2014-12-11, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Beaty Tomaszewskiej, właścicielki sklepu nie tylko ze starociami na Nowym Mieście
- Jak to się stało, że założyła pani sklep przy ulicy, na której raczej sklepy się zamyka, gdyż dzielnica zamiera?
- Nie zgodzę się z twierdzeniem, że dzielnica zamiera. Do mojego sklepu ciągle zachodzą ludzie a nawet przyjeżdżają z różnych zakątków miasta. Muszę zacząć opowieść od tego, że nie jestem gorzowianką. Pochodzę z Zachodniopomorskiego. Tam w rodzinie jest już jeden taki sklep. Kiedyś mieszkałam w Gorzowie przez trzy lata i poznałam miasto. Przyjrzałam się zachodzącym zmianom, zbadałam rynek i cztery miesiące temu otworzyłam sklep. Chciałam stworzyć taki sklep w takim miejscu. Uważam, że sklepy z takim towarem powinny być zlokalizowane w starych częściach miast.
- Jaki to towar?
- Towar z duszą. Przede wszystkim szkło, porcelana i fajans. Mam też stare, niewielkie meble a nawet stare maszyny do szycia, aparaty fotograficzne i wiele innych ciekawych drobiazgów. Przedmioty wykonywane przez rzemieślników i nie mające nic wspólnego z wielkoseryjną produkcją potrafią nadać odpowiedni klimat każdemu wnętrzu. Mam również rzeczy zupełnie nowe, ale dobrane stylem i charakterem do pozostałych. Wszystkie doskonale pasują do secesyjnych kamienic o nawet zniszczonych elewacjach. Doskonale nadają się na oryginalne prezenty.
- Od kilku miesięcy trwają akcje mające ożywić pobliską ulicę Chrobrego. Bierze pani w nich udział?
- Nie mieszkam w Gorzowie i nic nie wiem o takiej inicjatywie. Uważam jednak, że ta część miasta warta jest ożywienia i rewitalizacji. Będę zadowolona jeżeli mój sklep także chociaż trochę się do tego przyczyni.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show