2015-04-22, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Łukasza Marcinkiewicza, zastępcy prezydenta Gorzowa
- Uczestniczył pan w debacie dotyczącej rozwoju akademickości w Gorzowie, która odbyła się w bibliotece PWSZ. Jakie są pańskie wrażenia po wysłuchaniu przedstawicieli ZWKF i PWSZ, którzy od dłuższego czasu nie mogą porozumieć się w sprawie wspólnego pójścia w kierunku powołania akademii?
- Ta i kilka wcześniejszych dyskusji przypomina mi spotkania z potencjalnymi inwestorami. Często bywa, że na dziesięć spotkań dopiero to ostatnie potrafi być owocne, dlatego w takich sprawach należy wykazywać się daleko idącą cierpliwością. Na pewno takie dyskusje są potrzebne, żeby wymienić się poglądami. Na spotkaniu w bibliotece padło kilka kontrowersyjnych zdań, nawet tez, ale proszę zwrócić uwagę, że kilka spraw udało się wyjaśnić. Jestem natomiast zaskoczony tym, że zdaniem niektórych inicjatywę w całej sprawie powinien przejąć prezydent Gorzowa. To jest może nawet miłe, ale prezydent nie jest jeźdźcem na białym koniu i nie przyjedzie tu, żeby rozwiązać za władze obu naszych uczelni powstałe problemy. To uczelnie, posiadające pełną autonomię, muszą między sobą uzgodnić co tak naprawdę chcą, w jakim kierunku zmierzają i czy naprawdę wytyczyły cel, który pragną osiągnąć. Prezydent miasta może wspomagać takie inicjatywy, i to czyni. Przykładem było podpisanie umowy o wynajem budynku PWSZ przy ul. Myśliborskiej na potrzeby urzędu miasta. Pieniądze, jakie z tego tytułu zaczną niedługo trafiać do PWSZ będą mogły być przeznaczone na rozwój jednostki. Najprawdopodobniej na najbliższej sesji rady miasta zostanie złożony wniosek o przekazanie PWSZ blisko 400 tysięcy złotych na wsparcie rozwoju naukowego. Oczywiście nie są to wielkie pieniądze, ale proszę mi wierzyć, że wygospodarowanie tych środków w miejskim budżecie było naprawdę trudne. Prezydent Jacek Wójcicki jest wielkim zwolennikiem powołania akademii, widzi w niej dużą szansę rozwoju edukacyjnego w mieście oraz rozwoju gospodarczego. I na pewno będzie na każdym kroku sprzyjał powstaniu nowej jednostki naukowej w mieście, ale wybór formuły połączenia jest wyborem uczelni.
- O tym, że akademia Gorzowowi jest potrzebna dzisiaj nikt już chyba nie ma wątpliwości. Ale coraz częściej słyszę opinie, że poznański AWF jest zainteresowany tworzeniem akademii w Gorzowie, ale nie stworzeniem. Czy pan również nie ma takiego wrażenia?
- Niestety, podzielam tę opinię i przyznam, że mamy problem. Chyba bardziej ambicjonalny niż merytoryczny. Największym kłopotem dla prowadzonych rozmów jest to, że ośrodek decyzyjny dla ZWKF znajduje się w Poznaniu. Jeżeli władze gorzowskiej uczelni miałyby pełnomocnictwa do prowadzenia rozmów jestem przekonany, że szybko byśmy na miejscu wszystko poukładali. Rektor AWF prof. Jerzy Smorawiński wielokrotnie negatywnie wypowiadał się na temat gorzowskiej PWSZ i trudno w takim klimacie rozmawiać na telefon. Chwilami sugeruje, że jemu tak naprawdę na powstaniu akademii w Gorzowie chyba nie zależy. To jest przykre i bardzo trudno w takiej atmosferze budować coś wspólnego. Póki jednak wprost nie padło stwierdzenie, że AWF nie jest zainteresowany przekazaniem ZWKF na potrzeby powołania akademii trzeba szukać pozytywnego rozwiązania. Droga ku temu prowadzi przez ciągłe rozmowy.
- Skoro szanse maleją z dnia na dzień może należy wybrać inną drogę i nie tracić bezpowrotnie cennego czasu?
- Dlatego należy działać dwutorowo i tak się dzieje. Nadal należy, o czym wspomniałem wyżej, prowadzić karkołomne negocjacje z prof. Smorawińskim, z drugiej strony PWSZ działa w kierunku samodzielnego dojścia do akademickości. Jeżeli jedna ścieżka tych działań zawiedzie pozostanie druga, choć wszyscy doskonale wiemy, że w przypadku samego PWSZ droga do akademii mocno się wydłuży.
RB
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show