2013-12-09, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Daniela Puczyłowskiego, właściciela księgarni „Daniel”
- Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Czy książka jest stale dobrym i cieszącym się uznaniem prezentem?
- Jak najbardziej. Przecież książki to coś ponadczasowego. Zawsze do ulubionych można wrócić. I dlatego też stale są kupowane jako prezenty, nie tylko na święta.
- Co gorzowianie wybierają najchętniej?
- Przede wszystkim literaturę dla dzieci i leksykony dla dorosłych. Mam na myśli takie tematyczne, jak dla przykładu o lotnictwie, dinozaurach lub coś podobnego. Poza tym sprzedaje się też dobra beletrystyka. Ostatnio powodzeniem cieszą się markowe kryminały, jak autorstwa Joe Nesbo czy Charlotte Link. To tacy autorzy, którzy zdobyli już renomę, mają swoich odbiorców, a nie są pisane przez spółdzielnię. To takie zjawisko, które polega na tym, że jakiś pisarz firmuje swoim nazwiskiem książki napisane przez innych. U nas tego nie ma, ale w USA już jest, ma taką choćby James Patterson. U nas on się na razie nie sprzedaje, ale takie zjawisko jest. Poza tym najświeższym hitem jest „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego, czyli kolejna odsłona przygód wiedźmina Geralta z Rivii. Rewelacyjnie sprzedaje się też „Papusza” Angeliki Kuźniak, choć poezje samej poetki już nie tak bardzo, choć owszem, klienci pytają. No i hitem jest też najnowsza książka Anne Appelbaum, żony ministra Radosława Sikorskiego „Za żelazną kurtyną”. Autorka wydała kilka lat temu świetnie przyjęty „Gułag” i myślę, że na tej fali dobrze jest odbierana jej następna. O takich hitach, jak „Inferno” Dana Browna raczej nie trzeba mówić, bo to jest oczywiste.
- Twoja księgarnia znana jest też i z tego, że można tu dostać wydawnictwa regionalne. Czy gorzowianie szukają książek o mieście?
- Naturalnie. Cały czas poszukiwane są albumy o mieście, których nie ma. Cały czas ludzie pytają o dzieje Gorzowa, historię miasta, której też nie ma, historię spisaną rzetelnie i dla każdego. Dlatego też cały czas, będzie już od prawie 20 lat, cały czas sprzedają się albumiki z serii „Gorzów na starych pocztówkach”. Tak naprawdę potrzebna jest historia miasta, książka o Landsbergu i Gorzowie. Myślę, że to powinno też być i zadanie dla miasta, aby wymyślić jakiś sposób na takie wydawnictwo, bo ono jest zwyczajnie potrzebne i na pewno dobrze by się sprzedawało. Ponieważ, jak już mówiłem, czegoś takiego nie ma, więc zainteresowani sięgają po „Nadwarciańskie Roczniki Historyczno-Archiwalne”, które od 20 lat wydaje Archiwum Państwowe pod redakcją dr. hab. Dariusza A. Rymara, ale tam są teksty dotyczące nie tylko miasta, bo całego regionu. To taka namiastka owych brakujących dziejów tylko Gorzowa. Myślę, że takie dzieje byłyby tym, co wielu szuka właśnie na prezent pod choinkę.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta