2015-05-27, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Jerzego Korolewicza, prezesa Zachodniej Izby Przemysłowo – Handlowej
- Jak długo Zachodnia Izba Przemysłowo – Handlowa pracowała na otrzymane w poniedziałek 25 maja odznaczenie ministra?
- ZIPH istnieje od 11 lat. Jej poprzedniczka splajtowała. Minione 11 lat to okres mozolnego budowania pozycji samorządu gospodarczego. Jesteśmy w zasadzie jedyną organizacją okołobiznesową, która działa na terenie całego województwa lubuskiego a nawet trochę dalej. Chodzi o te tereny, które w naturalny sposób ciążą czy to do Gorzowa czy do Zielonej Góry. Nasz zasięg wynika z dawnego układu podziału wojewódzkiego na województwa gorzowskie i zielonogórskie. Ostatnio podjęliśmy uchwałę o utworzeniu oddziału w Barlinku. Zaczynaliśmy od kilkudziesięciu firm a dzisiaj zrzeszamy około trzystu. Cały czas ta liczba rośnie. Mamy silnie rozbudowany aparat administracyjny, który pozwala na realizację mnóstwa projektów zarówno w siedzibie głównej w Gorzowie, jak i w oddziale zielonogórskim. Izba stała się miejscem organizacji całego szeregu szkoleń i konferencji. Tylko w ubiegłym roku wzięło w mnich udział ponad 2000 osób. Organizujemy misje gospodarcze i wyjazdy mające na celu kojarzenie przedsiębiorców z krajami, z którymi współpracujemy. Są to praktycznie wszystkie kierunki od białoruskiego Homla i ukraińskich Sumów, jak i do krajów zachodnich. W Unii jest to zrzeszenie 37 izb gospodarczych w tym 7 polskich i 5 czeskich tworzące unię izb. Zajmuje się tematami gospodarczymi, kulturalnymi i edukacyjnymi na obszarze między Łaba a Odrą . Mamy tę chwilę, że od kwietnia nasz przedstawiciel został prezesem. Przez dwa lata tzw. polskie tematy będziemy uważali za priorytetowe i pilnowali, aby były przez unię podejmowane. Oczywiście współpracujemy z izbą we Frankfurcie nad Odrą, która jest naszym stałym, codziennym i tradycyjnym partnerem.
- Jaki jest wpływ na izbę tzw. układów politycznych w województwie?
- Mamy ten przywilej, że możemy uciec od polityki. Nie da się rozwijać gospodarki ani firmy w perspektywie kadencji. Trzeba patrzyć dalekosiężnie i śledzić trendy rozwojowe, zarówno krajowe jak i europejskie. Dziś jest to szczególnie ważne, bo rodzi się tyle pomysłów na działalność gospodarczą, tyle nowych technologii i obszarów jak nigdy dotąd. Do tego takich o których jeszcze nie dawno nikt nie myślał. Gdybyśmy chcieli na to wszystko patrzyć w perspektywie kadencji polityka, to nie miałoby to żadnego sensu. Na szczęście izba jest maksymalnie odpolityczniona. Nasi przedsiębiorcy mają różne poglądy polityczne i gdybyśmy weszli w politykę, to zaraz byśmy się pokłócili. Działamy stabilizująco i to w układzie dosyć szerokim, co najmniej wojewódzkim. Rozmawiamy o gospodarce kompleksowo bez patrzenia na część północną i południowa. Jest to miejsce pracy, rozwoju a nie puszczania pary w gwizdek.
- Jak układa się współpraca pomiędzy lubuskimi przedsiębiorcami a światem nauki i techniki?
- W perspektywie najbliższych lat, do 2023 będziemy wydatkować budżet unijny. Jest w nim położony ogromny akcent na innowację, prace naukowo – badawcze i rozwojowe. Nie jest żadną tajemnicą a wręcz truizmem, że województwo lubuskie potęga naukową nie jest. Chodzi zarówno o sferę wytwórczą lub usługową, jak i o poziom ośrodków badawczych. Mówię to z całym szacunkiem nie obrażając np. Uniwersytetu Zielonogórskiego. Ciągle funkcja aplikacyjna, czyli bezpośredniego kontaktu z biznesem jest bardzo słaba. Jesteśmy wręcz skazani na nawiązanie współpracy pomiędzy biznesem a szkolnictwem i to bardzo szybko. Bez ścisłego związku i wspólnych projektów, które będą realizować lubuskie firmy z lubuskimi uczelniami nie będzie można sięgnąć po dotacje unijne. Jest to wyzwanie a z drugiej strony dobrze, że jest taki przymus, bo chcąc nie chcąc musimy się nauczyć współpracować.
rar
Trzy pytania do Moniki Studenckiej, projektantki, zwyciężczyni konkursu Recykling Fashion Show