Radni są od wszystkiego i łaski mieszkańcom nie robią

2015-04-15, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Marty Bejnar-Bejnarowicz, przewodniczącej klubu radnych ,,Ludzie dla Miasta’’

- Ostatnio w licznych dyskusjach pojawiło się określenie ,,Strefa Centrum’’. Co powinniśmy pod tym pojęciem rozumieć?

- Chodzi nam o utworzenie w centrum miasta strefy, która byłaby atrakcyjnym fragmentem przestrzeni publicznej, gdzie wielu gorzowian znalazłoby dla siebie fajne miejsce do przebywania. W pierwszej kolejności trzeba wyodrębnić taki obszar, nadając mu nieformalne granice. Potem wprowadzić preferencyjne stawki najmu dla funkcji centrotwórczych. Pod tym ostatnim pojęciem rozumiem takie działania, które nadadzą odpowiedni klimat i zrobią ze wspomnianej strefy atrakcyjną część miasta. Oczywiście, żeby była jasność, budowanie strefy nie ma na celu tylko wprowadzenie niższych stawek za wynajem lokali. Bardzo ważne jest określenie kierunków rozwoju. Potrzebne jest ograniczenie komunikacji w centrum, żeby ludzie mogli łatwiej się przemieszczać. Powinno odbywać się to metodą próbkowania. Na przykład zamknijmy na Dni Gorzowa część ulicy Sikorskiego i zobaczmy, jak poradzą sobie kierowcy i jak taką zamkniętą strefę wykorzystają mieszkańcy. W szerszej perspektywie czasowej najważniejszym elementem jest rewitalizacja. Nie tylko samego śródmieścia, jego architektury, obiektów, ale też społeczna i edukacyjna. Powinniśmy już o niej dyskutować i zastanowić się, czy mamy iść przykładowo w funkcje gastronomiczne, edukacyjne a może jeszcze w inne. Centra budują uczniowie, studenci, ale także rodziny z dziećmi.

- Może pozostawmy wszystko wolnej gospodarce i oddajmy przedsiębiorcom lokale, a rynek zadecyduje, w jakim kierunku pójdzie rozwój centrum?

- To się tak prosto nie da zrobić w sytuacji degradacji śródmieścia. Mnóstwo lokali użytkowych jest w prywatnych rękach i nie widać, żeby rynek regulował rozwój tej części miasta. Właściciele lokali skupiają się jedynie na czynniku ekonomicznym, często nie opłaca im się nawet wynajmować za niewielkie pieniądze i przez to sporo lokali stoi pustych. Reszta trafia do banków czy aptek. Dopóki nie wystymulujemy rozwoju, nie wpuścimy kilku elementów, które przyciągną i pobudzą mieszkańców, a zarazem klientów, dopóty nie powinniśmy wszystkiego rzucać na szalę rynku. Z czasem można się nad tym zastanowić.

- Kierowany przez panią klub radnych ,,Ludzie dla Miasta’’ co chwilę składa interpelacje w różnych sprawach. Zarówno istotnych dla całego miasta, jak też drobnych, o które proszą małe grupy mieszkańców. A może radni powinni zająć się ,,grubszymi’’ tematami, zaś te drobniejsze niech od ręki załatwiają urzędnicy?

- Mam świadomość, że są rzeczy ważne i ważniejsze, ale rolą radnych jest byciem łącznikiem pomiędzy mieszkańcami i urzędem. Mieszkańcy często nie wiedzą, jak załatwić drobne sprawy, dlatego zwracają się do radnych. Czynią to za pomocą internetu lub telefonu, dzwoniąc i mówiąc bez ogródek, co im leży na wątrobie. My chcemy tym się zajmować. To nie są sprawy, które zabierają całe dnie. Ponadto nam jest łatwiej, wystarczy złożyć interpelację do prezydenta, który musi wtedy uruchomić właściwe komórki urzędnicze. Oczywiście, że jako radni chcielibyśmy zajmować się rzeczami najważniejszymi, ale nie mamy odpowiednich narzędzi. To prezydent wyznacza kierunki działań. My możemy najwyżej zaopiniować uchwałę, nanieść swoje poprawki i to robimy. Przygotowujemy też własne projekty uchwał, ale jeżeli chodzi o strategiczne działania to radni nie są w stanie przykładowo ściągnąć do miasta dużego inwestora. Prezydent jest w stanie. Swoją drogą radni są od wszystkiego i nie powinni robić łaski, skoro sami chcieli startować w wyborach.