2014-02-21, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Michała Frąckowiaka, naczelnika Delegatury Północno – Zachodniej Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego
- Kierowcy narzekają na radary, a szczególnie na ten przy ul. Kasprzaka. Głównie zastanawiają się dlaczego ustawiono fotoradar przy bezpiecznej dwupasmowej drodze?
- To miejsce jest bardzo niebezpieczne. Przed ustawieniem radaru było tam wiele wypadków. Droga owszem jest dwupasmowa, ale również w tym miejscu jest przejście dla pieszych, z którego korzystają m. in. pracownicy Bamy. Niemal naprzeciwko zakładu jest stacja paliw i samochody włączające się do ruchu. Kawałek dalej dojeżdżamy do skrzyżowania. Po ustawieniu fotoradaru ilość wypadków w tym miejscu spadła do zera. Narzekający zapominają również, że w tym miejscu krzyżują się drogi przecinające Gorzów z północy na południe i zachodu na wschód. Chodzi nie tylko o duże natężenie ruchu. Warto pamiętać, że wielu pojawiających się tam kierowców ma już za sobą kilkaset kilometrów. Mogą być bardzo zmęczeni i mieć osłabiony refleks. Przed fotoradarem ustawiony jest znak informujący o tym urządzeniu. Działa on jak znak ograniczenia prędkości a przecież jest tylko znakiem informacyjnym. W każdym razie spełnia swoje zadanie i przygotowuje kierowców do wjazdu na skrzyżowanie, na którym znajdą się nagle na drodze podporządkowanej. Nasze radary ustawiane są w przemyślanych miejscach. Zgodnie z obowiązującym prawem po 40 miesiącach od postawienia dokładnie analizować się będzie efekty ich działań. Jeżeli ich nie ma , to zmienia się lokalizację urządzenia.
- Jeżeli radar zrobi nam zdjęcie i dostaniemy stosowne pismo, ale bez fotografii, to można jeszcze uniknąć mandatu?
- Odpowiem obrazowo. Wyobraźmy sobie pokój z długim stołem. Wszystko dzieje się w Warszawie. Na ten stół trafiają zdjęcia. Na podstawie numeru rejestracyjnego ustalany jest właściciel samochodu i drukowane jest pismo z jego adresem. Cała ta procedura odbywa się bez udziału ludzi. Mandaty płaca również inspektorzy i policjanci. Często dyskutuje się o tym dlaczego obwiniony nie dostaje zdjęcia a w piśmie są warianty przyjęcia mandatu. Można wskazać użytkownika samochodu, przyjąć winę na siebie lub zasłonić się brakiem pamięci. W tym ostatnim wypadku kara jest nieco wyższa, ale unika się punktów karnych. Moim zdaniem jest to niezłe wyjście w tzw. okresie przejściowym. Pismo ze zdjęciem, na którym widać kierowcę nie pozostawia wątpliwości komu należy naliczyć punkty i kogo ukarać mandatem. Obecnie można uniknąć punktów karnych, co dla zawodowych kierowców jest wielkim ułatwieniem. Razem z prawem jazdy tracą oni pracę, a odzyskanie dokumentu może wiązać się ze zdawaniem egzaminów na kilka kategorii.
- System się zacieśnia. Fotoradarów jest coraz więcej a od 1 lipca wszystkie działać będą w jednolitym systemie. Widać na drogach efekty tych działań?
- Każdy kto jeździ może zauważyć efekty. Wystarczy przypomnieć sobie co działo się na drogach kilka lat temu. Przy okazji chciałbym ostrzec motocyklistów. Już teraz prawie wszystkie nasze fotoradary robią zdjęcia zarówno przodu jak i tyłu pojazdu. Minęły czasy, gdy można było przed radarem jeszcze ,,dać na gumę’’. Chciałbym również przypomnieć, że podczas jazdy na tylnym kole światła świecą w niebo i przestają być widoczne dla współużytkowników drogi. Łatwo sobie wyobrazić czym to grozi.
rar
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów