2013-09-10, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Grażyny Ćwiklińskiej, radnej która zrezygnował z członkostwa w PO
- Zauroczenie minęło czy Platforma Obywatelska tak się zmieniła, że pani z niej zrezygnowała?
- Zdecydowanie to platforma się zmieniła. Nie pod drodze mi już z tą partią. Nie podoba mi się głównie polityka społeczna, której najogólniej rzecz biorąc brakuje pewnej wrażliwości. Dotyczy to m.in. reformy służby zdrowia, która realizowana jest według złej ustawy o działalności leczniczej, dopuszczającej przekształcenie szpitala takiego jak nasz w spółkę prawa handlowego. Tak samo źle oceniam na przykład politykę w zakresie zasiłków pielęgnacyjnych na osoby starsze, niedołężne, chore. To co się teraz dzieje, pozbawianie ludzi tych zasiłków, jest wielka niesprawiedliwością i nieuczciwością wobec nich.
To są sprawy, które nie są mi obojętne i ja tego nie mogę akceptować.
- Była pani członkiem rady społecznej gorzowskiego szpitala i gorąco protestowała przeciwko jego przekształceniu. Źle się wiec stało, że został przekształcony?
- Tak, uważam, że stało się źle. Byłam i jestem temu przeciwna, ale taka jest polityka, takie są ustawy pisane właśnie przez platformę, która nie dopuszcza innych rozwiązań, a jedynie chce pozbyć się kłopotów. Moim zdaniem szpitale kliniczne i wojewódzkie nie powinny być absolutnie przekształcane w spółki prawa handlowego. Zbyt ważną rolę mają do spełnienia, żeby do tego dopuszczać. Przekształcać można co najwyżej szpitale powiatowe, ale obok nich muszą pozostać wojewódzkie lecznice o charakterze publicznym.
Nie wierze, że nasz szpital po tym przekształceniu będzie dbał przede wszystkim o interes pacjentów. Spółka prawa handlowego dba przede wszystkim o interes finansowy i pacjent wcale nie jest tu najważniejszy.
- Na czym polega działalność „frakcji zielonogórskiej” w Gorzowie, o której publicznie panie niedawno mówiła?
- Na tym, że za dużo jest u nas, jak sami pisaliście, myślenia po zielonogórsku, godzenia się na politykę uprawianą przez Zielona Górę. Jeden z zielonogórskich polityków, który pracował w gorzowskim szpitalu powiedział, że na początku nie rozumiał, że był zaskoczony różnymi pretensjami do Zielonej Góry. Po jakimś czasie sam jednak przyznał, że rzeczywiście Gorzów jest przez Zieloną Górę mocno marginalizowany, co często odbywa się za przyzwoleniem gorzowskich polityków.
Jestem za porozumieniem i ugoda, ale na partnerskich zasadach, przy równoprawnym traktowaniu Zielonej Góry i Gorzowa. Tego jednak w tej chwili nie ma.
J.D.
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta