Mniej się sprząta, mniej także sadzi

2014-01-07, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Wawrzyńca Zielińskiego, właściciela firmy Poraj

- Co pozostało w pańskiej Karczmie pod Łosiem po rewolucji Magdy Gesller?

- Dużo pozostało. Rozwijamy wszystkie te pomysły i działania wypracowane wspólnie z panią Magdą. Uważam, że są to dobre pomysły i tego się trzymamy. Wprowadzamy więc konsekwentnie do kuchni zioła z własnej hodowli oraz pracujemy nad własnymi produktami, które mają stać się czasem naszym znakiem rozpoznawczym. To mają być różnego rodzaju pasztety, wypieki, konfitury, ale także dereniówka i inne nalewki. Dbamy przy tym, by nasza słynna już „kaczka dziwaczka Gesllerowej” nic nie traciła na smaku i wartości.

- A na Farmie Wawrzyńca zwierzęta nie narzekają na zimę, która nie jest zimą?

- Nie maja powodów do narzekania. Źle im tu nie jest, a za zimą wcale nie tęsknią. Nawet renifer, który może uchodzić za Rudolfa z zaprzęgu świętego Mikołaja. Właśnie przyjechały do nas z Prenzlau w Niemczech trzy muflony, czyli zwierząt przybywa. Chcemy również w tym roku zakończyć budowę kurnika i wprowadzić trochę nowych ptaków. A dla dzieci będziemy na wiosnę modernizować plac zabaw, by miały większe możliwości zabawy.

- W pańskiej branży, bo zajmuje się pan także zagospodarowaniem terenów zielonych, są odczuwalne również skutki kryzysu, o którym się mówi, że odchodzi i odejść nie może?

- Tak, ale ja to widzę trochę inaczej. Na ten nasz kryzys trochę też sami sobie zasłużyliśmy, bo powstało wiele nieodpowiedzialnych firm, które działają jak działają, a skutki ponosimy wszyscy. Poza tym wiadomo, że ograniczenia budżetowe w samorządach w pierwszej kolejności odbijają się na wydatkach na zieleń. Mniej się porządkuje tereny zielone, mniej się sprząta, mniej także sadzi się kwiatów, krzewów czy drzew. Wystarczy spojrzeć na nasze miasto. I my to odczuwamy.

J.D.