2014-09-27, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Marka Marcyniuka, trenera kolarskiego klubu Orlęta
- Jak działają na adeptów kolarstwa sukcesy naszych sportowców i coraz większa moda na rowery?
- Bez względu na modę zawsze będą tacy, którzy zaczną uprawiać kolarstwo. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że uprawianie tego sportu to bardzo ciężka praca, ogromny wysiłek i wiele wyrzeczeń. Jeżeli chce się osiągać jakiekolwiek sukcesy trzeba poświęcić się temu w stu procentach. Dzisiaj zdobycie roweru nawet wysokiej klasy jest znacznie mniejszym problemem niż dwadzieścia lub trzydzieści lat temu. Wystarczy mieć pieniądze. Każdy amator, turysta może sobie sprowadzić taki sprzęt na jakim ścigają się zawodowcy. Organizowanych jest wiele różnego rodzaju maratonów. Za jeżdżenie rowerami biorą się ludzie, którzy nigdy nie byli zawodnikami. Jest to dobre, bo napędza przemysł rowerowy. Nie wiem jednak czy przekłada się na to, aby więcej młodzieży uprawiało kolarstwo czy inne dyscypliny rowerowe.
- Kiedyś prawie każdy młody człowiek chciał być Szurkowskim lub Piaseckim. Dzisiaj też polskie kolarstwo ma wielkie sukcesy. Dlaczego nie ma przed klubem kolejki młodych adeptów?
- Ciężki jest to temat, bo zmieniły się czasy i nie jest tak, jak było kiedyś. Dawniej motorem napędowym był Wyścig Pokoju z Szurkowskim, Szozdą. Dzisiaj nawet sukcesy naszych zawodników, a jesteśmy obecnie jednym z najbardziej znaczących krajów świata w kolarstwie zawodowym, nie powodują znacznego wzrostu chętnych. Czasy globalizacji, internetu, możliwość oglądania tych dyscyplin w telewizji spowodowały, że młodzież nie chce podejmować wysiłku. Młodzi ludzie wolą posiedzieć przy komputerze. Gdy minie ileś lat i staną się ludźmi dorosłymi nagle zechcą jeździć rowerami, bo im się spodobało. Często słyszę żal, że jak byli młodymi ludźmi nie trafili do klubu, że nie chciało im się trenować. Była możliwość i te lata już nie wrócą. Teraz mając czterdzieści lub więcej lat zaczynają jeździć a nawet się katować. Jest to nawet niebezpieczne, bo organizm jest nieprzygotowany. Jak byli młodzi tego nie robili. Coś jak panie, które teraz chodzą na różne fitnessy płacąc grube pieniądze, a kilka lat wcześniej unikały zajęć wychowania fizycznego. Powinno się dotrzeć do młodzieży. Może takie akcje jak ta, która odbyła się niedawno na stadionie z Tomkiem Kucharskim i Pawłem Januszewskim spowoduje większe zainteresowanie. Ja nie widzę tutaj wyłącznie małego zainteresowania młodzieży kolarstwem. Problem jest znacznie szerszy. Chodzi o to, co zrobić, żeby młodzieży chciało się chcieć. Chcieć przebywać na powietrzu w sposób aktywny. Wytłumaczyć im, że człowiek tak jak roślina potrzebuje wody, słońca i powietrza. Uważam, że tu jest problem.
- Może do większego zainteresowania doprowadzą kolejne dobre wyniki polskich kolarzy?
- Wyników ostatnio nie brakuje, ale one również nie powodują tego, że do klubów trafia więcej chętnych. Oczywiście mamy zawodników. Jest to tak, że ktoś lubi jeździć na rowerze, chce rywalizować albo kolega go namówi i trafia do klubu. Nie są to jednak tabuny, jak kiedyś. Jeszcze kilka lat temu nie było łatwo dostać się do klubu. Były czasy, w których robiliśmy testy i sprawdziany, aby nawet dobrych odrzucać. Brakowało nam rowerów. Teraz sytuacja jest taka, że każdy może przyjść. Generalnie ogromnej grupie młodzieży nie chce się podejmować ciężkiej pracy i wysiłku.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show