2013-12-10, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jolanty Kępki, edukatorki muzycznej
- Jak pani ocenia system edukacji muzycznej w naszym kraju?
- Trudno oceniać coś czego tak naprawdę nie ma. Są jedynie nieskoordynowane działania różnych instytucji czy też osób prywatnych, które prowadzą działania edukacyjne na zasadach komercyjnych. Połączenie edukacji muzycznej z plastyczną w placówkach oświatowych zaszkodziło tak plastyce, jak i muzyce. Brakuje spójnej koncepcji w tym względzie, a także, co jest równie istotne, ludzi przygotowanych do wypełniania roli nauczycieli muzyki.
Widać to dobrze na przykładzie Gorzowa – mamy Małą Akademię Jazzu działającą z wielkimi sukcesami od kilkudziesięciu lat, ale to wyłączna zasługa jednego człowieka, Bogusława Dziekańskiego. Mamy Filharmonię, która rozpoczęła działania w zakresie edukacji muzycznej, w końcu nazwa do czegoś zobowiązuje. To póki co początki, więc trzeba trochę poczekać na rezultaty i wypracowanie spójnego programu. Jest kilka prywatnych firm, które oferują usługi w zakresie nauki gry na instrumentach. Ja sama, po krótkiej współpracy z Filharmonią, zakończoną z powodów niezależnych ode mnie, pracuję w kilku przedszkolach, gdzie staram się nauczyć dzieci miłości do muzyki. O tym co się dzieje w szkole w tym zakresie lepiej nie mówić, żeby niepotrzebnie się nie denerwować.
- Jaki jest pani pomysł na edukację muzyczną dzieci?
- To piękna i dająca ogrom satysfakcji pracy. Odwołuję się w niej przede wszystkim do emocji, wychodząc z założenia, że muzyka towarzyszyła człowiekowi od zawsze, trzeba więc zrobić wszystko by towarzyszyła mu również przez całe życie. Zajęcia rytmiki to nie pospolite klaskanie czy bicie w bębenek. To połączenie muzyki z tańcem, to próba opisania rzeczywistości dźwiękiem, ruchem. Te zajęcia muszą dać dziecku radość, a nauczycielowi poczucie spełnienia wynikającego ze świadomości otwarcia małego człowieka na sztukę. To właśnie tu, na tym etapie wychowania i nauczania tworzy się podstawę do dalszych działań, kiedy przyjdzie czas na naukę gry na instrumentach, poznawania gatunków i teorii muzyki. Tutaj także tworzą się pierwsze relacje mistrz – uczeń, które uważam za warunek konieczny dla osiągnięcia sukcesu w każdym rodzaju działalności edukacyjnej.
- Co trzeba zrobić by poprawić sytuację w tym przedmiocie?
- Trzeba zburzyć system polegający na nicnierobieniu. Przywrócić należytą rangę edukacji dzieci i młodzieży z zakresie sztuk wszelakich, nie tylko muzyki. Inaczej wychowamy kolejne pokolenie głuchych i ślepych, pozbawionych wrażliwości na piękno. Dla ludzi sztuki, artystów i nauczycieli nie może to jednak oznaczać czekanie na mannę z nieba w postaci gotowych rozwiązań systemowych i instytucjonalnych. Trzeba robić wszystko co leży w naszych możliwościach, by sensowną, przemyślaną edukacją muzyczną objąć jak najwięcej dzieci. Sama staram się takie działania prowadzić. Obecnie pracujemy wspólnie ze stowarzyszeniem prowadzącym jedno z przedszkoli nad koncepcją przekształcenia go w placówkę o profilu artystycznym. Może za wcześnie o tym mówić, ale jest spora szansa by ten pomysł uda się wdrożyć już od nowego roku szkolnego.
J.K.
Trzy pytania do Wiesława Ciepieli, rzecznika prasowego Urzędu Miasta