2013-09-28, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Augustyna Wiernickiego, prezesa Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. im. Brata Krystyna
- To już siódmy Marsz Trzeźwości, którym chcecie zwrócić uwagę na problem alkoholizmu. Takie marsze w ogóle coś dają?
- Na razie niewiele one dają, nie mają bezpośredniego przełożenia na jakiegokolwiek działania. Rośnie jednak świadomość społeczna, choć świadomość władzy zmienia się bardzo powoli. A sytuacja jest bardzo trudna. Dzisiaj Polska jest uzależniona od produkcji i sprzedaży alkoholu. Sprawy zaszły już tak daleko, że potrzebna byłaby mała rewolucja. Liczymy więc, że wraz ze wzrostem świadomości prędzej czy później pójdą jakieś działania. Jest nie do pomyślenia, żeby co roku przepijać 35 miliardów złotych.
- Gorzów, jeżeli chodzi o alkoholizm i jego skutki, wyróżnia się na tle kraju?
- Wyróżnia się, nawet mocno. Mamy 241 punktów sprzedaży alkoholu wysokoprocentowego. Ponad 400 punktów sprzedaży alkoholu w ogóle. To stanowczo za dużo. Z drugiej strony mamy 6 tysięcy dzieci, które żyją w rodzinach alkoholików. U nas łatwiej kupić alkohol niż chleb czy wędlinę. Dzisiaj tzw. sklepy spożywcze musza sprzedawać alkohol, żeby utrzymać się na rynku. I to widać na ulicach, to właśnie jest skutek m.in. łatwego dostępu do piwa, wódki itd. Piją nie tylko starsi, ale coraz częściej ludzie młodzi. Z badań wynika, że po alkohol sięga 70% młodzieży i to mnie osobiście przeraża.
- W waszej noclegowni, która zamierzcie wkrótce otworzyć, będzie miejsce dla tych, którzy piją i nie chcą wytrzeźwieć?
- Nie, dla nich nie będzie miejsca, ale dla tych, którzy chcą się poddać terapii jak najbardziej. Alkoholizm to choroba, która prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu i jeżeli ktoś nie chce się leczyć, to go siłą nie zmusimy. Dlatego chcemy zapobiegać i ratować tych, których jeszcze uratować można.
J. D.
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta