2014-08-04, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Wawrzyńca Zielińskiego, właściciela firmy Poraj, archeologa przemysłu
- Dlaczego tak pana denerwuje kolejna rozbiórka na terenie dawnego Stilonu?
- Historia jest taka jaka jest i powinniśmy zachować z niej jak najwięcej. Kiedyś był w tym miejscu nowoczesny na owe czasy zakład IG Farben. Później weszli Ruscy i wywieźli prawie wszystko. Pozostało jednak kilka niekonwencjonalnych rozwiązań. Miałem w ręku dokumentację. Ciekawy był transport w halach. Odbywał się po szynach, ale szyny były podwieszone. Szyny te przetrwały do dzisiaj i mogę je pokazać. Wtedy ani nasi nie wiedzieli o co chodzi, a tym bardziej Ruscy. Szyny były za wysoko, było zbyt niebezpieczne do demontażu i wywiezienia. Wyjechali Ruscy i weszli polscy inżynierowie. Zaczęli tworzyć na ówczesne czasy fantastyczne technologie chemiczne. Na sukces Stilonu pracowali nie tylko nasi inżynierowie, ale cała chemiczna Polska. Były linie technologiczne oparte na wodorze, ciekłym azocie i innych niebezpiecznych substancjach. Zbudowano całą instalację antywybuchową.
- Jak to się ma do ogólnie obowiązujących opinii, że to wszystko było przestarzałe i nie pasujące do współczesnego kapitalizmu?
- To wszystko było na bardzo wysokim, europejskim poziomie. Wysoki poziom był również w Zakładach Mechanicznych, Silwanie, Gomadzie, Stolbudzie itd. Myśl inżynierska była fantastyczna. Niestety w tamtym systemie nie wszystko co było dobre było dobrze postrzegane. W latach siedemdziesiątych i trudnych latach stanu wojennego w Gorzowie zaczęła wytwarzać się elita, prawdziwa elita. Nowa średnia klasa inżynierów wychodzących naprzeciw wadom systemu. W Stilonie powstała niekonwencjonalna pralnia ogrzewana mazutem, która była również nośnikiem ciepła. Wyprzedzała ona znacznie wymagania tamtych czasów, bo była oszczędna i ekologiczna. Cała ta technologia została zniszczona, pocięta palnikami i sprzedana. Nikt się nad tym nie zastanawiał. Decydenci stoczyli się na poziom kamienia łupanego.
- Warto było zachować starą pralnię?
- Jesteśmy na poziomie gospodarki złomiarskiej, dewastującej wszystko co się da. Wszystko gdzie jest choć trochę metalu jest niszczone, wyrywane, dewastowane i sprzedawane na złom za parę groszy. Po lodowisku Lodostil nie zostało ani śladu. Barbarzyństwem jest nie zachowywanie tożsamości i myśli technicznej. Na tych ziemiach jesteśmy od 1945 roku i powinno dbać o stworzoną tradycję. Nasze pokolenie jest już bardziej dojrzałe od poprzednich, które siedziały na walizkach i czekały kiedy wrócą na swoje rodzinne ziemie. Przejęliśmy spuściznę mieszkańców Landsberga, stworzyliśmy nowe własne technologie i rozwiązania. Nawet jak stare technologie są już bezużyteczne, to trzeba je szanować, chociażby dlatego, że na nich wyrosły nowe. Tak mówi np. filozofia Konfucjusza. Gorzów do początku był miastem elitarnym. Trudno wyliczyć nazwiska wspaniałych inżynierów. Szkoda, że zmarnowano ten potencjał. Nowa demokracja zniszczyła wiele, m. in. modelarzy, z których niegdyś miasto słynęło. Modelarstwem zajmowali się zarówno nobliwi starsi panowie, jak i dzieci. Zniknęły biennale organizowane przez muzeum Stilonu, biennale słynne na całą Europę. Wystarczy wspomnieć, że tutaj rozpoczynała Magdalena Abakanowicz. Zniszczono również cale gorzowskie szkolnictwo zawodowe.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show