2014-02-06, Trzy pytania do...
Trzy pytania do poseł Krystyny Sibińskiej, przewodniczącej gorzowskiego koło Platformy Obywatelskiej
- W Gorzowie powstało drugie koło PO, stworzone przez senator Helenę Hatkę. Jest pani tym faktem zaskoczona?
- Jestem zaskoczona, ale przede wszystkim zasmucona. A jeszcze bardziej są zaskoczeni i zasmuceni członkowie gorzowskiej Platformy. Oni wybierali Helenę Hatkę na wiceprzewodniczącą gorzowskiego koła licząc na jej lojalność, odpowiedzialność, chęć zgodnego działania. I dzisiaj są zawiedzeni. Pytają o powody tego zachowania. Ale ja tych powodów nie znam. Helenie Hatce zabrakło cywilnej odwagi, żeby przyjść na spotkanie koła i wytłumaczyć swoją motywację. Wielu mówi mi, że jej działanie odbiera jako inspirowane przez Zieloną Górę, że to jakiś deal. Mówią też, że jeśli Helena Hatka i skupiona wokół niej garstka ludzi, chcieli działać na rzecz rozwoju Gorzowa, to mogli to robić w istniejącym kole. Ale nie robili nic. Z ich strony nie było żadnych inicjatyw. Odbierają więc ten krok jednoznacznie. Jako szkodzący gorzowskiej Platformie.
- Gorzowska platforma uważa, że za pieniądze unijne z regionalnego programu operacyjnego należy stworzyć w gorzowskim szpitalu radioterapię dla chorych onkologicznie, a nie budować szpital pediatryczny w Zielonej Górze, który jest mniej potrzebny. Władze województwa przejmą się waszym głosem?
- Przypomnę, że obietnice na temat budowy ośrodka onkoterapii w Gorzowie padały publicznie ze strony zarządu województwa. Z deklaracje pani marszałek z 2012 roku wynikało, że ośrodek onkoterapii w Gorzowie zacznie działać latem 2014 roku. Bo potrzeby w tym zakresie są olbrzymie. Potwierdzają je wszystkie statystyki, choćby te prowadzone przez lubuski Narodowy Fundusz Zdrowia. Ale zarząd województwa nie zrobił w tej sprawie nic. Choć podpowiadałam rozwiązania, nawet zawiozłam delegację urzędników, w tym marszałkowskich, do istniejącego ośrodka w Koszalinie. To było gotowe rozwiązanie. I nic. Dzisiaj tworzona jest nowa Lubuska Strategia Ochrony zdrowia i dalej zero konkretów dla ośrodka onkoterapii w Gorzowie. Finansowanie budowy radioterapii jest napisane palcem po wodzie. Gdyby chociaż było wpisane w regionalny, lubuski program, to dawało by to gwarancję szybszej realizacji. Ale zapis o finansowaniu z Programu Polski Zachodniej to mglista perspektywa. Program jest jeszcze nieuchwalony, poza tym o dofinansowanie z tego programu będą mogły się ubiegać ośrodki ministerialne, kliniczne - nasz szpital do takich się nie zalicza. Czyli, czekaj tatka latka!
- Jakie widzi pani możliwości pomocy dla powiatu gorzowskiego, który boryka się z niezawinionym długiem likwidowanego od lat szpitala publicznego w Kostrzynie?
- Władze powiatu zawsze mogły liczyć na moją pomoc w tej sprawie. Organizowałam im spotkania z Ministrem Finansów, Ministrem Zdrowia, z władzami ZUS i NFZ. Właśnie wystąpiłam o pilne zwołanie posiedzenia Lubuskiego Zespołu Parlamentarnego. Posłom i senatorom z naszego województwa zaproponuję projekt zmian w prawie, który pomoże przyspieszyć rozwiązanie problemu długu kostrzyńskiego szpitala, zwłaszcza wobec jego byłych pracowników. Ale chcę przypomnieć, że ktoś nadzorował ten szpital. I nie reagował w porę. Problem odkładano w czasie. A teraz te same osoby winą za własne zaniechania chcą obarczać złe przepisy! To jest nie w porządku. Najpierw należy uderzyć się we własne piersi, a nie bić w cudze!
J.D.
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów