2014-02-20, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Roberta Michny, kierownika oddziału higieny pracy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie
- Jak powinniśmy definiować chorobę zawodową i jakie grupy zawodowe w naszym regionie są najbardziej na nią narażone?
- Żeby uznać jakąkolwiek chorobę za zawodową muszą jednocześnie zostać spełnione trzy warunki. Pierwszy to wystąpienie choroby. Drugi - musi ona znajdować się w wykazie opublikowanym w rozporządzeniu. I wreszcie wystąpienie choroby musi mieć miejsce w związku z wykonywaną pracą. Szczególnie zwracam uwagę na ten ostatni warunek. Bywa, że u niektórych pracowników dana choroba występuje jako powikłania związane z innymi dolegliwościami, choć na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że warunki pracy ,,sprzyjają’’ wystąpieniu określonego zachorowania. Jednostek chorobowych wymienionych w rozporządzeniu jest sporo, przez co wiele grup zawodowych może mieć uznaną chorobę zawodową. A na pewno wszyscy ci, którzy w swojej pracy mają styczność z takimi czynnikami szkodliwymi jak hałas, drgania, zapylenie, związki chemiczne, czynniki biologiczne itp. Ze statystyk wynika, że u nas najczęściej na choroby zawodowe zapadają leśnicy i rolnicy, którzy w pracy są narażeni na kontakty z kleszczami, a w konsekwencji na boreliozę.
- Jak przeglądamy dane liczbowe odnoszące się do chorób na terenie naszego województwa na przestrzeni ostatnich 15 lat, to widać ogromne spadki, co bardzo cieszy. Muszą one jednak z czegoś wynikać. Czy pracodawcy podejmują działania minimalizujące ryzyko, a może orzecznicy podnieśli wysoko poprzeczkę i to co kiedyś było chorobą zawodową dzisiaj już nie jest?
- Oba wymienione przez pana czynniki są prawdziwe. Technologie stosowane przez pracodawców są coraz lepsze, do tego pracownicy coraz bardziej są świadomi zagrożeń, przez to dbają o zdrowie. Podam przykład nauczycieli. Dawniej wielu z nich miało problemy z głosem, dzisiaj są prowadzone programy profilaktyczne, na bazie których uczą się, jak nie przeciążać strun głosowych. W przypadku orzecznictwa jesteśmy także ograniczeni przepisami, a te również na przestrzeni minionych lat zmieniały się ze względu na rosnącą wiedzę w zakresie chorób. Nie cieszyłbym się jednak do końca niskimi danymi, gdyż prawdopodobnie nie są one doszacowane. Sporo występujących chorób nie jest zgłaszanych przez pracowników w obawie przed utratą pracy w wyniku stwierdzenia niezdolności do jej wykonywania. Taką decyzję podejmują często dopiero w chwili przechodzenia na emeryturę lub zmiany zawodu. Zdarza się, że dociera do nas dużo zgłoszeń o podejrzeniu choroby zawodowej w sytuacji likwidacji zakładu pracy.
- Do tego mamy choroby parazawodowe, które nie są ujmowane w żadnych statystykach a są to chyba choroby dzisiejszych czasów?
- Zgadza się, ale jak wspomniałem, możemy działać tylko na podstawie i w granicach prawa. Choroby parazawodowe nie spełniają jednego z warunków określonych w definicji – nie ma ich w wykazie. Decyzję o stwierdzeniu choroby zawodowej lub braku podstaw do jej stwierdzenia podejmują organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, po uzyskaniu orzeczeń właściwych jednostek medycznych. Przy występowaniu choroby parazawodowej nie jest możliwe wydanie takiej decyzji. Nie oznacza to, że taki pracownik nic nie może zrobić. Każdy kto doznał uszczerbku na zdrowiu wskutek warunków pracy, może dochodzić od pracodawcy roszczeń odszkodowawczych na podstawie prawa cywilnego.
RB
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów