2015-03-06, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Katarzyny Osos, Wojewody Lubuskiego
- Nie obawia się pani, że będąc nawet najbardziej aktywnym wojewodą w Polsce, pani misja potrwa zaledwie kilka miesięcy i tak naprawdę niewiele zdoła pani zrobić dla naszego województwa?
- Zdaję sobie sprawę, że nowe wybory parlamentarne wiążą się z dymisją rządu i jednoczesną dymisją wszystkich wojewodów. Trudno w tej chwili spekulować, co wydarzy się po wyborach, ale staram się o tym nie myśleć. Przyszłam do urzędu z konkretnymi zadaniami do zrealizowania i nie wybiegam w przyszłość. Mam nadzieję, że nawet jak będę musiała odejść stąd pod koniec roku, to pozostawię za sobą korzystne rozwiązania, zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa i rozwoju województwa. Na tym mi najbardziej zależy. Od początku postawiłam też na aktywność. W ciągu pięciu tygodni odbyłam kilkadziesiąt spotkań. Czasami docieram w miejsca, których jeszcze nigdy nie wizytował wojewoda. Nie siedzę za biurkiem. Staram się osobiście być tam wszędzie, gdzie tylko mogę i cieszę się z kolejnych zaproszeń. Na przykład od starostów. Dobra współpraca z samorządowcami jest dla mnie bardzo ważna i skupiam się na zagadnieniach, które są w moich kompetencjach. Chcę pomóc na tyle, na ile mogę i już są tego pierwsze efekty. Ponadto jestem przekonana, że nawet jak za mojej obecności zostaną rozpoczęte pewne projekty, a nie zdążę ich zakończyć, to moja następczyni lub następca będzie miał ułatwione zadanie.
- Dwukrotnie miała już pani okazję rozmawiać z prezydentem Gorzowa, który przedstawił m.in. wizję rozwoju miasta. Jak pani podobają się te pomysły i na ile w ich realizacji może pomóc wojewoda?
- Oczywiście nie moją rolą jest wchodzenie w kompetencje prezydenta Jacka Wójcickiego, a także ocenianie jego wizji rozwoju miasta, aczkolwiek przyznam, że jest interesująca. Nowy prezydent jest na stanowisku dopiero trzy miesiące i na razie trudno oceniać efekty jego działań, ale zadeklarowałam chęć wspierania go w ważnych sprawach. Jako wojewoda mogę pomóc prezydentowi mówić jednym głosem w urzędzie marszałkowskim w istotnych zagadnieniach dla Gorzowa. Kolejna sprawa to wspieranie prezydenta chociażby w państwowych urzędach, zdobywanie na ciekawe projekty środków ministerialnych. Ale nie tylko. Już się porozumieliśmy w sprawach organizacyjnych w zakresie wspólnych obchodów ważnych świąt, żeby pokazać jedność. Lubuskie jest województwem dwóch stolic i kto próbuje to negować działa na naszą niekorzyść. Prawda jest taka, że im większe jest wsparcie różnych środowisk politycznych, tym łatwiej jest przekonać do swoich racji. Nawet w Warszawie taki głos jest bardziej słyszalny i w takich sytuacjach można więcej osiągnąć.
- I jeszcze jedno. Nie ma pani żalu do swojej mamy za to, że nie została pani gorzowianką?
- Nawiązuje pan do dawnych dziejów, kiedy mój tata dostał propozycję pracy w Gorzowie i zachęcał mamę do przeprowadzki, która akurat otrzymała ofertę pracy w szkole w Łagowie. Nie przekonał jej, widać, że w naszej rodzinie to kobiety rządzą... Żalu oczywiście nie mam, gdyż Łagów jest piękną miejscowością, dobrze tam się czuję, choć muszę przeprowadzić się do Gorzowa, bo codzienne dojazdy są męczące. W jedną stronę jest to godzina podróży autem. Od poniedziałku zamieszkam już w Gorzowie.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show