2015-10-30, Trzy pytania do...
Trzy pytania Elżbiety Rafalskiej, poseł Prawa i Sprawiedliwości
- Po ośmiu latach Prawo i Sprawiedliwość przejmuje władzę w Polsce. Czy otrzymała pani już propozycję zostania ministrem w rządzie, na czele którego ma stanąć Beata Szydło?
- To przedwczesne dywagacje. Nie było na ten temat jeszcze rozmów, nie było także żadnej propozycji. Jesteśmy na etapie ustalania terminów. Przypomnę, że dopiero we wtorek wieczorem oficjalnie Beata Szydło została rekomendowana na stanowisko premiera przez naszą partię. Nie ukrywam, że dużo satysfakcji miałam słysząc podziękowania od prezesa Jarosława Kaczyńskiego pod moim adresem w trakcie wieczoru wyborczego, ale widzę, że wielu odczytało to jak wręczenie nominacji. Nic takiego miejsca nie miało. Gdyby wiedział on, jaki szum wywoła to może by mi podziękował gdzieś za sceną. Natomiast, co nie jest tajemnicą, znajduję się w szerokim gronie ekspertów, byłam swego czasu dwukrotnie wiceministrem w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Bycie ministrem nie jest wcale moim marzeniem. Jestem osobą o dużym poczuciu odpowiedzialności. Idąc do polityki ani przez chwilę nie pomyślałam, żeby realizować tam własne zachcianki. Proszę mi wierzyć, ale jest kilka sposobów na wygodniejsze, łatwiejsze życie. Jeżeli natomiast z wyborów na wybory mam wyższe poparcie, moja pozycja w partii również rośnie, to ja to odbieram jako rosnące oczekiwania wobec mnie ze strony wyborców i władz partii. Dlatego pracy dla mnie nie zabraknie a czy to będzie w ministerstwie, czy gdzie indziej, to sprawa drugorzędna.
- Przypomniała pani o czasach, kiedy była pani wiceministrem. Jak pani ocenia działania Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej po ośmiu latach rządów koalicji PO-PSL?
- Za mało w tym czasie było tam działań zaplanowanych, więcej takich doraźnych. Niestety, ale wiele nieprzemyślanych decyzji zaskutkowało potem wyrokami Trybunału Konstytucyjnego, a w konsekwencji z budżetu państwa trzeba było wypłacać miliardy złotych. Nie słuchano nas wtedy, a wielokrotnie przestrzegaliśmy przed wprowadzaniem złych zapisów prawnych. Przypomnę choćby głośną sprawę zawieszania emerytur w przypadku łączenia jej z pracą czy odbieranie świadczeń pielęgnacyjnych. Resort zapomniał, że raz dając, a potem odbierając musi się liczyć z reakcją drugiej strony. Były też dobre rzeczy, które popieraliśmy, aczkolwiek ja mam inną wizję prowadzenia polityki społecznej. Swoją drogą jest to trudny w kierowaniu resort, bo i problemy ludzi są doprawdy różne. Do tego dochodzą mediacje, negocjacje, strajki, spotkania w ramach komisji trójstronnej, współpraca z organizacjami i stowarzyszeniami pozarządowymi. Jest to jednak ministerstwo, w którym prowadzona działalność jest skierowana wprost w stronę ludzi i to na pewno daje satysfakcję.
- W województwie lubuskim PiS ma pięciu posłów, z czego czterech z południowej części województwa i tylko pani reprezentuje Gorzów oraz okolice. Jak widzi pani współpracę z kolegami ze Świebodzina i Zielonej Góry w interesie całego województwa?
- Zacznę od tego, że liczyłam na przynajmniej dwa gorzowskiej mandaty, ale głosy uległy spłaszczeniu i choć nasi kandydaci zrobili naprawdę dobre wyniki, to jednak zabrakło trochę głosów. Dla mnie oczywistym jest, że ta współpraca musi być wzorcowa, bez podziałów i dlatego nie będziemy powielać tych niedobrych wzorców z ostatnich ośmiu lat, jakie były udziałem odchodzącej już koalicji PO-PSL. Z panami Markiem Astem czy Jurkiem Materną współpracuję wiele lat i ta współpraca wcale nie jest najgorsza. Panowie Artur Zasada i Jacek Kurzępa wnoszą do naszej drużyny określoną wiedzę i kapitał, ale oni muszą jeszcze popracować nad swoją pozycją w sejmie, gdyż debiutują. Wszystkim nam zależy na dobrej współpracy, bo ludzie nie lubią waśni i kłótni. Liczę ponadto na dobrą współpracę z wszystkimi lubuskimi parlamentarzystami z innych partii na rzecz dalszego rozwoju województwa lubuskiego. Biorąc pełną odpowiedzialność za rządzenie w kraju jesteśmy jednak otwarci na wspieranie naszych działań.
RB
Trzy pytania do Olafa Nowaka, piłkarza CFB Stilonu Gorzów