2014-09-24, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Tadeusza Jędrzejczaka, prezydenta Gorzowa
- Panie prezydencie, wierzy pan w swoje wyborcze zwycięstwo?
- Tak, jestem przekonany, że mam prawo ubiegać się o prezydenturę, bo ciężko przepracowałem dla miasta ostatnie cztery lata. Mam również prawo prosić mieszkańców o poparcie na kolejną kadencję, gdyż mam przygotowany sensowny i realny program, którego realizacja przyczyni się do rozwoju naszej małej ojczyzny. Przede wszystkim postawię na zmianę śródmieścia, które za kilka lat będzie nie do poznania.
- Jak ocenia pan powstające w mieście inicjatywy obywatelskie i czy ich obecność zwiększa atrakcyjność wyborczą?
- Zawsze byłem za inicjatywami obywatelskimi pod warunkiem, że nie są to inicjatywy polityczne. W przypadku Gorzowa kilka takich inicjatyw już się pojawiło, są one szeroko wspomagane przez niektóre media i już dzisiaj widać, że nie są to ruchy obywatelskie, ale antyprezydenckie. Zamiast skupić się na prezentowaniu swoich ciekawych pomysłów na miasto prowadzą one akcje oczerniania mojej osoby. W sumie nie jestem tym zaskoczony, bo są to komitety polityczne, które powstają tylko w jednym celu. Niektóre z nich są nawet wspomagane z funduszy europejskich, choć wiadomo, że w programach takich funduszy nigdzie nie jest zapisane, że można pod przykrywką czegoś tam prowadzić agitacje polityczne. Ale jest to ich zmartwienie, ja dyskutować na takim poziomie nie będę. Szkoda, że nie ma u nas autentycznych ruchów obywatelskich, takich które zwracałyby uwagę władzy na pewne rozwiązania, posuwałyby ciekawe pomysły. Na pewno z takimi inicjatywami chętnie bym współpracował.
- Jest pan już doświadczony w prowadzeniu kampanii wyborczej. Czy ta obecna, która już się rozkręca, będzie najtrudniejsza w pańskiej karierze politycznej i co należy zrobić, żeby zachęcić jak najszersze grono wyborców do uczestnictwa w głosowaniu?
- Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Ja poprowadzę kampanię merytoryczną, pozbawioną ataków na konkurentów. I w tym miejscu zachęcam wszystkich kandydatów, żeby dobrze przygotowali się do rozmów na temat miasta, jego przyszłości i kierunków rozwoju. Mieszkańcy szybko wyczuwają co jest kiełbasą wyborczą, a co jest konkretem, nad którym warto się pochylić i podyskutować. Kandydaci do objęcia najważniejszych stanowisk w mieście muszą umieć rozmawiać na wszystkie tematy, poczynając od działalności administracyjnej i finansów publicznych, poprzez inwestycje, sprawy społeczne, kończąc na kulturze czy sporcie. Trzeba też wiedzieć, jak należy zarządzać miastem w szerszej perspektywie. Choćby znać możliwości roli Gorzowa w życiu regionalnym, ważna jest znajomość urbanistyki czy spraw bezrobocia. Tych tematów jest zdecydowanie więcej. Nie wystarczy rzucać tylko hasła, trzeba wiedzieć jak poruszać się w gąszczu przepisów, jak znajdować środki finansowe na realizację poszczególnych obietnic. Gdybyśmy w Gorzowie potrafili sensownie, przede wszystkim merytorycznie rozmawiać o różnych problemach, to zapewne z tych dyskusji urodziłyby się ciekawe pomysły. Niestety, w ostatnich kampaniach różni kandydaci najczęściej stawiali na atakowanie przeciwników politycznych. Chciałbym wierzyć, że teraz będzie inaczej, ale nie widzę ku temu żadnych przesłanek. Martwi mnie też dziwne zachowanie części mediów. Gdzie nie pójdę otrzymuję określony pakiet pytań, które ewidentnie jest ułożony przed wydawców w tej samej kolejności. I dotyczy to zarówno mediów publicznych, jak i komercyjnych. Dlatego spodziewam się, że cała kampania będzie prowadzona przeciwko mnie i mojemu komitetowi wyborczemu. Będę musiał sobie z tym jakoś poradzić. Myślę, że ze swoją wiedzą, doświadczeniem, ale i z charakterem dam radę.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show