2015-05-09, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Danuty Leśniewskiej, wiceprezes gorzowskiego oddziału Towarzystwa Walki z Kalectwem
- Czym zajmuje się Towarzystwo Walki z Kalectwem?
- Nasze towarzystwo ma wieloletnią historię. Generalnie zajmujemy się wspomaganiem osób niepełnosprawnych. W większości jest to działalność oparta na zasadach wolontariatu. Oczywiście pracują dla nas specjaliści i im trzeba zapłacić, bo skoro ktoś pracuje na naszą rzecz kilka razy w tygodniu, to trudno od niego wymagać pracy za darmo. Warto też powiedzieć, że mamy zaprzyjaźnionego psychologa, który w sytuacji kryzysowej przyjmuje naszych podopiecznych na już i nie bierze za to pieniędzy. Podobnie jest z zaprzyjaźnionym neurologiem. Jest to bardzo ważne, ponieważ do tych specjalistów są kolejki. A tu takie wsparcie na już i bez pieniędzy. To wielka pomoc. Pomagamy niepełnosprawnym w różny sposób. Prowadzimy rehabilitację, wspieramy psychicznie, mentalnie i moralnie. Od dziesięciu lat prowadzimy koło dla osób chorujących na stwardnienie rozsiane. Obecnie koło liczy 45 członków
Mamy także grupy wsparcia, czyli spotkania z nie tylko z osobami niepełnosprawnymi, ale i z ich rodzinami. Od kilku lat organizujemy wyjazdowe spotkania integracyjne w ośrodku w Gościmiu i zawsze w nich bierze udział około 60 osób. To bardzo ważne, bo ludzie uczą się nawzajem, jak żyć z osobą niepełnosprawną, jak sobie w takiej sytuacji radzić. Poza tym organizujemy spotkania z niepełnosprawnymi artystami, bo są ludzie, którzy kalectwo kompensują sobie śpiewem, malowaniem czy pisaniem. Takie spotkania odbywają się w bibliotece wojewódzkiej. Od lat także nasi podopieczni biorą udział w spotkaniach integracyjnych w Ownicach koło Słońska. W tym roku w maju też takie będzie i już wiem, że od nas pojedzie cały autokar, czyli kilkadziesiąt osób. W sumie będzie nas tam prawie 200 osób.
- Skąd Towarzystwo bierze pieniądze na działalność?
- Jak już powiedziałam, nasza działalność opiera się przede wszystkim na wolontariacie i dlatego nasze usługi świadczymy nieodpłatnie. Ale naturalnie potrzebne są pieniądze na opłacenie specjalistów – psychologa, psychoterapeuty, terapeutów, prawnika i te zdobywamy z różnych programów pomocowych oraz z 1% od podatków. Bo jako organizacja pożytku publicznego nie mamy żadnych dotacji. Oczywiście mamy naszych darczyńców, którzy nas wspomagają. Darczyńcy pomagają nie tylko finansowo, bo dla przykładu wspomagają przy remontach, podsyłaj pracowników, którzy wykonują dla nas różne usługi, za które nie płacimy. Jak choćby ostatnio. Pękła nam umywalka i znalazł się sponsor, który nam tę umywalkę podarował i jeszcze na swój koszt wyremontował. Podobnie było, kiedy organizowaliśmy koncert charytatywny. Pomogła Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, użyczając sali. Wystąpili studenci krakowskiego Uniwersytetu Muzycznego, bo tam studiuje córka mojego sąsiada. Ona i jej koledzy byli w Berlinie, więc postanowili przyjechać do jej domu, żeby zobaczyć, jak i gdzie mieszka. Rodzice dziewczyny zapewnili im noclegi i jedzenie. Inne osoby pomogły w takich rzeczach, jak bilety, plakaty, Szkoła Muzyczna I stopnia przy ul. Teatralnej pożyczyła fortepian. Sklep muzyczny użyczył tzw. „pieca”, czyli urządzenie do odsłuchu. Ktoś bezpłatnie koncert poprowadził, ktoś inny wykonał inne prace. Bilety sprzedały się wszystkie i dzięki temu zebraliśmy pieniądze na trzy miesiące rehabilitacji. I tak to wygląda.
- Czy można określić, ilu niepełnosprawnych mieszka w Gorzowie?
- To trudne pytanie. Na pewno wielu, ale rzeczywistej liczby nie jestem w stanie podać. Nasz oddział ma koła terenowe w Skwierzynie, Słubicach, Sulęcinie i Międzyrzeczu, oraz w samym Gorzowie i myślę, że skupia się w nich około 500 osób.
Renata Ochwat
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show