2015-04-14, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Elżbiety Rafalskiej, posłanki Prawa i Sprawiedliwości
- Napisała pani otwarty list do przewodniczącego rady miasta w Zielonej Górze, oskarżając tamtejszą koalicję o kaleczenie demokracji. Powodem jest niepowołanie do prezydium przedstawiciela PiS. Ktoś mógłby zapytać panią, dlaczego wtrąca się pani w samorządowe sprawy Zielonej Góry?
- Długo biłam się myślami, co zrobić, bo wiedziałam, że mogę spotkać się z takim zarzutem. Nie można być jednak obojętny na łamanie jakości demokracji i pewnych standardów, które do tej pory obowiązywały. Zwróćmy uwagę, że to Zielona Góra i Gorzów są najważniejszymi miastami w naszym województwie, którym przyglądają się politycy w powiatach i gminach. To w naszych stolicach kreuje się pewne wzorce. Jeżeli w małych społecznościach zaczną brać przykład z Zielonej Góry, będzie to pierwszy krok do stłamszenia ruchów opozycyjnych. W Gorzowie w okresie największej zimnej wojny między opozycją a obozem Tadeusza Jędrzejczaka opozycja zawsze była reprezentowana, a podział komisji odbywał się zgodnie z określonymi zasadami. W Zielonej Górze teraz te zasady złamano, a ja jestem posłem całego województwa lubuskiego, nie tylko jego północnej części. Poza tym moja droga do poselskiego mandatu wiodła przez trzy samorządowe kadencje i trochę znam zasady panujące choćby w miejskich radach. I muszę reagować, bo jeżeli będą tylko rządzący a opozycja zniknie, zniknie również demokracja. Jestem ponadto zaskoczona, że inne środowiska nie zareagowały i nie zabrały w tej sprawie publicznego głosu. Mam tu na myśli głównie zielonogórskie środowisko uniwersyteckie. I naprawdę, nie chodzi tu o jakieś stanowisko dla pojedynczego radnego z naszej partii. Mówię o zasadach i szeroko rozumianej opozycji. Wycinanie w pień przeciwników politycznych jest fatalnym działaniem, chyba że chodzi o synekury.
- Znajdujemy się w centrum kampanii prezydenckiej. Pani aktywnie działa na rzecz swojego kandydata i jest to naturalne. Wskazuje pani też na niedoskonałości obecnego prezydenta, zwłaszcza na jego niespełnione obietnice. Dlaczego pani zdaniem, skoro prezydent Bronisław Komorowski jest złym prezydentem, nadal chce na niego głosować 40-45 procent Polaków?
- Nie rozumiem tego, choć z każdym tygodniem, miesiącem zauważamy istotną różnicę w stopniu poparcia dla obecnie urzędującego prezydenta. Wyraźnie widzimy tendencję spadkową. Bardzo często spotykam się z oceną, że wszystkiemu są winni politycy. Ale przecież my sami się nie wybieramy. To ludzie nas wybierają i to wyborcy powinni zachować konsekwencję w swoich decyzjach. Jeżeli wyborca nie jest zadowolony z ekipy, kandydata, na którego zagłosował, niech w następnych wyborach da szansę komuś innemu. Najlepiej tym, którzy nie są nadmiernie obciążeni obiecywaniem gruszek na wierzbie. Narzekanie na klasę polityczną w sytuacji, kiedy nie dokonujemy odpowiedniej wymiany pokoleniowej czy jakościowej nic nie da, nie zmieni sytuacji. Jestem w sejmie, mam swoją grupę wyborców, przed którą staram się często stawać i pokazywać co zrobiłam w danym okresie. Nie zawsze każdemu uda się spełnić wszystkie obietnice, ale przynajmniej niech się stara i pokazuje, że zależy mu na społeczeństwie.
- Pani poseł, a może problemy tkwią w czymś innym, na co nie zawsze politycy zwracają uwagę. Komuś może podobać się na przykład program gospodarczy czy socjalny Prawa i Sprawiedliwości, ale jest również zwolennikiem in vitro. Jak ma więc pogodzić wodę z ogniem?
- Tak jak w życiu nie mamy sytuacji czarno-białych, tak w polityce nie ma programów partyjnych, które odpowiadałyby określonym grupom wyborców w stu procentach. Zawsze jest hierarchia celów. Dla kogoś gospodarka będzie najważniejsza, dla innego sprawy społeczne, dla jeszcze kogoś fundamentem będą sprawy światopoglądowe. I wyborca decyduje co dla niego jest kluczowym punktem odniesienia i to on zachowuje pewną elastyczność. Gdyby partie budowały zbyt elastyczne programy, byłyby one nieczytelne, niespójne i miałkie. To w sumieniu wyborców leży podejmowanie decyzji, na ile pogląd danej partii w określonej sprawie jest mu bliski, a na ile zbyt odległy.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show