2015-07-07, Trzy pytania do...
Trzy pytania do Bartosza Zmarzlika, wicemistrza Polski na żużlu
- Gratuluję srebrnego medalu indywidualnych mistrzostw Polski. W całych zawodach wygrałeś cztery wyścigi, natomiast nowy mistrz Maciej Janowski z Wrocławia tylko jeden. W tej sytuacji nie czujesz się rozczarowany, że nie stanąłeś na najwyższym stopniu podium?
- Maciek Janowski wygrał jeden bieg, ale ten najważniejszy. Trzeba cieszyć się z tego co jest i dziękuję wszystkim za pomoc, szczególnie sponsorom, rodzicom, bratu za to ile serca wkładają w rozwój mojej kariery. W pierwszej chwili rzeczywiście było mi trochę żal, że nie wygrałem. Z drugiej strony, jeżeli w wieku 20 lat zdobywa się wicemistrzostwo Polski seniorów, to trzeba być zadowolonym. Będę dalej ciężko pracował, żeby w kolejnych latach sięgnąć po te mistrzostwo, bo każdy żużlowiec chciałby choć raz poczuć smak zwycięstwa w tych rozgrywkach.
- Długo zanosiło się na twoją wygraną, ale w decydującym wyścigu nie zdołałeś wyprzedzić Macieja Janowskiego, choć było blisko. Czego zabrakło?
- Troszkę zepsułem bieg finałowy. Wygrałem start i słyszałem, że wszyscy są tuż obok mnie. Powinienem jednak pojechać do krawężnika, ale obawiałem się, że świetnie czujący się w jeździe po szerokiej Janusz Kołodziej zaatakuje właśnie z tej strony. Dlatego wyniosłem się szerzej, żeby zablokować jego ewentualny atak. Skorzystał z tego Janowski, który ściął na wewnętrzną. Jechałem za nim i w pewnym momencie zrównałem się z nim. Na trzecim okrążeniu przy wejściu w pierwszy łuk skantowałem, żeby wjechać mu pod łokieć. On świetnie przeczytał jednak moją akcję i uczynił to samo, blokując mi dalsze rozpędzenie motocykla. Wytraciłem prędkość i wiedziałem, że nic już nie zdziałam. Jest to mega zawodnik i na taki tytuł na pewno zasłużył.
- Czujesz się pokrzywdzony przez regulamin, bo rundę zasadniczą wygrałeś, ale wystarczyła porażka w finale i musiałeś obejść się ze smakiem, choć zdobyłeś najwięcej punktów w zawodach?
-. W moim debiucie w finale IMP w 2012 roku w Zielonej Górze byłem czwarty, ale jeździło mi się wówczas znakomicie, lecz obowiązywały inne zasady i nie miałem szansy powalczenia dalej o medal. W zeszłym roku, także w Zielonej Górze, byłem szósty i taką szansę otrzymałem, choć jej nie wykorzystałem i nie poprawiłem swojej lokaty. Dlatego trudno jest mi oceniać czy obecny czy poprzedni regulamin jest lepszy. Janowski na pewno jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale za rok on może na tym stracić. Dla mnie liczy się, że pokazaliśmy fajne ściganie i kibice byli zadowoleni. Myślę, że emocji było sporo, bo każdy jeździł bardzo dobrze, lecz wygrać mógł tylko jeden.
RB
Trzy pytania do Dominiki Muniak, reżyserki filmu „Landsberczanka”