więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2025

Ruskie pierogi wcale nie są ruskie

2014-04-29, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Bożeny Ćwiertniak, właścicielki restauracji Kresowiana

medium_news_header_7287.jpg

- Jak długo istnieje lokal specjalizujący się w potrawach bliskich wielu gorzowianom?

- Lokal obchodzi w tym roku okrągłą rocznicę dziesięciolecia. Oferujemy specjały kuchni nie tylko kresowej, ale z całego niemal Wschodu. Dużym powodzeniem cieszą się manty pochodzące z Kazachstanu i syberyjskie pielmeni. W tych stronach przecież wielu Polaków spędziło długie lata. Oczywiście cepeliny  i inne specjały z Wileńszczyzny i kresów południowo wschodnich dawnej Rzeczpospolitej. Robiliśmy kiszkę ziemniaczaną, ale było zbyt małe zainteresowanie a tego trzeba robić dosyć dużo na raz. Klienci chwalą pierogi ruskie, które wcale nie są ruskie. Wiele osób znajduje u nas potrawy tradycyjnej kuchni polskiej  takie jak np. schabowy.

- Jeżeli pierogi ruskie nie mają nic wspólnego z Rosją to może z Rusią?

- Ruskie pierogi to tylko taka nazwa, bo ruskich pierogów nie ma. Nazwę wymyśliliśmy my Polacy. U nas są one niepowtarzalne. Mamy doskonałą kucharkę z doświadczeniem w wielu dobrych restauracjach. Gdy przyjechała do Gorzowa trafiła do nas i sama nauczyła się doskonale przyrządzać potrawy kuchni kresowej. Potrafi zadziwić nimi nawet najbardziej wybrednych klientów, takich którzy pamiętają te smaki z dzieciństwa.

- Klientami są zapewne głównie osoby wywodzące się z Kresów?

- Mamy stałych klientów z przeróżnych branż. Przekrój jest ogromny i to zarówno zawodowy jak i wiekowy. Wiele bardzo młodych osób zagustowało w kuchni kresowej. Jednym z naszych stałych bywalców jest nastolatek, który od dziesięciu lat, czyli od początku istnienia naszego lokalu  przychodzi na ruskie pierogi. Twierdzi, że ani w przedszkolu, ani w domu takich nie potrafią zrobić.  Wśród naszych gości są trzy i pięciolatki. Najmłodsi gustują w naleśnikach na słodko. Oczywiście przychodzą  goście wywodzący się z Wilna i terenów dzisiejszej Białorusi i Ukrainy . Samowary zdobiące lokal podarowały nam panie pochodzące z Wilna. W czasach gdy były organizowane Kaziuki mieliśmy pod katedrą swoje stoisko, do którego ciągle stały kolejki. Niestety, Gorzów jest biednym miastem. Wielu gości mówi, że stołowałoby się u nas codziennie, ale nie stać ich na to, mimo że ceny mamy bardzo przystępne.

rar

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x