2014-09-03, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Piotra Binasia, pilota rajdowego sklasyfikowanego na drugim miejscu w rajdzie terenowym Baja Poland 2014
- Jak było na rajdzie, po którym załoga Klaudia Podkalicka –Piotr Binaś znalazła się w światowej czołówce?
- To już druga Baja Poland organizowana bez udziału Automobilklubu Gorzowskiego. Byliśmy drudzy w klasyfikacji T2, czyli samochodów bez wielkich przeróbek, zbliżonych bardziej do seryjnych. Wygrali Słoweńcy, drudzy my, a trzeci Rosjanie . W ostatnim dniu, czyli w niedzielę, mieliśmy zaplanowany atak. Słoweńcy mieli niewielką przewagę. Niestety w ostatnim dniu przerwano rajd ze względu na strasznie niebezpieczną trasę. Krzysiek Hołowczyc opowiadał, że jechał od 2 do 50 km/h. Całą noc lało a w dzień siąpiło. Była to walka o utrzymanie toru jazdy, a najczęściej wyłącznie o utrzymanie się na trasie. Niemożliwa była żadna rywalizacja. Zawodnik prowadzący w Pucharze Świata zdecydował się na jazdę w lesie tempem 150 km/h. Jak mówi tylko leciuteńko dotknął hamulca i zablokował całą trasę. W efekcie cała światowa czołówka poprosiła o przerwanie rajdu.
- Dlaczego w tegorocznym Baja Poland było tyle wypadków?
- Wypadki zdarzają się w tym sporcie. To, że Wasiljewowi nic się nie stało świadczy tylko o tym jak bezpieczne są auta. Jego Mini bowiem przestało istnieć. Załadowano je na łychę wielkiej koparki, bo inaczej nie dało się pozbierać. Samochód był w kawałkach, ale ocalała konstrukcja kabiny i załodze nic się nie stało. Niebezpieczny wypadek zdarzył się na poligonie w Drawsku. Zawodnik na quadzie przebił sobie żebrem płuco. Widok był straszny. Helikopter, karetka, ratownicy, ale trzeba było jechać dalej. Po drodze był jeszcze Nasser Al. Attiyah z rozpołowionym samochodem. Uderzył w dwa drzewa i tak skończyła się jego walka o pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej z Krzysztofem Hołowczycem. Rajd uważany jest za jeden z najtrudniejszych w Pucharze Świata. W tym roku namoknięta glina była bardziej śliska od lodu a regulamin zabraniał stosowania różnych rodzajów opon.
- Rajd skrócono, ale uznano za zakończony i ogłoszono klasyfikację. Jak będziecie wspominać tę imprezę?
- Cieszymy się bo dla nas to jest wielki sukces . Zrobiliśmy też dobrą robotę dla firmy Rally Art., od której wypożyczyliśmy samochód profesjonalnie przygotowany w specyfikacji T2. Mieliśmy mechaników, samochód serwisowy i można było skoncentrować się tylko na jeździe i na trasie rajdu. Nie było żadnego błądzenia. Czasem przestrzeliliśmy jakiś zakręt, ale trzeba pamiętać, że odcinek specjalny tego rajdu miał ponad 189 km długości. Ja byłem bardzo zmęczony i aż się dziwiłem, że Klaudia doprowadziła w takim stylu do końca. W naszej klasie było 15 samochodów a ukończyło 9. Na starcie była nawet załoga z dalekiego Kataru. Teraz czujemy się znacznie mocniej w Pucharze Świata.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show