec lat osiemdziesiątych. Jeździłem jeszcze z Jurkiem Pielechą. O jej, jaki jestem stary… Podejrzewam, że startuję dłużej niż Krzysiek Hołowczyc, do którego ekipy należę. Przez cały czas jestem zawodnikiem Automobilklubu Gorzowskiego.
- Kilka dni temu zająłeś drugie miejsce w klasie w rundzie pucharu światu w rajdach terenowych zorganizowanym tradycyjnie przez Szczecin, ale już bez udziału Automobilklubu Gorzowskiego. Trudno było?
- Był to bardzo fajny i dobrze oznakowany rajd. Rewelacja dla pilota. Zgłosiło się bardzo dużo zawodników, ale jak to bywa nie wszyscy dojechali. Nie mieli tego szczęścia. Jechałem z Klaudią Podkalicką, która jako dziewczyna naprawdę dobrze prowadzi samochód i z imprezy na imprezę robi to coraz lepiej i szybciej. Dodając do jej umiejętności moje bezbłędne dyktowanie znaleźliśmy receptę na sukces. Przyjechaliśmy drudzy w klasie C 2. Mogło być jeszcze lepiej, ale trochę czasu spędziliśmy poza drogą.
- Były jeszcze jakieś inne gorzowskie akcenty?
- Z zawodników gorzowskich jechał jeszcze Adam Stachowiak, który po pracochłonnej reanimacji samochodu ukończył rajd. Mniej szczęścia mieli jadący również w gorzowskich barwach Darek Kalisz i Sławek Wasiak, których wyeliminował defekt auta. Ze złośliwościami techniki walczyli również inni zawodnicy. Krzysiek Hołowczyc ledwie dojechał do mety z uszkodzonym przegubem, mimo że dział sportu BMW przygotował specjalną ,,dakarową’’ konstrukcję. Rajdy terenowe na tym poziomie to niezwykle ciężka próba dla wszystkich mechanizmów. W tym roku po raz pierwszy od wielu lat w organizacji rajdu nie brał udziału nasz automobilklub. Pewnie chodziło o pieniądze.
rar
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta