Nie ma Hołowczyca, nie będzie pokazów

2014-03-28, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Włodzimierza Roja, dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gorzowie

- Dlaczego chce pan pożegnać Motor Racing Show, imprezę lubianą przez wielu gorzowian?

- To nieprawda wynikająca zapewne z nieporozumienia. Impreza odbędzie się tradycyjnie w przeddzień żużlowego Grand Prix, które w tym roku zaplanowano w Gorzowie na 30 sierpnia. Po czterech edycjach Motor Racing Show chcemy dokonać pewnych zmian i zamiast pokazów dynamicznych na moście planujemy wiele atrakcji wodnych. W tym wyścigi motorówek i ślizgaczy. Obecnie pracujemy nad dokładnym programem. Ale już w tej chwili mogę zapewnić, że poza pokazami na moście wszystko co znamy z poprzednich lat pozostanie. Będą koncerty muzycznej, wystawy, symulatory, pokazy aut i wiele innych ciekawych rzeczy.

- Zgoda, ale wiele tysięcy fanów przychodziło, żeby obejrzeć w akcji kierowców w pokazach dynamicznych na moście. Jaka jest przyczyna odwołania tej części imprezy?

- Jest ich kilka. Zacznę od przypomnienia, że pierwsza edycja Motor Racing Show w 2010 roku miała być zarazem ostatnią. Duże zainteresowanie widzów spowodowało, że zorganizowaliśmy imprezę również w następnym roku i to już miał być definitywnie koniec. Okazało się, że firma Monster dosyć mocno weszła w sponsorowanie Grand Prix i jednocześnie wyszła z ofertą, żebyśmy dalej organizowali nasze show a oni nam w tym pomogą, sponsorując przyjazd Krzysztofa Hołowczyca. Nie ukrywam, że był to magnes dla publiczności. I w latach 2012-13 mieliśmy kolejne dwie edycje. Wszystko co jednak dobre kiedyś musi się skończyć. Tym razem nie możemy liczyć na pomoc ze strony Monstera, a nas nie stać na ściągnięcie takiej gwiazdy. Druga sprawa to bezpieczeństwo wszystkich użytkowników i widzów. Nie kryję, że ubiegłoroczny wypadek na pokazach w Poznaniu, gdzie jeden z samochodów wjechał w widzów, dał nam sporo do myślenia. U nas też mieliśmy raz zdarzenie, że mistrz Polski Łukasz Błaszkowski wjechał w barierki, gdyż nie zadziałały mu hamulce. Następną przyczyną rezygnacji z pokazów są skargi części mieszkańców, którzy narzekali, że w trakcie imprezy jest zamknięty most, co powoduje perturbacje w połączeniu prawo i lewobrzeżnej części miasta. Ale od razu chciałbym zaznaczyć, że nie rezygnujemy całkowicie z organizowania tychże pokazów. Może powrócimy do nich za rok, lecz musimy to wszystko dokładnie przemyśleć. Chcemy również wsłuchać się w pomysły mieszkańców. Na razie spróbujemy innego rozwiązania, z wykorzystaniem naszej Warty. To chyba dobrze, że szukamy czegoś nowego i stawiamy sobie coraz wyższe wymagania.

- Panie dyrektorze, skąd pomysł, żeby na stadionach przy ul. Myśliborskiej i Śląskiej kopać studnie?

- Na obu obiektach rocznie zużywamy mnóstwo wody na utrzymanie w jednym przypadku trzech boisk piłkarskich, w drugim toru żużlowego i murawy znajdującej się wewnątrz tego owalu. Jak wyliczyłem, rocznie musimy z tego tytułu zapłacić 80 tysięcy złotych. Uznałem więc, że warto powrócić do pomysłu sprzed lat prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, który jeszcze mojemu poprzednikowi mówił, że obiekty te powinny mieć własne źródło zaopatrywania się w wodę. Na stadionie żużlowym wystarczy nam 30-metrowa studnia, na piłkarskim prawdopodobnie trzeba będzie zrobić 80-metrowy odwiert. Inwestycja ta zwróci się nam już po roku, a w kolejnych latach bezpłatnie będziemy posiłkowali się własnym ujęciem wody do celów przemysłowych. Prace powinny zacząć się po świętach i mam nadzieję, że zakończą się szybko.