2014-03-05, Trzy pytania do...
Trzy pytania do gorzowskiej aktorki Anny Łaniewskiej, która ma tatarskie korzenie
- Masz tatarskie korzenie, twoja rodzina pochodzi z Krymu. Jak odbierasz to, co teraz tam się dzieje?
- Ponieważ mam tatarskie korzenie, dość odległe, ale jednak, to mnie zwyczajnie boli ta sytuacja. Jak większość ludzi tu, traktuję tę całą sytuację jako akt agresji. To zwykła napaść na Ukrainę i to przez kogoś, kto uważa, że wszystko mu wolno.
- Czy twoja rodzina jeszcze mieszka na Krymie?
- Już właściwie nie, ale moja rodzina ma tam znajomych i innych bliskich, właśnie w tym Kerczu. Dość powiedzieć, że moja prababcia stamtąd pochodziła. I z tego zostały różne związki, takie właśnie rodzinno-towarzyskie. A ponieważ tam mieszkają bliscy moich bliskich, to cała ta sytuacja w pewien szczególny sposób i mnie obchodzi. Dlatego z przerażeniem oglądam, te wszystkie wydarzenia i one ogromnie mnie martwią.
- Czy uważasz, że my tu, w Polsce, zwykli ludzie, jakoś możemy pomóc Ukraińcom?
- Możemy i powinniśmy protestować przeciwko agresji. Oraz wspierać Ukraińców, choćby mentalnie, jeśli innego sposobu nie ma. Nawet po to, żeby wiedzieli, że w tych strasznych dniach nie są sami. Musimy też mówić prawdę o tym, co się dzieje, bo mam wrażenie, że wiele rzeczy jest zakłamanych. Trzeba pamiętać, że Krym jest wielonarodowy.
Bo i Tatarzy tam mieszkają, i Ukraińcy, i Rosjanie, i inne nacje oraz i to, że w minionych latach, w historii swojej przechodził z rąk do rąk. Jednak ostatnio był on i jest przypisany do Ukrainy. I tak powinno zostać. Nie można zagarniać jakiegoś wolnego kraju w imię własnego widzimisie. Nikt nie wie, co będzie dalej, jednak trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze i już nikt tam więcej nie zginie.
r.o.
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów