2014-05-19, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Andrze Kubzdyla, właściciela firmy AEK, która produkuje meble tapicerowane i skórzane
- Bezrobotni szukają pracy a panu zdaje się ciągle brakuje ludzi do pracy. Dlaczego tak się dzieje?
- Dzisiaj nie sprzeda się byle jakiego produktu. Musi być odpowiedniej jakości i w konkurencyjnej cenie. I tu jest podstawowy problem. Ludzie szukający pracy nie są jednak przygotowani do potrzeb i wymogów rynku pracy. Pracodawca wymaga od pracownika coraz większej wydajności i jakości, a ludzie nie są do tego przygotowani, nie posiadają odpowiednich kwalifikacji i biura pracy w żaden sposób tu nie pomagają. Biura pracy co najwyżej troszczą się o zapewnienie bezrobotnemu pomocy socjalnej lub innej.
W moim przypadku chodzi o szwaczki i tapicerów. Nie ma szkół zawodowych, które kształcą w tym kierunku. Nie ma więc na rynku ludzi z odpowiednimi umiejętnościami i co gorsze bezrobotni poszukujący pracy wcale nie chcą zdobywać tych umiejętności. Oni przychodzą bez przygotowania, żeby nauczyć się zawodu i pracować, ale od razu chcą dużo zarabiać. Tak się przecież nie da. Nie dosyć, że ich wydajność jest niska, to jeszcze trzeba ponosić koszty kształcenia, zmarnowanego materiału itd. Ja mogę zapłacić za pracę lub naukę, ale nie ponosić i koszty kształcenia, i jeszcze pracownikowi za to kształcenie dobrze zapłacić. Ja tworzę miejsca pracy, ale za kształcenie powinno już państwo płacić. Skoro jednak muszę nauczyć kogoś zawodu, to niech nie on oczekuje, że będzie od razu zarabiał kokosy. Płaca musi być powiązana z wydajnością i jakością pracy.
- To jaka jest skala pańskich potrzeb pracowniczych?
- Wybudowałem zakład, który może zatrudnić 400 osób. Mamy zbyt na naszą produkcję, w kraju i za granicą. Mógłbym więc zatrudnić jeszcze 200 pracowników, ale ich nie ma. Brakuje rąk do pracy. A przecież ludzie szukają pracy, państwo wydaje olbrzymie pieniądze na bezrobotnych, jako polska rodzinna firma płacę tu podatki i nikogo to nie interesuje. Łatwiej jest dać zasiłek czy wysłać do pracy za granicę. Państwo nie wspiera rodzimych pracodawców. Pracownik dzisiaj wcale nie musi nic robić, ale minimum ustalone przez państwo mu się należy. Bezrobotny wcale nie musi chcieć pracować, ale zasiłek także mu się należy. Coś tu jest nie tak. Za bezrobotnym powinny iść pieniądze, ale wydawane nie w taki sposób jak teraz, bo teraz lepiej jest mieć status bezrobotnego, brać zasiłek albo tylko być ubezpieczonym i pracować na czarno.
- Gorzów i okolice to mimo wszystko dobre miejsce do prowadzenia biznesu?
- Gorzów jest biednym miastem. Widać to także po obrotach naszego salonu meblowego. Tu działają takie a nie inne firmy, średnia płaca jest stosunkowo niska, to i wydatki na konsumpcję nie są wielkie. I powstaje takie trochę błędne koło. Dlatego rozmijają się możliwości i oczekiwania.
J.D.
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów