2014-04-14, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Macieja Szykuły, wicemarszałka województwa lubuskiego
- W ramach rewitalizacji zdegradowanych obszarów miejskich i wiejskich podzielono 30,2 mln złotych z unijnych środków na pięć zadań. Jakie projekty znalazły się w tej grupie?
- Przypomnę, że początkowo miało być tylko 18 milionów i całość pochłonęłoby powstanie planetarium Centrum Nauki Keplera w Zielonej Górze. Jako zarząd uznaliśmy, że należy zwiększyć pulę poprzez przeniesienie niewykorzystanych środków z pomocy publicznej, które były zapisane w kontrakcie wojewódzkim. W tym celu należało jednak przekonać odpowiednie ministerstwa do naszego pomysłu. Ostatecznie udało się zwiększyć pulę o 12 milionów. Skorzystają na tym cztery miasta i przedstawione przez nich projekty. I tak, ponad 7 mln trafi na rewitalizację Nowosolskiego Domu Kultury. Na remont gorzowskiej starej biblioteki wyasygnowanych zostanie 1,9 mln, Sulechów otrzyma 1,8 mln na renowację ratusza, a Kożuchów dostanie 1,3 mln na modernizację śródmieścia.
- Wszystko świetnie, ale obserwując podział środków musi pojawić się pytanie, dlaczego południowa część województwa dostanie ponad 28, a północna niespełna dwa miliony złotych? Czyżby znowu koszula była bliższa ciału?
- Podział środków nie miał charakteru geograficznego, ale wynikał z przedstawionych wniosków w ramach przeprowadzonego konkursu. Każda aplikacja została oceniona przez komisję, ocena wypadła tak a nie inaczej i trudno tu dopatrywać się złej woli. W konkursie uczestniczyły m.in. projekty ze Skwierzyny i Przytocznej, ale zostały one niżej ocenione, dlatego nie otrzymały dofinansowania. Burmistrz Skwierzyny zapowiedział odwołanie, myślę, że to samo uczyni wójt Przytocznej. I dobrze, bo zawsze jest szansa na otrzymanie środków, gdyż w wyniku przeprowadzonych potem przetargów może się okazać, że pojawią się oszczędności i wtedy mogą na tym skorzystać ci, którym nie udało się w pierwszym podejściu. Natomiast faktem jest, że wniosków na różne konkursy, choćby w ramach kapitału ludzkiego czy funduszu społecznego jest zdecydowanie więcej z południowej części województwa. Widać to po analizie list rankingowych.
- Gdzie tkwią przyczyny tak małej aktywności podmiotów działających w gorzowskim regionie?
- Przyczyn jest zapewne kilka. W mojej ocenie największą bolączką jest ciągle słaby przepływ informacji i mała aktywność samorządów. Poza tym zainteresowani korzystaniem ze środków unijnych w Zielonej Górze i okolicach mają łatwiejszy dostęp do wszelkich szczegółów. Do tego jest tam więcej działających podmiotów mogących starać się o dofinansowanie. Przypomnę, że w Gorzowie dopiero przed trzema laty powstał Główny Punkt Informacyjny o Funduszach Europejskich. Jak zostałem wicemarszałkiem natychmiast zadecydowałem o tym, żeby specjaliści zajmujący się informacją jeździli w teren i zachęcali do brania udziału w konkursach. I to powoli zaczyna przynosić efekty. Znacznie więcej podmiotów z północnej części województwa aplikuje w tej chwili niż to miało miejsce 3-4 lata temu. Niestety, nadal jest duża grupa chętnych, opierająca swoją wiedzę na informacjach pozyskanych za pośrednictwem internetu. To niewiele daje. Dlatego trzeba zacząć działać bardziej profesjonalnie, gdyż czeka nas kolejne duże rozdanie środków. Czynimy starania, żeby w gorzowskiej bibliotece uruchomić z prawdziwego zdarzenia dodatkowy punkt informacyjny. Ale to podmioty, nie tylko przedsiębiorcy czy jednostki samorządowe, lecz także organizacje pozarządowe, placówki oświatowe, kulturalne, jednostki opieki społecznej, powinny się interesować możliwościami zdobycia dodatkowych środków. I nie można się zniechęcać całą procedurą. Wręcz przeciwnie, nie wolno dawać spokoju tym, którzy są odpowiedzialni za pomoc.
RB
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów