Nie jestem zwolenniczką zaciągania bezcelowych kredytów

2014-12-10, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Agnieszki Kaczmarek, nowej skarbnik miasta Gorzowa

- Czy bycie ,,ministrem finansów’’ Gorzowa będzie trudniejszym zadaniem niż praca na podobnym stanowisku w gminie?

- Zdecydowanie, mogłabym powiedzieć tu nawet o olbrzymiej różnicy, choć pewne zasady obowiązujące w tej pracy są podobne. Miasta funkcjonujące na prawach powiatu mają jednak szerszy zakres działania od gmin, nie mówiąc już o wielkości budżetu. Na pewno czeka mnie zdecydowanie więcej pracy i wysiłku, ale jest to też pewien awans zawodowy, dzięki któremu będą mogła dalej się rozwijać. Swoją drogą cieszę się również z tego, że będę miała wpływ na miasto, w którym mieszkam i zależy mi na tym, żeby wszystkim nam żyło się tylko lepiej. Zapewne nie wszystkich zadowolę, ale niech to będzie chociaż większość.

- Powiedzmy coś trochę na temat konstrukcji budżetu miasta czy gminy. Czy wszystkie pieniądze, które wpływają do miejskiej kasy można podzielić według własnego uznania?

- Nie, na dochody budżetu składają się – mówiąc ogólnie - dochody własne, subwencje ogólne, dotacje celowe oraz środki unijne. Dotacje celowe muszą być przeznaczone na określone zadania często z zakresu administracji rządowej zlecane gminom lub na inne zadania zlecone ustawami. Natomiast subwencje czy dochody własne można przeznaczać na różne cele. Gdybyśmy mieli podejść do wyliczeń procentowych te stałe wydatki sięgają około 60 procent budżetu. Dlatego nie jest problemem wydawanie pieniędzy, problemem jest ich pozyskiwanie i zwiększanie dochodów. W tej chwili musimy zastanowić się z jakich źródeł możemy zwiększyć wpływ w ramach dochodów własnych. Musimy też wykorzystać sprzyjający czas i maksymalnie sięgać po środki unijne. I jednym z moich zadań będzie wskazywanie na takie możliwości. Rola skarbnika w mieście czy gminie nie ogranicza się do roli głównej księgowej w firmie. Skarbnik jest najważniejszym doradcą finansowym prezydenta, wskazuje mu kierunki działań i kreuje politykę finansową miasta. Musi patrzeć też daleko w przyszłość i przewidywać pewne zachowania rynkowe. Być może niektórym wydaje się, że skarbnik ogranicza swoją pracę do dystrybuowania środków. Zapewniam, że jest to niewielka część jego obowiązków.

- Była już wiceprezydent Ewa Piekarz na inauguracyjnej sesji rady miasta powiedziała, że ustępująca władza pozostawia Gorzów w dobrej kondycji finansowej. Zadłużenie miasta to niewiele ponad 160 mln zł, co daje 32 procent rocznych dochodów. Czy rzeczywiście przy takim stopniu zadłużenia można w najbliższych latach ruszyć w mieście z dynamicznymi działaniami rozwojowymi?

- Wszystkich dokumentów jeszcze dokładnie nie przejrzałam i swoją obecną wiedzę czerpię na podstawie szczątkowych wiadomości, ale jeżeli poziom zadłużenia wynosi około 30 procent, to jak na samorząd rzeczywiście nie jest wysoki. Przy czym trzeba wiedzieć, że o możliwościach finansowych miasta nie tyle decyduje wysokość zadłużenia, ile zdolność do spłaty zaciąganych kredytów. Należy przy tym pamiętać, że od tego roku obowiązują nowe wskaźniki zadłużenia samorządów i są one mniej korzystne niż to miało miejsce wcześniej. Mam nadzieję, że w Gorzowie akurat te zdolności będą pozwalały nam odważniejsze działania inwestycyjne, ale od razu przestrzegam, że żadnego szaleństwa nie będzie. Może dlatego, że nie jestem zwolenniczką zaciągania bezcelowych kredytów. Oczywiście kredyt sam w sobie nie jest czymś złym, ale sięgać po niego powinno się tylko na przemyślane cele i to najlepiej, takie które pozwolą rozwijać miasto z korzyścią dla mieszkańców i później także kasy miejskiej.