więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Trzy pytania do... »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2025

Chciałem kandydować na wójta, ale spóźniłem się

2014-11-07, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Wojciecha Sinkowskiego, organisty, rolnika, podróżnika i kandydata na radnego sejmiku z listy KWW Bezpartyjni, Aktywni, Kompetentni

medium_news_header_9386.jpg

- Od 22 lat jest pan organistą w parafii przy ul. Mieszka I-go u ks. prałata Witolda Andrzejewskiego. Jak to się zaczęło?

- Miałem 16 lat i już dobrze grałem na organach, czyniłem to czasami w kościele przy ul. Żeromskiego. Brałem też udział w scholach. I tuż przed świętami wielkanocnymi znajomi brali ślub u ks. prałata i poprosili mnie, żebym zagrał im na organach. Tydzień przed tym wydarzeniem przyszedłem do kościoła, zagrałem mszę i kościelny od razu zaprowadził mnie do ,,szefa’’, jak do dzisiaj mawiam o ks. prałacie, a ten od razu zaproponował bym został na stałe. Miałem rozterki, gdyż na głowie była szkoła, grałem też w zespole muzycznym na puzonie, ale zgodziłem się. Przekonał mnie chyba instrument. Organy są piszczałkowe, wydają wspaniały dźwięk. Po czterech latach wyjechałem na krótko z Gorzowa, a po powrocie raz jeszcze trafiłem na Żeromskiego, gdzie grałem przez dwa lata, po czym zrobiłem sobie dwuletnią przerwę. Od 2000 roku ponownie jestem na Mieszka I-go. Powiem szczerze, że kocham to. Nie tylko grę na organach. Mam wykształcenie muzyczne w klasie akordeonu, puzonu i śpiewu solowego. Swoją pasję udało mi się przelać na dzieci. 14-letni Michał grał na gitarze, teraz dodatkowo na puzonie. Jest typowym pracusiem, który zmierza do celu powoli drążąc skałę. Młodsza o cztery lata Ada to wyjątkowy muzyczny talent, ma słuch absolutny, gra na skrzypcach. I obydwoje chcą to robić, nikt ich do tego nie zmusza. To jest ważne.

- Nie tylko muzyka pana pochłania. Prowadzi pan gospodarstwo rolne w Górkach Noteckich, jest pan hodowcą koni, kóz, owiec i danieli. Do tego myśliwym, podróżnikiem, żeglarzem, narciarzem, ostatnio pojechał pan z synem motorem do Paryża. I na wszystko znajduje pan czas?

- Tak, to jest kwestia właściwej organizacji. Wszystkiego na raz nie można robić. Owszem, niektórzy wstają z rana, włączają telewizor i tak siedzą przez pół dnia, ale co z tego mają? Często słyszę od znajomych, że nie mają czasu oni na to, czy tamto. Dlaczego nie mają czasu? Bo wykonują mnóstwo zbędnych rzeczy. Ważne jest znalezienie sobie zajęć, które przynoszą satysfakcję. A jeśli można dzięki temu jeszcze zarabiać, łatwiej jest to wszystko poukładać. I jeszcze jedna drobna rada. Nad wszystkim, co się w danym momencie robi, trzeba się skupić. Wówczas jest dużo łatwiej i szybciej, choć nigdy nie planujmy działać na zasadzie, że muszę to i to zrobić. Jak się czegoś nie uda, można to przełożyć. Najlepiej wypoczywam i skupiam się na polowaniach.

- I jeszcze postanowił pan kandydować do sejmiku. Co pana do tego skłoniło?

- Miałem pomysł kandydowania na wójta gminy Santok, ale… spóźniłem się ze swoim komitetem z rejestracją i tak sobie myślę, że chyba dobrze. Będę miał teraz cztery lata na lepsze przygotowanie się i start w następnych wyborach. Do sejmiku natomiast kandyduje, gdyż dostałem propozycję od KWW Bezpartyjni, Aktywni, Kompetentni. Chcę zobaczyć na czym polega ta cała procedura, nabrać doświadczenia w prowadzeniu kampanii, choć nasze możliwości są bardzo skromne. Nie możemy walczyć z partiami zasilanymi pieniędzmi z budżetu. Swoją drogą uważam, że kto chce kandydować powinien z własnej kieszeni finansować kampanię. Podobają mi się ludzie znajdujący się w naszym komitecie. Są niezależni i mają wizję rozwoju województwa. Jak zostałbym radnym to w pierwszej kolejności zrezygnuję z diety. Otrzymywane pieniądze przeznaczę na fundację pomagającą zdolnej młodzieży. Uważam, że niemoralne jest branie pieniędzy z budżetu w sytuacji, kiedy trzeba pomagać innym. Ot, choćby osobom będącym w śpiączce. Ostatnio spotkała mnie taka rodzinna tragedia, ojciec znajduje się w śpiączce i trzeba płacić za jego pobyt w zakładzie opiekuńczo-leczniczym duże pieniądze. A co się dzieje z ludźmi, których na to nie stać? Mają umierać bez opieki w mieszkaniu? Pacjent w śpiączce jest u nas pacjentem niechcianym. Właśnie takimi sprawami chciałbym się zajmować w sejmiku, bo politycy nie mają czasu, a może chęci, żeby rozwiązywać ludzkie dramaty. Dlatego zachęcam wszystkich, żeby poszli głosować, bo tylko w ten sposób mogą wpłynąć na wybór odpowiedniej władzy. Kto nie głosuje i potem narzeka, niech w pierwszej kolejności ma pretensje do siebie.

RB

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x