2015-02-20, Trzy pytania do...
Trzy pytania do chińskiego przedsiębiorcy Anga Li
- Jak pan trafił do Gorzowa?
- Pochodzę z przedmieść Pekinu. To ogromna aglomeracja. Moi rodzice złamali obowiązujące przepisy i mam jeszcze siostrę i brata. Przepisy dotyczące regulacji urodzin w moim kraju to temat na dłuższą opowieść. Było nam ciężko i jedynym ratunkiem na poprawę sytuacji materialnej był wyjazd do innego kraju. Wielu znajomych decydowało się na Afrykę lub Azję. Ja chciałem do Europy. Trafiłem na ludzi, którzy wiele mówili o Polsce i jej wielkim potencjale. Mówili, że w Niemczech lub Francji będę kolejnym walczącym o egzystencję, a Polska ma wielki potencjał. Prawie 10 lat temu wylądowałem w Warszawie. Mieszkałem w kilku większych miastach. O Gorzowie opowiadało kilku kolegów. Bywam tu często.
- Polska i Chiny ogromnie się różnią. Jak długo pan się dostosowywał do naszych realiów?
- Wbrew pozorom ludzie są podobni. Oczywiście inna jest kuchnia, zwyczaje, styl życia, ale łatwo się do was dostosować. Wychowywałem się w bloku podobnym do tych, które są na gorzowskich osiedlach. Mieszkali w nim robotnicy z fabryki, w której pracował ojciec. Było ciasno, ale wesoło. Moje polskie mieszkanie wydaje mi się ogromne, z czego śmieją się polscy znajomi. Mówią, że dwa pokoje z kuchnią i łazienką to kurnik, klitka czy jakoś tak się u was mówi. Miałem trochę problemów z językiem, ale po miesiącu, potrafiłem się po polsku dogadać. Mówią, że jak dobrze opanuje się mandaryński, a później jeszcze ze dwa języki, to następne przychodzą łatwo. Chyba tak jest. Lubię polskie święta i uroczystości i waszą otwartość. Niedługo będę świętował chiński nowy rok. Nadchodzi dobry rok kozy. A w Gorzowie czuję się bardzo dobrze. Miasto jest ładne i ma dużo przestrzeni.
- Czego najbardziej panu u nas brakuje?
- U nas pod każdym domem ludzie rano spotykają się i ćwiczą różne rodzaje gimnastyki. Robią to wszyscy i dzieci i starcy. Można nauczyć się wielu rzeczy. Spotkać ekspertów od masażu i ludowej medycyny. W Polsce nie ma takiego zwyczaju. Czasem, gdy zwracam na coś uwagę i mówię, że jest nie tak, to słyszę, że wierzę w jakieś przesądy Feng Szu. Niektórzy przy tym mają problemy z moim imieniem i nazwiskiem. Tłumaczę, że identycznie nazywa się znany chiński reżyser i zarówno jego jak i moje jest zeuropeizowane, bo tak naprawdę nazywamy się zupełnie różnie. W Polsce jest po prostu inaczej, ale łatwo to zaakceptować.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show