2014-12-15, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Agnieszki Stanisławskiej, wiceprezydent Gorzowa do spraw społecznych
- Propozycja objęcia stanowiska wiceprezydenta była dla pani zaskoczeniem, a może po cichu liczyła pani na telefon od prezydenta Jacka Wójcickiego?
- Nie, to było całkowite zaskoczenie. Nawet można mówić tu o lekkim szoku. Owszem, z panem Jackiem Wójcickim znam się dobrze, ostatnie cztery lata współpracowaliśmy w gminie Deszczno. Jestem pełna podziwu dla jego kompetencji. Współpraca z nim układała mi się naprawdę dobrze, choć łatwo też nie było. Wiadomo, oświata wymaga ciągłych nakładów finansowych, a jak jest z pieniędzmi na te cele nikogo nie trzeba przekonywać.
- Była pani dyrektorem szkoły podstawowej. Teraz będzie pani odpowiadała za kilkadziesiąt szkół różnego typu. Do tego dojdą liczne sprawy społeczne w ponad 120-tysięcznym mieście. Nie obawia się pani tak dużej odpowiedzialności?
- Obawy zawsze muszą być. Inaczej byśmy powiedzieli, że na wszystkim już się znamy. A tak nie jest. Zdaję sobie sprawę, że moje dotychczasowe doświadczenie nie jest na tyle bogate. Czeka mnie mnóstwo nauki, obserwacji, a przede wszystkim rozmów z pracownikami. W wielu przypadkach są oni fachowcami i wspólnie będziemy starali się prowadzić tak naszą oświatę, by wszyscy byli zadowoleni. Oczywiście priorytetowymi działaniami będzie dążenie do podnoszenia jakości nauki. Nasza młodzież musi mieć możliwość pozyskiwania jak najszerszej i bogatej wiedzy. Pamiętajmy, że za ileś tam lat to oni przejmą od nas pałeczkę i będą zarządzać wszystkim dookoła. Bardzo byśmy chcieli, żeby czynili to jeszcze lepiej od nas, a i my na tym skorzystamy. Edukacja jest fundamentem rozwoju społecznego i co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Potrzebne będą też inwestycje. Pracowałam w małej szkole, w którą włożyliśmy mnóstwo serca i to procentowało. Dzieci zupełnie inaczej podchodzą do nauki, jak wizualnie wszystko jest zadbane. Jak nie trzeba martwić się o brak podstawowych pomocy dydaktycznych. Ale jak będzie, czas pokaże. Ja jestem pełna optymizmu i chętna do ciężkiej pracy.
- Oświata jest ważna, ale nie mniej istotne są także sprawy społeczne. Gorzów jest miastem o dużym poziomie biedy, w którym jest wysoki odsetek ludzi tzw. wykluczonych zawodowo. Co zrobić, żeby wykorzystać ich potencjał?
- Najpierw muszę dokładnie zapoznać się z tym problemem, porozmawiać o jego skali, ale na pewno ta sprawa wymaga konkretnych działań i przyjdzie na to czas. Przecież jesteśmy powołani do tego, żeby pomagać ludziom, przyjmować określone schematy działań, ale najpierw musimy też poznać ich ocenę sytuacji. Mnie najbardziej interesuje, z jakimi kłopotami oni się borykają i co w ich ocenie należy poczynić, żeby otworzyć tą ścieżkę rozwoju.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show