Filharmonia placówką, która ma promować kulturę wysoką

2015-09-05, Trzy pytania do...

Trzy pytania do Moniki Wolińskiej, dyrygent Filharmonii Gorzowskiej i jednocześnie autorki programu na cały sezon

- Jak się patrzy na tegoroczne koncerty, daje się zauważyć, że są one konstruowane tak, że obok typowej muzyk symfonicznej jest też coś lekkiego. Skąd ten patent?

- Ten pomysł testowałam już w ubiegłym roku, właśnie tak zestawiając repertuar. Chodzi o przyciąganie nowych słuchaczy, którzy przyjdą na to „coś lekkiego”, a być może, że zachwyci ich jakiś fragment muzyki symfonicznej. Lubię takie mieszanki i uważam, że one są ożywcze i bardzo ciekawe.

- Do jakiej publiczności kierowana będzie w tym roku oferta FG?

- Do każdej, bo mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Będą koncerty symfoniczne, ale też będzie cykl „Filharmonia Light”, w ramach której wystąpi choćby Marcin Wyrostek, Wanda Warska albo Grzegorz Turnau. W naszym przypadku ważna jest jakość wykonania, bo to nam procentuje.

- W jaki sposób?

- Choćby i w taki, że dobre opinie, jakie mamy przekładają się na swego rodzaju lobbing w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Napisaliśmy siedem projektów o dofinansowanie różnych przedsięwzięć i dostaliśmy pieniądze w ramach tych wszystkich programów, oczywiście nie w 100 procentach, ale jednak. Poza tym FG ma już naprawdę dobrą markę w kraju i za granicą. Wszyscy artyści, którzy tu koncertowali, jak choćby Thomas Hampson, Natalie Choquette, Roman Simovic, Jan A.P. Kaczmarek czy kolejni, wyjeżdżali stąd z bardzo dobrą opinią o naszej filharmonii, chcą tu wrócić z kolejnymi projektami, są naszymi ambasadorami. Proszę pamiętać, że my jesteśmy placówką, która ma promować kulturę wysoką, o wysokim poziomie artystycznym i edukacyjnym. I my to robimy. Doświadczenia innych instytucji, które proponowały swoim słuchaczom tylko operetki lub Straussa uczy, że to nie jest najlepszy kierunek, bo takie działania szybko się wypalają. My zamierzamy utrzymać wysoki poziom naszych działań.

Renata Ochwat