2014-07-11, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Antczaka, gorzowskiego radnego SLD
- Niedługo miną trzy lata od podpisania porozumienia o współpracy pomiędzy przedstawicielami Aglomeracji Gorzowskiej. Na temat włączenia pobliskich gmin w obszar administracyjny Gorzowa jednak od pewnego czasu już się nie mówi. Dlaczego?
- Bo do tanga trzeba dwojga. Jak widzimy, na południu województwa zainteresowanie stworzeniem silnego ośrodka miejskiego jest duże. Zielona Góra ma niebawem połączyć się z ościennymi wsiami i jej terytorium wzrośnie czterokrotnie, a miasto stanie się jedną z większych metropolii w Polsce. Przynajmniej pod względem powierzchni. Gorzów również byłby gotowy na taki krok, ale potrzebna jest zgoda ościennych gmin. Niestety, samorządy i zapewne mieszkańcy pobliskich miejscowości i wsi widocznie mają obawy przed takim ruchem. Wiadomo, że tego rodzaju działanie doprowadziłoby do likwidacji władzy samorządowej w tych gminach, byłby jeden wspólny budżet i może mieszkańcy boją się, że pieniądze na inwestycje ominą ich szerokim łukiem. A nie jest to prawda, ponieważ utworzenie aglomeracji niesie za sobą duże korzyści finansowe.
- Jak duże?
- Utrzymywanie powiatu gorzowskiego w obecnym kształcie nie przynosi korzyści, gdyż powiat jest zbyt biedną jednostką, żeby mogła być aktywna na rynku inwestycyjnym. Mówiąc o korzyściach, przede wszystkim można w takich sytuacjach liczyć na wielomilionowe dofinansowanie z budżetu centralnego w ramach łączenia samorządów. Dalej, duży może więcej. Każda metropolia jest uprzywilejowana w zdobywaniu środków unijnych choćby w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Im więcej bowiem dane miasto ma mieszkańców, tym więcej otrzymujemy środków finansowych. Ale to nie wszystko. Więcej pieniędzy z budżetu lokalnego byłoby przeznaczane na bezpośrednie działania społeczne. I to we wszystkich dziedzinach. W oświacie, kulturze, sporcie. Nie mielibyśmy kilku wydziałów na przykład oświatowych, jak jest obecnie, a tylko jeden, który zarządzałby całą oświatą na terenie aglomeracji. Łatwiej wtedy można ustalać priorytety dla całości a nie osobno dla każdej gminy. Duże oszczędności pojawiłyby się też przy obsłudze wszystkich innych zadań samorządowych, gdyż dużo mniej ludzi byłoby zatrudnionych w administracji.
- Póki co, ościenne gminy wypowiadają MZK umowy na komunikację, ostatnio mamy ,,wojenkę przystankową’’. To nie służy chyba szukaniu porozumieniu. Może w tym wszystkim brakuje rzeczowej rozmowy?
- Temat jest doskonale znany wszystkim, dlatego ostatnie nieporozumienia komunikacyjne na linii Gorzów i niektóre gminy nie są przeszkodą w rozmowach. Jedynym problemem są obawy. Być może również lokalnych polityków, którzy w tej chwili zajmują eksponowane stanowiska w administracji, a w przypadku fuzji stracą oni wpływ na rządzenie. Mam ciągle nadzieję, że życie wymusi zmianę toku myślenia, gdyż jak chcemy się rozwijać trzeba w tym kierunku działań. I to jak najszybciej.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show