2014-05-20, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jolanty Serbakowskiej, przewodniczącej gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii
- Czy problem narkomanii w Gorzowie, w sytuacji coraz łatwiejszego dostępu do środków odurzających, rośnie czy maleje?
- Powiedziałabym, że utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Był już czas wyraźnego spadku, ale w ostatnich latach ponownie odnotowaliśmy nieznaczny wzrost. Niestety, największym problemem jest podejście społeczne. Organizacje walczące ze zjawiskiem narkomanii wykonują mnóstwo działań na rzecz przynajmniej ograniczenia, ale cóż z tego, skoro ich prace często są torpedowane przez nieodpowiedzialnych polityków promujących przykładowo marihuanę. Albo słynna już sprawa dopalaczy. Kiedyś czegoś tam nie zauważono, niedopilnowano i dystrybutorzy zaczęli wykorzystywać luki w prawie. Tym samym dochodzi do kuriozalnej sytuacji. Z jednej strony takie organizacje jak nasza rozwija profilaktykę, terapie, z drugiej pojawia się zachęta do łatwego sięgania po narkotyki. I młodzież z niej korzysta, nie zdając sobie sprawy, że wzięcie jednej działki może uzależnić na wiele lat, a w konsekwencji doprowadzić do ruiny ludzkie życie.
- Dawniej wśród narkomanów najpopularniejszy był ,,kompot’’, sporo mówiono o heroinie czy LSD. Dzisiaj ten zestaw jest dużo bogatszy. Czy to koszt otwarcia Polski na świat zachodni?
- Niekoniecznie, gdyż mówiąc o uzależnieniach nie mamy przecież na myśli problemów związanych jedynie z narkomanią. Plagą staje się rosnące spożycie alkoholu wśród młodych ludzi. Nową rzeczą są tak zwane uzależnienia behawioralne. Jest to zespół objawów związanych z wielokrotnym powtarzaniem określonych czynności w celu uzyskania odpowiednich stanów emocjonalnych. Najbardziej niebezpiecznymi na obecną chwilę uzależnieniami jest hazard i komputer. Ponadto młodzież często poszukuje czegoś nowego. Potrafi eksperymentować, a rynek w takich przypadkach nie jest obojętny. Zaraz znajdują się producenci, którzy spełniają oczekiwania klientów. I stąd co rusz mamy na rynku nowe wynalazki, bardzo szkodliwe i nieprzewidywalne. Jako Towarzystwo prowadzimy liczne programy profilaktyczne, skierowane głównie do uczniów i nauczycieli. Docieramy do rodziców, którym staramy się naświetlać poziom obecnego zagrożenia. Z rodzicami często jest tak, że nie chcą oni zauważać, że coś z ich dziećmi dzieje się niepokojącego. Wynika to najczęściej ze strachu. Myślą, że co będzie, jeśli się mylą. Boją się oskarżyć dziecko o coś, co w ich ocenie może nie ma miejsca. To efekt najczęściej niewiedzy. Dlatego w przypadku jakikolwiek wątpliwości zachęcam rodziców do zgłaszania się do naszego punktu konsultacyjnego. Na pewno uzyskają tam fachową pomoc.
- Zjawisko narkomani dotyczy tylko młodych ludzi?
- Nie, żyjemy w dosyć skomplikowanych czasach, w których łatwo o problemy. Choćby w gronie ludzi permanentnie poszukujących pracy, którzy w pewnym momencie tracą wszelkie nadzieje i uciekają do innego, w ich ocenie, świata. Poza tym wśród osób w średnim wieku są też byli narkomani, którzy po latach z jakiś powodów ponownie sięgają po nałóg. Ale nawet wśród pracujących zdarzają się sytuacje, że chcąc utrzymać się w pracy, chcąc osiągnąć określony wynik sięga się po różnego rodzaju wzmacniacze, choćby amfetaminę. Ludzie nie zdają sobie do końca sprawy, że takie postępowanie to początek wielkich kłopotów.
RB
Trzy pytania do Przemysława Kowalskiego, kibica Stali Gorzów